Skocz do zawartości
Feargus

[Recenzja] Empire: Total War

Rekomendowane odpowiedzi

Siemka,

Mam nadzieję, że nie robię nic złego wstawiając recenzję gry, która z PS3 i w ogóle konsolami ma niewiele wspólnego. Chciałbym się jednak pochwalić własną recenzją, i sprawdzić, co o niej Wy - czytelnicy, myślicie.

Miłej lektury!

---------------------------------------------------

Od dłuższego już czasu seria Total War tkwiła w miejscu, nie zapodając nam żadnego rewolucyjnego pomysłu, niejako żerując na popularności marki i sprawdzonych patentach. Bałem się już nawet, że stwierdzenie „Wojna nigdy się nie zmienia” stało się dewizą firmy Creative Assembly, a to niczego dobrego by nam raczej nie wróżyło. Z drugiej jednak strony, czy gracza można jeszcze zaskoczyć? Widzieliśmy już chyba wszystko i walczyliśmy już chyba wszędzie. Tak, ale tylko „chyba”, bo nowa odsłona serii pokazuje jak wielkiego potencjału jeszcze nie wykorzystano. I mogę to powiedzieć z wielką przyjemnością: „Czas najwyższy, by nadrobić wszelkie zaległości”.

Tym razem do naszych rączek trafia Empire, który jest już dziesiątą odsłoną jakże kultowej serii Total War. Z tej okazji warto powrócić myślami do osiemnastego wieku, czasu, kiedy skolonizowano nowe lądy, a narodzinom Imperiów towarzyszyły wielkie bitwy, o których z wszystkim nam znaną niechęcią uczymy się w szkole. Dobra, a co w tym wszystkim jest takiego oryginalnego? Z początku wydaje się, że absolutnie nic, i nawet pierwsze minuty zabawy nie odkrywają przed nami niczego szczególnego. Szybko jednak zdanie zmieniamy, przekonując się, że pozorom ufać nie warto.

Menu raczej nie może pochwalić się większymi zmianami. Owszem, nowa skórka prezentuje się bardzo ładnie, ale pod względem zawartości jedyną nowością jest tryb „Droga ku Niepodległości”. Nazwa dość wymowna w obliczu czasów, w których dzieje się akcja gry. Jako, że nie każdy jest wystarczająco bystry, a i podstawówka bywa przeszkodą nie do przejścia, nadmienię, że weźmiemy udział w tworzeniu się w pełni suwerennego mocarstwa – Stanów Zjednoczonych. Brzmi naprawdę fajnie, a i zabawa jest nienajgorsza. Szkoda tylko, że tak krótka i wcale nie wymagająca od gracza sprytu, pomysłu, czy konsekwencji w działaniu. Niepodległość zdobędziemy minimalnym nakładem sił, co z prawdziwą historią ma raczej niewiele wspólnego. Pozostałe opcje znane są wszystkim z poprzednich odsłon serii Total War. Po zapoznaniu się ze wstępem, możemy wreszcie przystąpić do właściwej zabawy. Voila!

Rozpocznijmy od Wielkiej Kampanii, gdzie ponownie dostaniemy możliwość podbicia znanego nam świata. Przed dołączeniem do rozgrywki warto jednak wybrać Imperium, które poprowadzimy przez następne 99 lat (1700-1799). Do dyspozycji otrzymujemy 13 państw, wśród których odnaleźć można również polski akcent – Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Pewnym powiewem świeżości jest za to poszerzony teatr działań, który rekompensuje zmniejszoną liczbę prowincji. Tym razem, oprócz Północnej Afryki i Europy, podbijemy również Amerykę i Indie, a gdyby było tego mało, postawimy stopę nawet na Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz wybrzeżach południowo-wschodniej Afryki i Madagaskaru. Kiedy już wybierzemy nację i ustalimy poziom trudności naszej rozgrywki, możemy wkroczyć do XVIII-wiecznego świata. W tym momencie wielu z was oczaruje się wspaniałą grafiką, dbałością o najmniejsze szczegóły i wprowadzonymi zmianami. Właśnie! Należałoby na chwilę się przy nich zatrzymać, bo są warte poświęcenia nań paru linijek tekstu. Pierwszą rzeczą, która zwraca na siebie uwagę jest zwiększona liczba miast. W Empire, twórcy odeszli od stosowanego w poprzednich częściach schematu, a jeden region pomieści teraz na swoim terenie większą liczbę miasteczek, spośród których nadal wyróżnić możemy najważniejsze z nich, czyli stolice. Pozostałe osiedla możemy rozbudowywać na wiele sposobów, dzięki czemu przyniosą nam nie tylko korzyści materialne, ale także militarne i technologiczne. Te ostatnie są wyjątkowo ważnym elementem w drodze ku zwycięstwu, więc pomyślano nawet o oddzielnym drzewku technologicznym, podobnym do tego, znanego nam choćby z serii Civilization. Na tym jednak początkowy zachwyt się kończy, i jak to zazwyczaj bywa, zaczynają się schody…

Panowie z Creative Assembly włożyli naprawdę sporo wysiłku, by w dość dokładny sposób odwzorować rozmieszczenie sił i układ państw. Bezapelacyjnie, zadanie zostało wykonane, i nawet jeśli odnajdziemy kilka przekłamań, można je wybaczyć, bo na rozgrywkę negatywnie nie wpływają. Swoją drogą, czasem bywa też tak, że zalety obracają się w największe wady, i właśnie odnaleźliśmy na to doskonały przykład. Państw i nacji jest tak dużo, że na swoją turę przyjdzie nam czekać całe wieki. Momentami odnosimy wrażenie, że dłużej oczekujemy swojej kolejki, niż prowadzimy własne działania wojenne. Boli to tym bardziej, że tak doskonała gra jak Empire po prostu po pewnym czasie diabelnie nudzi. Dla zabicia czasu proponuję zaopatrzyć się w jakąś dobrą książkę. Gwarantuję, że przeczytacie sporą jej część.

XVIII wiek z pewnością do najspokojniejszych nie należał. Liczne wojny, napięte stosunki między państwami i kolonizowanie nowych lądów – to wszystko prowadziło do konfrontacji wojsk. W istocie, w Empire jest identycznie, a utrzymywanie pokojowych i lojalnych stosunków z sąsiadami jest niezwykle trudnym zadaniem, by nie powiedzieć, że jest najzwyczajniej w świecie niewykonalne. Każdy kolejny rok i każda kolejna zakończona tura przybliża nas do wojny, a konfrontacja na polu walki jest nieunikniona. I bardzo dobrze, bo bitwy zrealizowano wyśmienicie, i oprócz tego dołożono także nowe, udane patenty. Całość oparta jest na zasadach znanych nam z poprzednich odsłon serii, a więc rozpoczynamy od rozstawienia naszych wojsk, zaplanowania ataku (ewentualnie obrony), i naciśnięcia przycisku start. Bitwy lądowe zostały upiększone i dopieszczone. Środowisko jeszcze nigdy nie wyglądało tak dobrze, a pewnym zaskoczeniem jest jego zniszczalność. Wiejskie zabudowania, towarzyszące prawie wszystkim bitwom lądowym, mogą być burzone przez naszą artylerię. To bardzo ważne, bo strzelcy poukrywani w domach bywają niezwykle niebezpieczni dla naszej piechoty. Przeciwko artylerii nie maja jednak szans, bo domy rozpadają się niczym domki z kart, wprost na głowę wroga. Jasnym jest, że bitwy z tego okresu kojarzą się głównie (acz często mylnie) z bronią palną i kryciem się po okopach. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że nie zrezygnowany z walki wręcz, a bagnety i szable staną się naszymi najlepszymi przyjaciółmi w niejednej bitwie. Bardzo przydatna jest także kawaleria, więc nie warto z niej rezygnować na rzecz kolejnych regimentów strzeleckich.

Nareszcie doczekaliśmy się także bitew morskich, na co z wielką przyjemnością poświęcę osobny akapit. Element, który natychmiast okrzyknięty został najbardziej znaczącą innowacją, okazał się także największą rewelacją całego tytułu. Powiem szczerze, żadna dotychczasowa gra nie dorównuje pod tym względem Empire’owi, i wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo nikt się do niego nawet nie zbliży. Z początku zabawa przypomina bitwy lądowe, głównie poprzez identyczny interfejs i zasady, ale zapewniam Was, w gruncie rzeczy z wodnych potyczek miód wylewa się litrami, dostarczając nam wiele radości. Animacje są rewelacyjne, a widok wypadających przez burtę ludzi, czy płonące żagle to nie jedyne smaczki zaimplementowane do tego trybu rozgrywki. W dodatku, sterowanie statkami jest bardzo proste i intuicyjne, i absolutnie każdy sobie z nim poradzi bez najmniejszych problemów. Do czynienia mamy przecież z grą strategiczną, a zmysł taktyczny jest dużo ważniejszy od zdolności manualnych. I bardzo dobrze! Fani powinni być zachwyceni różnorodnością statków i prowadzeniem bitew, bo z pewnością marzyli o tym od dłuższego czasu. Może nawet od samego początku istnienia serii?

Tryb Wieloosobowy to w dzisiejszych czasach standard, do którego, jak mniemam, każdy zdążył się już przyzwyczaić. W Empire także nie mogło go zabraknąć. I tak, do dyspozycji otrzymujemy możliwość rozegrania bitwy lądowej i morskiej oraz bardzo dokładne statystyki profilu podsumowujące naszą działalność zarówno w kampanii jedno, jaki i wieloosobowej. Najważniejsze jednak, że narzekać na brak rywali nie można, a z odnalezieniem chętnego na „partyjkę” gracza nie powinno być żadnego problemu. Brzmi doskonale, ale i tym razem bez złych wiadomości się nie obędzie. Jeżeli nastawiliście się na wspólne rozgrywanie Wielkiej Kampanii przez LAN lub Internet, to niestety srogo się rozczarujecie. Podobnej możliwości tutaj po prostu nie ma! Zapowiedzi, jak to często bywa, okazały się jedynie pustymi słowami. Co prawda twórcy ciągle zapewniają, że tryb pojawi się w formie DLC. Pozostaje tylko pytanie – kiedy? Obawiam się, że tego to już nawet najstarsi górale nie wiedzą.

Na szczęście, graficznie Empire absolutnie nie zawodzi. Mapa strategiczna prezentuje się doskonale i obfituje w liczne detale, zaś to, co możemy zobaczyć podczas rozgrywania bitew jest… co najmniej rewelacyjne! Świetna grafika okraszona wspaniałymi modelami postaci i zabudowań spowoduje u niejednego fana euforię i zachwyt. Animacje jednostek są niezgorsze, wyglądają naturalnie, i co najważniejsze - działają bardzo płynnie, a przecież nie wolno zapominać, że właśnie z tym borykała się wersja demonstracyjna. Od strony audio gra również prezentuje się całkiem dobrze, choć do arcydzieła troszkę jej brakuje. Muzyka przygrywająca w tle mapy strategicznej nie jest monotonna, ani nużąca, a odgłosy towarzyszące starciom naszych wojsk wiernie oddają realia pola bitwy. Oczywiście, mogło być lepiej, ale w ogólnym rozrachunku oprawa audiowizualna trzyma bardzo wysoki poziom i jest w najgorszym przypadku o krok za całokształtem. Identycznie sprawa się ma z wymaganiami sprzętowymi. Optymalizacja kodu nie została zaniedbana, ale nawet pomimo tego zakup nowej karty graficznej, czy kostki RAMu byłoby rozsądnym posunięciem. Polecam przyjrzeć się zestawieniu, które już jakiś czas temu opublikował producent gry. Zalecana konfiguracja systemowa nie kłamie.

Wróćmy jednak do sedna sprawy. Czy Empire w końcu zmienił wizerunek „Wojny Totalnej” i zaskoczył graczy czymś nowym? Bez dwóch zdań, tym razem się powiodło, i choć gra dorobiła się kilku bugów i jednej niespełnionej obietnicy, do czynienia mamy ze strategią doskonałą, która przebojem wdarła się na listę najlepszych gier wszechczasów. Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie zanim zapomnimy o Empire: Total War. Szkoda tylko, że do zestawu z grą nie dorzucono ciekawej i grubej książki. Byłby to bardzo użyteczny gadżet.

OCENA: 9/10

Zalety:

+ Trafione i udane nowości

+ Poszerzony teatr działań

+ Niemal doskonałe odwzorowanie mapy historycznej

+ Bitwy Morskie!

+ Grafika

Wady:

- Długość tury przeciwnika!

- No i gdzie ta kampania on-line?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS3 Forum Polska > Forum ogólne (PS3) > Wasze recenzje

może się czepiam, ale to chyba nie jest najlepsze miejsce do pisania recenzji gier na PC ? Na bank można by znaleźc lepsze miejsce ...

Patrze sobie na ostatnie tematy i szok?!? Total war na Ps3, to Ci dopiero rewelacja, jak to możliwe, żebym wczesniej przegapił takie info SKORO JUZ JEST RECENZJA.

Wchodze i takie rozczarowanie........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ładnie przeprosiłem na wstępie za takie posunięcie. Chciałem po prostu, byście ocenili ten tekst, bo recenzje pisze się dla czytelników, a nie dla siebie samego.

Sorry za kłopot, jeśli takowy zaistniał. Jeśli się nie zgadza z regulaminem, a moderatorzy nie chcą tego trzymać, to proszę skasować. Ja prosiłbym tylko o ocenę tekstu.

Z góry dzięki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialbym aby ps3site i forum kojarzylo mi się z konsolką i moim skromnym zdaniem recenzje gier PC są tu nie wskazane

Sama recenzja ok :thumbsup:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajna recenzja. Trochę smuci mnie właśnie brak kampanii online, bo to byłby jedyny bodziec, dla którego kupiłbym Empire mają Medieval2...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie-czy na takim laptopie:

C2D 2.4GHZ

4gb ram

Radeon HD3470, Vista- pójdzie ta gra tak żeby dało się satysfakcjonująco pograć ?

I generalnie w zestawieniu gier, do jakiego Geforca mogę porównywać mojego Radeona (HD3470)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie recenzja na dobrym poziomie. Mam "Empajra" na kompa i nie mogę się oderwać od tej gry ! szkoda, że na PS3 nie doczekamy się takich gier, ale na szczęście mamy też inne perełki, które (mam nadzieję) nigdy nie wyjdą na PC :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
szkoda, że na PS3 nie doczekamy się takich gier, ale na szczęście mamy też inne perełki, które (mam nadzieję) nigdy nie wyjdą na PC :D

ja tam nie żałuję - grając padem na pewno Total War nie byłby już taki grywalny jak na kompie i myszce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pytanie-czy na takim laptopie:

C2D 2.4GHZ

4gb ram

Radeon HD3470, Vista- pójdzie ta gra tak żeby dało się satysfakcjonująco pograć ?

I generalnie w zestawieniu gier, do jakiego Geforca mogę porównywać mojego Radeona (HD3470)

Pójdzie na pewno, i to na full detalach. Nie masz sie czego bać. Ja grałem na dużo gorszym kompie i dało się w miarę spokojnie poszpilac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Siemka,

Mam nadzieję, że nie robię nic złego wstawiając recenzję gry, która z PS3 i w ogóle konsolami ma niewiele wspólnego. Chciałbym się jednak pochwalić własną recenzją, i sprawdzić, co o niej Wy - czytelnicy, myślicie.

Miłej lektury!

---------------------------------------------------

Od dłuższego już czasu seria Total War tkwiła w miejscu, nie zapodając nam żadnego rewolucyjnego pomysłu, niejako żerując na popularności marki i sprawdzonych patentach. Bałem się już nawet, że stwierdzenie „Wojna nigdy się nie zmienia” stało się dewizą firmy Creative Assembly, a to niczego dobrego by nam raczej nie wróżyło. Z drugiej jednak strony, czy gracza można jeszcze zaskoczyć? Widzieliśmy już chyba wszystko i walczyliśmy już chyba wszędzie. Tak, ale tylko „chyba”, bo nowa odsłona serii pokazuje jak wielkiego potencjału jeszcze nie wykorzystano. I mogę to powiedzieć z wielką przyjemnością: „Czas najwyższy, by nadrobić wszelkie zaległości”.

Tym razem do naszych rączek trafia Empire, który jest już dziesiątą odsłoną jakże kultowej serii Total War. Z tej okazji warto powrócić myślami do osiemnastego wieku, czasu, kiedy skolonizowano nowe lądy, a narodzinom Imperiów towarzyszyły wielkie bitwy, o których z wszystkim nam znaną niechęcią uczymy się w szkole. Dobra, a co w tym wszystkim jest takiego oryginalnego? Z początku wydaje się, że absolutnie nic, i nawet pierwsze minuty zabawy nie odkrywają przed nami niczego szczególnego. Szybko jednak zdanie zmieniamy, przekonując się, że pozorom ufać nie warto.

Menu raczej nie może pochwalić się większymi zmianami. Owszem, nowa skórka prezentuje się bardzo ładnie, ale pod względem zawartości jedyną nowością jest tryb „Droga ku Niepodległości”. Nazwa dość wymowna w obliczu czasów, w których dzieje się akcja gry. Jako, że nie każdy jest wystarczająco bystry, a i podstawówka bywa przeszkodą nie do przejścia, nadmienię, że weźmiemy udział w tworzeniu się w pełni suwerennego mocarstwa – Stanów Zjednoczonych. Brzmi naprawdę fajnie, a i zabawa jest nienajgorsza. Szkoda tylko, że tak krótka i wcale nie wymagająca od gracza sprytu, pomysłu, czy konsekwencji w działaniu. Niepodległość zdobędziemy minimalnym nakładem sił, co z prawdziwą historią ma raczej niewiele wspólnego. Pozostałe opcje znane są wszystkim z poprzednich odsłon serii Total War. Po zapoznaniu się ze wstępem, możemy wreszcie przystąpić do właściwej zabawy. Voila!

Rozpocznijmy od Wielkiej Kampanii, gdzie ponownie dostaniemy możliwość podbicia znanego nam świata. Przed dołączeniem do rozgrywki warto jednak wybrać Imperium, które poprowadzimy przez następne 99 lat (1700-1799). Do dyspozycji otrzymujemy 13 państw, wśród których odnaleźć można również polski akcent – Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Pewnym powiewem świeżości jest za to poszerzony teatr działań, który rekompensuje zmniejszoną liczbę prowincji. Tym razem, oprócz Północnej Afryki i Europy, podbijemy również Amerykę i Indie, a gdyby było tego mało, postawimy stopę nawet na Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz wybrzeżach południowo-wschodniej Afryki i Madagaskaru. Kiedy już wybierzemy nację i ustalimy poziom trudności naszej rozgrywki, możemy wkroczyć do XVIII-wiecznego świata. W tym momencie wielu z was oczaruje się wspaniałą grafiką, dbałością o najmniejsze szczegóły i wprowadzonymi zmianami. Właśnie! Należałoby na chwilę się przy nich zatrzymać, bo są warte poświęcenia nań paru linijek tekstu. Pierwszą rzeczą, która zwraca na siebie uwagę jest zwiększona liczba miast. W Empire, twórcy odeszli od stosowanego w poprzednich częściach schematu, a jeden region pomieści teraz na swoim terenie większą liczbę miasteczek, spośród których nadal wyróżnić możemy najważniejsze z nich, czyli stolice. Pozostałe osiedla możemy rozbudowywać na wiele sposobów, dzięki czemu przyniosą nam nie tylko korzyści materialne, ale także militarne i technologiczne. Te ostatnie są wyjątkowo ważnym elementem w drodze ku zwycięstwu, więc pomyślano nawet o oddzielnym drzewku technologicznym, podobnym do tego, znanego nam choćby z serii Civilization. Na tym jednak początkowy zachwyt się kończy, i jak to zazwyczaj bywa, zaczynają się schody…

Panowie z Creative Assembly włożyli naprawdę sporo wysiłku, by w dość dokładny sposób odwzorować rozmieszczenie sił i układ państw. Bezapelacyjnie, zadanie zostało wykonane, i nawet jeśli odnajdziemy kilka przekłamań, można je wybaczyć, bo na rozgrywkę negatywnie nie wpływają. Swoją drogą, czasem bywa też tak, że zalety obracają się w największe wady, i właśnie odnaleźliśmy na to doskonały przykład. Państw i nacji jest tak dużo, że na swoją turę przyjdzie nam czekać całe wieki. Momentami odnosimy wrażenie, że dłużej oczekujemy swojej kolejki, niż prowadzimy własne działania wojenne. Boli to tym bardziej, że tak doskonała gra jak Empire po prostu po pewnym czasie diabelnie nudzi. Dla zabicia czasu proponuję zaopatrzyć się w jakąś dobrą książkę. Gwarantuję, że przeczytacie sporą jej część.

XVIII wiek z pewnością do najspokojniejszych nie należał. Liczne wojny, napięte stosunki między państwami i kolonizowanie nowych lądów – to wszystko prowadziło do konfrontacji wojsk. W istocie, w Empire jest identycznie, a utrzymywanie pokojowych i lojalnych stosunków z sąsiadami jest niezwykle trudnym zadaniem, by nie powiedzieć, że jest najzwyczajniej w świecie niewykonalne. Każdy kolejny rok i każda kolejna zakończona tura przybliża nas do wojny, a konfrontacja na polu walki jest nieunikniona. I bardzo dobrze, bo bitwy zrealizowano wyśmienicie, i oprócz tego dołożono także nowe, udane patenty. Całość oparta jest na zasadach znanych nam z poprzednich odsłon serii, a więc rozpoczynamy od rozstawienia naszych wojsk, zaplanowania ataku (ewentualnie obrony), i naciśnięcia przycisku start. Bitwy lądowe zostały upiększone i dopieszczone. Środowisko jeszcze nigdy nie wyglądało tak dobrze, a pewnym zaskoczeniem jest jego zniszczalność. Wiejskie zabudowania, towarzyszące prawie wszystkim bitwom lądowym, mogą być burzone przez naszą artylerię. To bardzo ważne, bo strzelcy poukrywani w domach bywają niezwykle niebezpieczni dla naszej piechoty. Przeciwko artylerii nie maja jednak szans, bo domy rozpadają się niczym domki z kart, wprost na głowę wroga. Jasnym jest, że bitwy z tego okresu kojarzą się głównie (acz często mylnie) z bronią palną i kryciem się po okopach. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że nie zrezygnowany z walki wręcz, a bagnety i szable staną się naszymi najlepszymi przyjaciółmi w niejednej bitwie. Bardzo przydatna jest także kawaleria, więc nie warto z niej rezygnować na rzecz kolejnych regimentów strzeleckich.

Nareszcie doczekaliśmy się także bitew morskich, na co z wielką przyjemnością poświęcę osobny akapit. Element, który natychmiast okrzyknięty został najbardziej znaczącą innowacją, okazał się także największą rewelacją całego tytułu. Powiem szczerze, żadna dotychczasowa gra nie dorównuje pod tym względem Empire’owi, i wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo nikt się do niego nawet nie zbliży. Z początku zabawa przypomina bitwy lądowe, głównie poprzez identyczny interfejs i zasady, ale zapewniam Was, w gruncie rzeczy z wodnych potyczek miód wylewa się litrami, dostarczając nam wiele radości. Animacje są rewelacyjne, a widok wypadających przez burtę ludzi, czy płonące żagle to nie jedyne smaczki zaimplementowane do tego trybu rozgrywki. W dodatku, sterowanie statkami jest bardzo proste i intuicyjne, i absolutnie każdy sobie z nim poradzi bez najmniejszych problemów. Do czynienia mamy przecież z grą strategiczną, a zmysł taktyczny jest dużo ważniejszy od zdolności manualnych. I bardzo dobrze! Fani powinni być zachwyceni różnorodnością statków i prowadzeniem bitew, bo z pewnością marzyli o tym od dłuższego czasu. Może nawet od samego początku istnienia serii?

Tryb Wieloosobowy to w dzisiejszych czasach standard, do którego, jak mniemam, każdy zdążył się już przyzwyczaić. W Empire także nie mogło go zabraknąć. I tak, do dyspozycji otrzymujemy możliwość rozegrania bitwy lądowej i morskiej oraz bardzo dokładne statystyki profilu podsumowujące naszą działalność zarówno w kampanii jedno, jaki i wieloosobowej. Najważniejsze jednak, że narzekać na brak rywali nie można, a z odnalezieniem chętnego na „partyjkę” gracza nie powinno być żadnego problemu. Brzmi doskonale, ale i tym razem bez złych wiadomości się nie obędzie. Jeżeli nastawiliście się na wspólne rozgrywanie Wielkiej Kampanii przez LAN lub Internet, to niestety srogo się rozczarujecie. Podobnej możliwości tutaj po prostu nie ma! Zapowiedzi, jak to często bywa, okazały się jedynie pustymi słowami. Co prawda twórcy ciągle zapewniają, że tryb pojawi się w formie DLC. Pozostaje tylko pytanie – kiedy? Obawiam się, że tego to już nawet najstarsi górale nie wiedzą.

Na szczęście, graficznie Empire absolutnie nie zawodzi. Mapa strategiczna prezentuje się doskonale i obfituje w liczne detale, zaś to, co możemy zobaczyć podczas rozgrywania bitew jest… co najmniej rewelacyjne! Świetna grafika okraszona wspaniałymi modelami postaci i zabudowań spowoduje u niejednego fana euforię i zachwyt. Animacje jednostek są niezgorsze, wyglądają naturalnie, i co najważniejsze - działają bardzo płynnie, a przecież nie wolno zapominać, że właśnie z tym borykała się wersja demonstracyjna. Od strony audio gra również prezentuje się całkiem dobrze, choć do arcydzieła troszkę jej brakuje. Muzyka przygrywająca w tle mapy strategicznej nie jest monotonna, ani nużąca, a odgłosy towarzyszące starciom naszych wojsk wiernie oddają realia pola bitwy. Oczywiście, mogło być lepiej, ale w ogólnym rozrachunku oprawa audiowizualna trzyma bardzo wysoki poziom i jest w najgorszym przypadku o krok za całokształtem. Identycznie sprawa się ma z wymaganiami sprzętowymi. Optymalizacja kodu nie została zaniedbana, ale nawet pomimo tego zakup nowej karty graficznej, czy kostki RAMu byłoby rozsądnym posunięciem. Polecam przyjrzeć się zestawieniu, które już jakiś czas temu opublikował producent gry. Zalecana konfiguracja systemowa nie kłamie.

Wróćmy jednak do sedna sprawy. Czy Empire w końcu zmienił wizerunek „Wojny Totalnej” i zaskoczył graczy czymś nowym? Bez dwóch zdań, tym razem się powiodło, i choć gra dorobiła się kilku bugów i jednej niespełnionej obietnicy, do czynienia mamy ze strategią doskonałą, która przebojem wdarła się na listę najlepszych gier wszechczasów. Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie zanim zapomnimy o Empire: Total War. Szkoda tylko, że do zestawu z grą nie dorzucono ciekawej i grubej książki. Byłby to bardzo użyteczny gadżet.

OCENA: 9/10

Zalety:

+ Trafione i udane nowości

+ Poszerzony teatr działań

+ Niemal doskonałe odwzorowanie mapy historycznej

+ Bitwy Morskie!

+ Grafika

Wady:

- Długość tury przeciwnika!

- No i gdzie ta kampania on-line?

RECKA ok tylko szkoda że takich tytułów niema na ps3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pójdzie na pewno, i to na full detalach. Nie masz sie czego bać. Ja grałem na dużo gorszym kompie i dało się w miarę spokojnie poszpilac.

No żartujesz chyba? Nie dość, że to laptop to jeszcze średnia karta graficzna, a to ma całkowicie spieprzony silnik...Imo średnie detale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No żartujesz chyba? Nie dość, że to laptop to jeszcze średnia karta graficzna, a to ma całkowicie spieprzony silnik...Imo średnie detale.

Nie żartuję. Na PC z kartą nVidia 7600 GT, jednordzeniowym prockiem Athlona i 2 GB RAM grałem na medium detalach i narzekałem głównie na długość tur. Na Twoim laptopie będzie śmigało naprawdę bardzo dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×