Skocz do zawartości
kill

Ostatnio obejrzany film.

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, SkibaPL napisał:

Z mojej strony mocne 9/10 za montaz, muzyke i udzwiekowanie. Gdyby puszczali to jeszcze u mnie w kinie to bym sie przeszedl :)

 

 

Skończyłem oglądać chociaż wstaję o 3.00 rano do pracy. Kilka uwag:

 

1. Lily James to wykapana Mädchen Amick. Normalnie jakbym oglądał ponownie Twin Peaks.

2. Jeśli "Easy" to tylko cover Faith No More. Inne się nie liczą.

3. Oglądając non stop miałem przed oczami odcinek Top Gear poświęcony nawrotkom na ręcznym. Kto oglądał ten wie. Radocha z projekcji x2.

 

Ogólnie film fajny. Powiew świeżości w zalewie rebootów, kolejnych części znanych franczyz czy adaptacji komiksów. Jedynie koniec z bani wzięty i psuje całość.

Jako kino rozrywkowe mocne 8/10.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spiderman Homecoming, ogólnie nie lubię tej postaci, wszystkie poprzednie filmy były dla mnie słabiutkie. Ten oglądałem z synem i mu centralnie nie podszedł  mi za to się podobał, chyba na starość łykam wszystkie popcorniaki jak młody pelikan.

 

Wojna o planete małp, nie mogłem tego dobejrzeć taki zamulający film, ale nigdy mi ta seria nie podchodziła.

Edytowane przez Strife

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wypisałem swoich filmowych zaliczeń :smart:, więc podzielę się listą z ostatniego tygodnia. Akurat choroba mnie dopadła, więc jest trochę czasu:


- Kobiety bez wstydu - generalnie myślę, że jedynymi osobami bez wstydu byli twórcy tego filmu. Zrobić takie gó.... i jeszcze się pod tym podpisać to duża odwaga i nie wiem czy nie filmowe samobójstwo. Generalnie film jest bezpłciowy od samego początku: Lesień jako główny bohater (no nie mogłem nie kojarzyć go z postacią Jacka z Lokatorów), fabuła to kompletna abstrakcja, nie mówiąc o reszcie. Film ratuje uroda naszych aktorek i kilka scen. 2/10

 

- Victor Frankenstein - typowy średniak. Czuć ten klimat, dobrze odwzorowane realia, kostiumy, ale to wszystko. Jak to mówi Maciej Terlecki, nie ma czegoś magicznego. 5/10

 

- Dzień Niepodległości - przyznaję, film oglądałem dopiero pierwszy raz w życiu, 20 lat po premierze, więc może dlatego moja ocena jest tak ostra. Generalnie ten film to jedna wielka bajka o tym jakim to bojowym narodem są USA i że prezydent jest Bogiem, i że nawet kosmici muszą poddać się woli amerykanów. Bawi to chyba tylko amerykanów. Efekty wrażenia teraz już nie robią, więc generalnie nie wiem czym się tutaj zachwycać. 3/10

 

- Bóg nie umarł 2 - typowy film dla katolików. Problem w tym, że o ile pierwsza część miała jakąś sensowną fabułę i oglądało się to w miarę strawnie to przy dwójce jest już tragedia. Widać, że twórcy połasili się na dodatkową kasę i po sukcesie pierwszej części stwierdzili, że robią dwójkę. Scenariusz to chyba na zasadzie: a ch..., w co drugim dialogu będzie słowo "Bóg" to wszystko się będzie zgadzać. No niestety, trochę koncepcji zabrakło. 3/10

 

- Idol z ulicy - typowa perełka, film o chłopaku ze Strefy Gazy, który wygrywa arabskiego Idola. No cóż, dla mnie to typowo bezpłciowa produkcja. Dlaczego? W sumie nie ma za co pochwalić, ale też nie ma i za co zganić. Ogląda się, ale jakichś większych emocji nie wywołuje. Dziękuję, 6/10. 

 

- Boss - myślę, że osoby, które oglądały Narcos wsiąkną w ten klimat. Ja nie widziałem serialu, ale klimat tamtych lat odwzorowany bardzo dobrze. Pokazuje trudną pracę takiego gościa, o tym jak bardzo ryzykował (film jest oparty na faktach). Poza tym mam wrażenie, że trochę za długi i za bardzo rozwleczony. A, a i akcji to tutaj za dużo nie szukajcie. 6/10

 

- Osobliwy Dom Pani Peregrine - to ekranizacja jakiejś książki, o której w życiu nie słyszałem, więc oceniam tylko jako produkcję filmową bez żadnych nawiązań. Powiem szczerze jestem zaskoczony, bo film oglądało się z wielkim bananem na twarzy. Historia wciąga, choć odnoszę wrażenie, że na początku za dużo jest informacji i trochę wątku się gubią, ale potem wszystko wychodzi na prostą. Fajny klimat Burtona, niezwykłe postacie i scenerie. No jedynie to zakończenie typowo "made in USA" razi w oczy. Nie zmienia to faktu, że dla mnie to jeden z lepszych filmów jakie w tym roku oglądałem. 

 

- Iluzja 2 - pierwsza część mnie kompletnie nie wciągnęła i w sumie zastanawiałem się skąd tyle zachwytów nad tym filmem było. Obejrzałem drugą część, bo myślałem, że może się nawrócę, ale niestety. 3/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

The Bad Batch - film nie dla każdego. Fabuła głownie opowiadana obrazem i dźwiękiem, dialogów wiele się nie uświadczy. Świetna ścieżka dźwiękowa i bardzo dobre zdjęcia. Mnie wciągnął, ale niektórzy pewnie wyłączą po pierwszych 15 minutach. 7/10

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piraci z Karaibów Zemsta Salazara - najdurniejsze jest przetłumaczenie oryginalnego tytułu na nasz rodzimy język. Z kolei sam film daje radę. Momentami jest bardzo dobrze. Jest o niebo lepszy od części czwartej.

 

Szybcy i Wściekli 6 i 7 - ostatnio Netflix dodał je do oferty i obejrzałem je z ciekawości. Co mogę powiedzieć. Kiedyś płakałem nad Indianą Jonesem chowającym się do lodówki przed wybuchem bomby atomowej. Że to durne, głupie i bez sensu. Otóż w Szybkich i Wściekłych roi się od takich lodówek a powiedzieć że dialogi nie dobre to eufemizm. Imponuje za to strona realizatorska. Faktycznie sceny akcji potrafią zrobić wrażenie choć momentami potwornie razi CGI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, malpka napisał:

Piraci z Karaibów Zemsta Salazara - najdurniejsze jest przetłumaczenie oryginalnego tytułu na nasz rodzimy język. Z kolei sam film daje radę. Momentami jest bardzo dobrze. Jest o niebo lepszy od części czwartej.

Poza Stanami film ma tytuł Pirates of the Caribbean: Salazar’s Revenge. Zmiana sama w sobie bez sensu (obstawiam, że wynika to z tego, że dead man tell no tales to znany w anglosaskim świecie idiom i ktoś się bał, że na zewnątrz nic z tego nie będzie...) ale samo tłumaczenie jest prawidłowe. Mogło być gorzej :24_stuck_out_tongue:

Edytowane przez xavris

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem że poza STanami film miał inny tytuł. Tylko że ten oryginalny jest po prostu lepszy, bardziej pasuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżyłem sobie we wtorek Blade Runnera. Bardzo godnie się ten film starzeje i nie czuć po nim (przeważnie) aż 35 lat na karku. Świetne efekty specjalne, klimat, kadry i muzyka. Piękny film. Obejrzałem go ponownie, by dzień później w kinie na kontynuacji mieć wszystkie wydarzenia, postaci i cytaty w głowie. A jaki jest Blade Runner 2049? Słodki panie Jeżu, wspaniała kontynuacja. Nie chcę nic zdradzać z fabuły (szedłem kompletnie w ciemno, jedynie widząc jeden trailer), ale podobnie jak w pierwowzorze dotyczy ludzkiej natury i tego, czy "androidy śnią o elektronicznych owcach". Seans obowiązkowy na wielkim ekranie z porządnym nagłośnieniem! Każdy kadr tego dzieła można wsadzić w ramkę i powiesić na ścianie. Jeżeli ktoś bał się o rolę Ryana Goslinga to uspokajam, pasował idealnie. Przykro się tylko patrzy na starego i powykręcanego Harrisona Forda. 75 lat na karku robi swoje. 

 

Wyszedłem z sali w pełni zadowolony i zachwycony tym, co obejrzałem. Psychofani pierwowzoru będą pewnie narzekać na niektóre wątki, na muzykę (Zimmer solidne, ale większość dźwięków ograniczała się do głośnego ŁUUUUUUU, do Vangelisa brakowało sporo, fakt), czy generalnie na chuj sequel jak jedynka to najlepszy film pod słońcem i w ogóle Gosling ciota. Owszem, historia Blade Runnera była zamknięta i nie potrzebowała kontynuacji. Wersja reżyserska dała pole do własnej interpretacji i nikt przez lata nie domagał się dodatkowych odpowiedzi. Jednak skoro już ktoś się skusił na pociągnięcie dalej pewnych wątków, to bardzo się cieszę, że był to Denis Villeneuve. Jego dzieło jest spokojne, powolne, majestatyczne. Kupuję płytę Ultra HD, gdy tylko wyjdzie. Polecam serdecznie wszystkim (o ile nie oczekują akcji rodem z gwiezdnych wojen czy terminatora). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Była druga połowa lat '80 gdy usłyszałem od kolegi pytanie:

-Słyszałeś o takim filmie Blade Runner?

 

Później było kilka artykułów w Fantastyce i w TV fragment filmu gdy Deckard robi Rachel test. W okolicy '90-91' roku zdobyłem kasetę z filmem i obejrzałem go z kolegą na telewizorze marki Rubin. Wtedy był to odpowiednik dzisiejszego OLED 75". Gdy jebnął płomień z komina i zabrzmiał Vangelis wiedziałem że mam do czynienia z czymś co wymyka się skali ocen. Od tej pory Łowca jest moim ulubionym i ukochanym filmem.

Przyznam że byłem sceptykiem jeśli chodzi BR 2049. Byłem przekonany że to skok na kasę niczym SW Przebudzenie Mocy. Byłem w błędzie. To nie jest film idealny. Scenografia jest zbyt sterylna. W oryginale ten brud i zgnilizna dosłownie wylewały się z ekranu. Zimmer jest słabym kompozytorem. Choć stara się jak może to do Vangelisa mu daleko. 

Gosling - wielkie brawa. Facet zagrał koncertowo.

Ana de Armas - ogromna niespodzianka. Jako Joi kapitalna. Z resztą wątek Joi jest momentami ciekawszy od wątku głównego.

Ford - szczerze? Wycięcie go wyszło by na dobre. Facet powinien aktorstwo zawiesić na kołku i wrócić do stolarki.

 

Czy nowy Blade Runner jest lepszy? Nie.

Czy jest gorszy? Też nie.

To po prostu świetny film który nie miał prawa powstać w dzisiejszych czasach. Ale jednak jest i cieszmy się bo obecnie mamy mało dobrych i ambitnych filmów.

Edytowane przez malpka
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Odświeżyłem sobie we wtorek Blade Runnera. Bardzo godnie się ten film starzeje i nie czuć po nim (przeważnie) aż 35 lat na karku. Świetne efekty specjalne, klimat, kadry i muzyka. Piękny film. Obejrzałem go ponownie, by dzień później w kinie na kontynuacji mieć wszystkie wydarzenia, postaci i cytaty w głowie. A jaki jest Blade Runner 2049? Słodki panie Jeżu, wspaniała kontynuacja. Nie chcę nic zdradzać z fabuły (szedłem kompletnie w ciemno, jedynie widząc jeden trailer), ale podobnie jak w pierwowzorze dotyczy ludzkiej natury i tego, czy "androidy śnią o elektronicznych owcach". Seans obowiązkowy na wielkim ekranie z porządnym nagłośnieniem! Każdy kadr tego dzieła można wsadzić w ramkę i powiesić na ścianie. Jeżeli ktoś bał się o rolę Ryana Goslinga to uspokajam, pasował idealnie. Przykro się tylko patrzy na starego i powykręcanego Harrisona Forda. 75 lat na karku robi swoje. 
 
Wyszedłem z sali w pełni zadowolony i zachwycony tym, co obejrzałem. Psychofani pierwowzoru będą pewnie narzekać na niektóre wątki, na muzykę (Zimmer solidne, ale większość dźwięków ograniczała się do głośnego ŁUUUUUUU, do Vangelisa brakowało sporo, fakt), czy generalnie na chuj sequel jak jedynka to najlepszy film pod słońcem i w ogóle Gosling ciota. Owszem, historia Blade Runnera była zamknięta i nie potrzebowała kontynuacji. Wersja reżyserska dała pole do własnej interpretacji i nikt przez lata nie domagał się dodatkowych odpowiedzi. Jednak skoro już ktoś się skusił na pociągnięcie dalej pewnych wątków, to bardzo się cieszę, że był to Denis Villeneuve. Jego dzieło jest spokojne, powolne, majestatyczne. Kupuję płytę Ultra HD, gdy tylko wyjdzie. Polecam serdecznie wszystkim (o ile nie oczekują akcji rodem z gwiezdnych wojen czy terminatora). 
Mogę podpisać się pod wypowiedzią kolegi. Jestem bardzo zadowolony. Każda minuta spędzona w kinie była dla mnie super przeżyciem. Film na pewno nie podejdzie dzisiejszej młodzieży ze względu na to że nie znają pierwowzoru, nie ma tu akcji rodem z szybkich i wściekłych itp. Na seansie którym byłem kolesie wyszli z sali na jakieś 30 min przed końcem i już nie wrócili. Niestety ale chyba ludzie nie lubią ambitnych filmów. Co do obsady Gosling sobie poradził, chociaż ja w tej roli widziałbym Toma Hardego,uwielbiam gościa.

Wysłane z mojego Redmi 4A przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielka szkoda, że nowy Blade Runner zalicza spektakularną klapę w box officie i już na pewno przyniesie wielkie straty finansowe wytwórni. Dzięki temu pewnie możemy się pożegnać z podobnymi działami w przyszłości :frog: 

 

Ja osobiście zrobię co w mojej mocy, by dalej im pomagać moimi pieniążkami i jak tylko wyjdzie, to lecę do sklepu po wersję w jakości UHD :banderas:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kocur" chamska, wulgarna i totalnie porąbana animacja z Istambułu, ale niezwykle odstresowująca.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem  sequel Blade Runnera i dalej nie mogę wyjść z szoku. Nie sądziłem, że w dzisiejszych czasach ktoś odważy się nakręcić taki film. Film czerpie pełnymi garściami z klimatu jedynki i robi to zadziwiająco dobrze. Powolna,  melancholijnie prowadzona fabuła podkreślająca osamotnienie głównego bohatera. Genialne zdjęcia ( jeżeli Deakins nie dostanie w tym roku Oscara to tylko potwierdzi beznadziejność tych nagród) bardzo dobra muzyka, a raczej jej brak. Z seansu wyszedłem poruszony i bardzo usatysfakcjonowany tym co widziałem.

Dopiero później przeczytałem, że film nie spełnia zamierzonych wyników finansowych, wielka szkoda.  Przed seansem leciał trailer jakiegoś gówna od Marvela: Thor vs Myszka Miki vs Człowiek czajnik bezprzewodowy....  Zakładam, że ten film będzie królował w box office, no niestety,  Hamburgery nie są zbyt wymagającym narodem. :siara:

 

Całe szczęście, reszta świata nie podziela gustu obywateli USA i film zaczyna przynosić dochody. Pewnie nie takie jak film o facecie z młotkiem i jego koledze, zielonym przygłupie, ale zawsze to coś... 

http://www.ppe.pl/news/54111/blade-runner-2049-przegral-w-usa-z-horrorem-koszty-produkcji-zaczynaja-sie-zwracac.html

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, sLk napisał:

film zaczyna przynosić dochody

 

Nie czytaj newsów na ppe bo to rak i brak wiedzy. Blade Runner 2049 idzie śladami swojego młodszego brata i zaliczy spektakularną klapę w BO. Film kosztował 150 mln dolarów, więc powiedzmy, że musiałby zarobić około 300 mln, by wyjść na zero. Mówimy tu o rynku w USA, bo niestety poza granicami do kieszeni producentów trafia mniejszy procent z biletów. W Ameryce zapewne nawet do stówki w dolarach nie dojedzie, więc reszta rynków musiałaby wygenerować z 350 mln, a na to się nie zanosi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dochód z całego świata to jedynie 150 mln $. Serce mi się kraje. Tymczasem następujące gówna CGI zarobiły w BO (za FilmWeb):

- Transformers Ostatni Rycerz 600 mln$

- Kong Wyspa Czaszki 560 mln$

- Piraci Zemsta Salazara 800 mln$

- Dr. Strange 670 mln$

- Mumia 400 mln$

 

Gdzieś czytałem opinię że w dzisiejszych czasach gdy jest powszechny brak czasu ludzie chcą iść do kina i się po prostu odmóżdżyć. Stąd sukces Szybkich i Wściekłych. Nie wiem jak wy ale ja podszas seansu FF 6-7 czułem jakby ktoś gwałcił mój mózg wielką pałką bez smarowania. To jest tak głupie że po prostu brak słów.

Inni twierdzą że BR 2049 poległ przez fatalną kampanię reklamową rzekomo adresowaną tylko do ludzi którzy znają oryginał. Przepraszam ale oryginał jest klasykiem, filmem kultowym który przeszedł do pop kultury. Jako taki jest szeroko znany. Skoro jest powszechnie rozpoznawany to dlaczego sale kinowe świecą pustkami?

Edytowane przez malpka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, malpka napisał:

Przepraszam ale oryginał jest klasykiem, filmem kultowym który przeszedł do pop kultury. Jako taki jest szeroko znany. Skoro jest powszechnie rozpoznawany to dlaczego sale kinowe świecą pustkami?

Edytowane przez malpka

 

Ale to nie dowodzi niczego. Gdy pierwszy raz oglądałem Blade Runnera miałem jakieś 10 lat. Po latach obejrzałem go drugi raz i nie dawno 3 raz, tym razem wersje reżyserską. I po tych 3 seansach (na trzecim prawie wpadłem w come), za każdym razem nudziłem się przeokropnie, a te poruszane tzw ważne tematy uważam za pretensjonalne. Doskonale wiadomo jak się cała historia skończy a cały film wypełniony jest mniej lub bardziej udanymi fillerami. W latach 80' film robił niesamowite wrażenie wizualne i myślę, że sporo z tego odbija się w sentymencie do niego. Zgodnie z zasadą, że w Powrocie Jedi nie widzi się do tej pory pluszowych miśków biegających po ekranie dobrą połowę filmu.

 

Cieli Blade Runnera, zmieniali, wersji w kinach było kilka. Bo nikt tego nie chciał oglądać a kultowość tego filmu jest dokładnie taka sama jak Elviry, Mistress of the Dark. Po prostu jest.

Nigdy więcej tego filmu nie obejrzę, a do kina nawet za darmo bym na 2 część nie poszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, kill napisał:

Doskonale wiadomo jak się cała historia skończy

 

Napisał fan Gwiezdnych Wojen, które mają jedną z najbezpieczniejszych fabuł w historii kina :ronnie:  Siłą Blade Runnera nie jest mnogość wątków czy fabularnych twistów. 

 

10 godzin temu, kill napisał:

Cieli Blade Runnera, zmieniali, wersji w kinach było kilka

 

Wersji było dokładnie siedem, z czego oficjalnie uznaje się trzy: kinową, reżyserską i tak zwany final cut. W kinach pierwotnie była jedna wersja. 

 

Lubię Cię tata kill, ale gust filmowy to mamy mocno rozbieżny. W dodatku krytykujesz Blade Runnera, więc spotkamy się w piekle i tam zrobię z Tobą porządek zasilaczem od Xboxa One. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blade Runner zaliczony. Nie będę się wielce rozwodził, bo już tu w większości napisaliście to co myślę o tym filmie. Tak jak nie przepadam za Goslingiem, tak tu spisał się na prawde dobrze. Ford to Ford. Jared Leto też sobie całkiem dobrze poradził, ale ten facet mnie jakoś tak denerwuje, że ten występ i tak tego nie zmieni :)

Muzyka wgniatała w fotel, ujęcia i scenerie cud miód. Klimat takiej brudnej przyszłości niczym, rewelacja. Fabularnie absolutne mistrzostwo.

Ale co chyba zrobiło w tym filmie na mnie największe wrażenie to to,jak bardzo on pasował do oryginału. Nie było komórek, nie było jakiś nie wiadomo jakich cudów, które wynikały by z 35 lat (rzeczywistych) postępu technologii. 30 lat dzielące filmową fabułę wydają się absolutnie wiarygodne. Jakieś hologramy bardziej zaawansowane ( itp. Nie spodziewałem się, że uda im się zachować taki miktoklimat pierwszej części, za sam ten motyw wielki plus.

Film na pewno nie dla każdego, ale też nie generalizowałbym, że nie dla młodzieży. Byłem z kumplem z roboty, rocznik 94 (więc z mojej perspektywy młodzież, mimo że mam 31 :P) i mimo, że nie wszystko rozumiał (bo w sumie znajomość pierwszej części pomagała) to film mu się podobał.

Nie lubię ocen punktowych, ale powiedziałbym, że takie 9/10 to na luzie.

Jedyne co, to mimo wszystko ciut bym ten film przyciął. Absolutnie się na seansie nie nudziłem, ale niektóre ujęcia były trochę chyba niepotrzebnie za długie. Za to taki malutki minusik, ale to w sumie pomijalny szczegół.

Edit. A, i jeszcze bardzo mi się podobało, że nie padła w tym filmie jednoznaczna odpowiedź, na pewne pytanie, która się ciągnie od pierwszej części. Mimo, że niby Scott sam powiedział jak niby jest, tak bardzo poodba mi się, że w filmie są silne sugestie, ale nie ma konkretnie nic powiedziane.

Edytowane przez xavris

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.10.2017 o 15:53, Grecky napisał:

 

Nie czytaj newsów na ppe bo to rak i brak wiedzy. Blade Runner 2049 idzie śladami swojego młodszego brata i zaliczy spektakularną klapę w BO. Film kosztował 150 mln dolarów, więc powiedzmy, że musiałby zarobić około 300 mln, by wyjść na zero. Mówimy tu o rynku w USA, bo niestety poza granicami do kieszeni producentów trafia mniejszy procent z biletów. W Ameryce zapewne nawet do stówki w dolarach nie dojedzie, więc reszta rynków musiałaby wygenerować z 350 mln, a na to się nie zanosi. 

 

Może tak być jak piszesz, w każdym razie wielka szkoda. Widać większość ludzi dobre SF utożsamia z filmem o facecie w majtkach naciągniętych na rajstopy. :siara:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, sLk napisał:

 

Może tak być jak piszesz, w każdym razie wielka szkoda. Widać większość ludzi dobre SF utożsamia z filmem o facecie w majtkach naciągniętych na rajstopy. :siara:

 

Dzisiaj "dobre" SF to np Pasażerowie albo Strażnicy Galaktyki 2.

Bardzo bym chciał by BR 2049 był trampoliną dla kariery Any de Armas. Zwróciła moją uwagę w Puk Puk ale w Łowcy w pełni rozwinęła skrzydła i błyszczała na ekranie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwa ostatnie głośne filmy, z czego jeden genialny, a drugi słaby...

Blade Runner 2049 - wczoraj byłem w kinie i do teraz rozmyślam o tym filmie. Cholernie podobała mi się cała otoczka, która jak nic przypomina czasy jedynki. Nawet sposób kręcenia w niektórych scenach był taki jak kiedyś, co naprawdę było miłym smaczkiem. Fabuła jak to Blade Runner, akcji nie ma tu za wiele, jest sporo gadania, ale nie ma znowu na siłę wciskanych jakiś pseudo inteligentnych tekstów i rozmyślań. Mamy w miarę prostą fabułę, bohatera który odkrywa tajemnicę i kilka mniej lub bardziej przewidywalnych zwrotów akcji. Czyli wszystko co już dobrze znamy. Jednak mimo wszystko jest to tutaj podane w świetnym cyberpunkowym sosie, chociaż początek filmu mówi co innego. No i jeszcze ta ścieżka dźwiękowa, słysząc to w kinie na max głośności chyba aż mnie ciarki przechodziły, cudo tak jak w pierwszej części. Jedynie co mi się niepodobało to jednak sporo dłużyzn, uważam że spokojnie 30 minut filmu można by wyciąć i nic byśmy nie stracili. Dla mnie świetny film, nie jest to typowe pif paf w kosmosie, szczerze mówiąc to prawie w ogóle nie ma pif paf. Myślę, że średnia ponad 8 na IMDb mówi sama za siebie. Dla fanów gatunku majstersztyk, dla reszty? Raczej zwykły film z prostą fabułą w klimatach cyber. Ja ze swojej strony polecam, na pewno obejrzę raz jeszcze jak tylko wyjdzie na Blu Rayu.

Dark Tower - tutaj dostajemy niestety dużego kupsztala... Książka z tak dużym potencjałem, że jak zobaczyłem, że film trwa raptem 1:30 to wiedziałem, że to się nie może udać... Przez większość czasu miałem wrażenie, że oglądam jakieś kino familijne, czyli przygody biednego małego chłopca, który ratuje świat. Zrobili z tego jakiś głupawy film przygodowy. Nie podobało mi się w sumie nic. Taka obsada, taki budżet i tak to zepsuć. Chyba tylko McConaughey dawał rady i szkoda, że jego postaci poświęcono tak mało uwagi. W ogóle nikomu nie poświecono uwagi, ot po prostu mamy jakiś równoległy świat, porywają dzieci, jest zły i dobry no i tyle... Ehhh, szkoda słów. Oglądacie na własną odpowiedzialność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kingowi się przytrafił udany remake IT to musieli mu,  dla równowagi,  podrzucić jakiegoś kupsztala :xzibit:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżungla, Harry Potter wychodzi do lasu, film oparty na faktach, całkiem przyjemnie się to ogląda i ma świetne widoczki.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Londyn w ogniu - no cóż, bezmózga sieczka do niedzielnego obiadu. Poziom absurdu mega wysoki, efekty specjalne to duży żart... Generalnie jak nie macie co oglądać to można, ale w innym wypadku to nie ma sensu. 4/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×