Cziczaki

Nie z Warszawki, tylko z Warszawy, szanuj stolicę swojego kraju. A co do kopalni, ja tam przekręt ów nie robię i nie ja powoduj ę że niektóre powinny być dawno zamknięte, ale je się na siłę utrzymuje. 

Mówisz o tym skansenie w Mazowieckim wybudowanym krwią i za pieniądze Ślązaków ?

Kopalnie dalej były by rentowne jak by zrobić cięcia na kierowniczych stanowiskach (zdziwił byś się jak bym ci powiedział jak to wygląda teraz) 

I zacząć stopniową modernizację kopalń i dalej można by wydobywać .

Zobacz sobie co zrobili chociażby z KWK Sośnica drobna restrukturyzacja i kopalnia nagle przynosi rekordowe zyski .

Co  tego skoro Warszawka chce kopalnie zamknąć tak czy siak po 2018 roku .

Wiesz jak to się nazywa ? Działanie na szkodę państwa .

Każdej partii rządzącej po 89 należy się trybunał stanu za to że do takiej sytuacji doprowadziła .

W naszym kraju jak widać ważniejsze są układy niż dobro państwa.

Już samo to że praktycznie zlikwidowano całkowicie przemysl hutniczy w kraju czyli głównego nabywcę węgla .No bo przecież po co nam nasz węgiel, nasza stal, najlepiej być zależnym od innych ...

Świat dawno dojrzał do tego, aby przerzucić się na inne alternatywne pozyskiwanie energii. Niestety gigantyczne lobby (na całym świecie) weglowo-ropne, powoduje blokowanie rozwoju nowych technologii. A klimacik coraz cieplejszy. To do końcowej twojej frazy. 

Proszę, nic mi nie mów o krwi przelanej, moje miasto ma zrobiony zapas na kilka pokoleń w tym temacie. 

Co do pomocy która była ze strony Śląska, tak wasi dziadkowie pomagali budować Warszawę, rękoma, pieniędzmi które dawali jako składki odcinane z pensji, czy materiały budowlane, za to im chwała. Ale wiesz, ja odkąd zacząłem pracować, płacę janosikowe, no i nie miotam się w co drugiej rozmowie i nie afiszuję że komuś biedniejszemu w potrzebie pomagam. Uważam że kiedy mam możliwość tak robić, to to robię. 

Co do reszty się zgadzam, polityka to jedno wielkie gówno. 

A, naucz się szanować nazwę stolicy swojego kraju, bo zawsze będziesz traktowany jak wieśniak.