Skocz do zawartości
VERGILDH

Assassin's Creed Brotherhood

Rekomendowane odpowiedzi

5c7323c5ac34d8d0.jpg

Zdecydowanie zbyt długo zwlekałem z recenzowaniem tytułów, którym dane było trafić do zacnego grona produkcji, uważanych przeze mnie za najlepsze kawałki kodu, jakie kiedykolwiek trafiły w moje ręce. GTA IV? Nie ma takiej potrzeby, żadna recenzja nie jest w stanie oddać ogromu tej gry. Uncharted 2: Among Thieves? Czy ktokolwiek potrzebuje setnego tekstu pełnego „ochów” i „achów”, opatrzonego wymowną „dziesiątką”, by zdecydować się na zakup? Assassin’s Creed II? E tam, panowie z Ubisoftu odwalili taki kawał dobrej roboty, że pierwsza część przygód Ezia nie potrzebuje żadnej rekomendacji – po prostu każdy powinien w nią zagrać. Niemniej, mój światopogląd uległ znacznym zmianom, czego dowodem jest tekst jaki w macie właśnie przed oczyma. Słowem wyjaśnienia: Assassin’s Creed II to dla mnie absolutnie najlepsza gra tej generacji, głównie za sprawą tematyki, której w mniejszym lub większym stopniu dotyka (teorie spiskowe), wspaniałą mechanikę oraz moim zdaniem, arcyinteresujące zakończenie (wiem, kontrowersyjna opinia). Prawdę powiedziawszy, zamiast „jest”, powinienem użyć słowa „była”. Ale, nie wyprzedzajmy faktów…

Ezio Auditore da Firenze powraca. Brotherhood rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończyło się ACII – bohater odkrył prawdziwą naturę Jabłka Edenu i wydawać by się mogło, że jeżeli tajemniczy artefakt znajdzie schronienie w Villa Auditore, nic nie będzie w stanie mu zagrozić. Panowie z Ubi zdecydowali się na całkiem miły akcent – o ile na dysku twardym konsoli zachowały się nasze save’y z drugiego Assassin’s Creed, Brotherhood rozpoczniemy z identycznym ekwipunkiem i dokładnie taką samą zawartością skarbca, z jakimi zakończyliśmy poprzednią przygodę. Niestety, sielanka nie trwa długo, bowiem tuż po powrocie skrytobójcy w rodzinne strony, Monterrigioni zostaje zaatakowane przez Cesare Borgia – pałającego żądzą zemsty syna papieża Aleksandra VI (jakkolwiek by to nie brzmiało, Olek należał do tych biskupów Rzymu, którym niestraszne były cielesne uciechy). Po nieudanej próbie obrony miasta, Ezio jest świadkiem śmierci ukochanego wuja – Mario – ginącego z rąk samego Cesare, któremu tym samym udaje się zdobyć Jabłko Edenu. Nie mając chwili do stracenia, po odesłaniu pozostałych przy życiu najbliższych (siostry Claudii oraz matki) do Florencji, nasz podopieczny wyrusza w podróż do Wiecznego Miasta – Rzymu.

A dawna stolica światowego imperium, najlepsze lata swojej egzystencji ma już dawno za sobą. Jej fatalną kondycję pogłębiają nieudolne rządy rodziny Borgiów, którzy nie liczą się z losem mieszkańców, dbając tylko i wyłącznie o partykularne interesy. Jak łatwo można się domyśleć, stanowi to doskonały powód do wszczynania buntów, krwawo tłumionych przez wojsko. W tym właśnie momencie, na scenę wkraczają Asasyni, z Ezio na czele. Zadaniem bohatera będzie nie tylko doprowadzenie aglomeracji do ładu, ale przede wszystkim – stworzenie własnej „armii”, zdolnej stanąć oko w oko z ludźmi Cesare.

df94616ec11bb575gen.jpg

Nie chcąc wchodzić w dyskusję z deweloperami, którzy twierdzą, że oddane nam do dyspozycji miasto jest kilka razy większe aniżeli Florencja z „dwójki”, powiem tylko, że Rzym to całkiem obszerna miejscówka, a co za tym idzie, jeśli naszym celem jest doprowadzenie go do stanu używalności, mamy naprawdę pełne ręce roboty. Pierwszą przeszkodą jaką napotkamy, są tak zwane „Borgia Towers” – wieże, wyznaczające granicę strefy wpływów znienawidzonego przez nas rodu. Unicestwienie takowej składa się z dwóch etapów – pierwszym, jest znalezienie kapitana nią dowodzącego i posłanie go do piachu (standardowo, możliwości w tym zakresie mamy przeogromne – o czym później). Nierzadko jest to dość wymagające zadanie, gdyż tacy delikwenci zazwyczaj nie pojawiają się samotnie, a w towarzystwie uzbrojonych po zęby żołnierzy. Kiedy już uda nam się ta sztuka, pozostaje jedynie formalność – wspięcie się na sam szczyt i puszczenie jej z dymem.

W ten oto sposób, uzyskujemy dostęp do budynków, które tylko czekają aż dobry gracz sypnie nieco grosza, by postawić je na nogi. Jeśli poddajemy renowacji konkretne rodzaje sklepów, to przy zaopatrywaniu się w określone produkty możemy liczyć na znaczne zniżki. Warto nadmienić, że w trakcie gry odwiedzimy nie tylko lekarzy czy kowali, ale też niejednokrotnie złożymy wizytę krawcom, zdolnym farbować nasze ciuszki na rozmaite kolory, czy handlarzom sztuki, których obrazy dodadzą naszej siedzibie artystycznego uroku. Oprócz tego, na obszerny zastrzyk gotówki liczą także ludzie odpowiedzialni za budowle, których korzenie sięgają jeszcze czasów starożytności, z nieśmiertelnym Panteonem czy osławionym Koloseum na czele. Warto nadmienić, że z grą zintegrowana jest swego rodzaju encyklopedia, w której znajdziemy informacje o dosłownie każdym elemencie świata gry. Jeśli więc macie ochotę na pogłębienie swej historycznej wiedzy, Brotherhood nadaje się do tego celu wprost idealnie.

W tym momencie, zmuszony jestem wspomnieć o dwóch aspektach, które nie do końca przypadły mi do gustu. Po pierwsze, oznaczenia na mapie, budynków czekających na renowację nieznacznie różnią się odcieniem od tych, które takowej nie potrzebują, co sprawia, że łatwo możemy pogubić się w tym, który z nich już wspomogliśmy, a który nie. Po drugie, mimo, że do wglądu mamy księgę zawierającą pokaźne statystyki ukazujące generowane przez nie przychody, z jej poziomu nie możemy udzielać im dotacji, co sprawia, że do każdego miejsca w jakim mamy coś do „załatwienia”, musimy podejść osobiście, co na dłuższą metę może wydawać się odrobinę nużące.

9202aaa2de5ee63cgen.jpg

Na szczęście, pomocna okazuje się bardzo przemyślana mechanika gry. Jako, że jest to już trzecia część serii, nie będę specjalnie rozwodził się nad tym, jak bardzo przyjazny jest interfejs i jak łatwe do przyswojenia jest wymyślone przez geniuszy z Ubisoftu sterowanie. Powiem tylko, że poruszanie po mieście ułatwiają rozrzucone tu i ówdzie wejścia do podziemi, stanowiące odmianę „szybkiej podróży”. Swoją drogą, dla mnie były one zupełnie nieprzydatne – wspinaczka po budynkach i bieganie po dachach dają bowiem co najmniej tyle samo frajdy co poprzednio, więc w trakcie obcowania z grą nie miałem najmniejszej ochoty na ucinanie sobie tej „przyjemności”. Jeśli zależy nam na czasie, zawsze możemy wskoczyć na grzbiet rumaka – nowością w serii jest bowiem oddanie graczom do dyspozycji koni, potrafiących poruszać się w wąskich uliczkach renesansowego miasta.

Tyle o mieście na siedmiu wzgórzach – czas zająć się zadaniami, jakie stoją przed graczem. Tych mamy prawdziwe zatrzęsienie, a nawet w momencie w którym piszę te słowa, mając za sobą grubo ponad 20 godzin, na horyzoncie wciąż majaczą nieukończone wątki mojego „włoskiego” życia. Jak już wspomniałem, kiedy trafiamy do Rzymu, naszym głównym celem jest odbudowanie nadszarpniętych struktur organizacji Asasynów. Nowych członków werbujemy niejako „z ulicy”, wypatrując ludzi stawiających zbrojny opór żołnierzom. Kiedy udzielimy takowym pomocy, Ci wyrażą chęć przyłączenia się do nas. Mając ich w swoich szeregach, otrzymujemy możliwość wysyłania ich na rozrzucone po całej Europie misje, różniące się miedzy sobą stopniem trudności. Jeśli uda im się wykonać zadanie, zyskują cenne punkty doświadczenia, które po awansowaniu na wyższy poziom możemy zainwestować w nowe uzbrojenie oraz pancerz. Niestety, w razie niepowodzenia tracimy ich bezpowrotnie, toteż radzę zachować wszelką ostrożność w przydzielaniu im zadań. Gra odrobinę nam w tym pomaga, oceniając ich szanse powodzenia, zanim naciśniemy krzyżyk oznaczający ostateczną akceptację składu przydzielonego do konkretnego questa. Z tym aspektem Brotherhood wiąże się jeden mały zgrzyt: w całym tym „historycznym” przepychu gry, fabuły całymi garściami czerpiącej z prawdziwych dziejów Starego Kontynentu, nie mam zielonego pojęcia, kto mógł wpaść na pomysł, by uraczyć nas jego współczesną mapą. Jakby tego było mało, można się z niej dowiedzieć, że na przykład Moskwa leży na pograniczu Polski i Słowacji. Ręce opadają.

Nasi skrytobójcy przydają się również niejako „w czasie rzeczywistym”, kiedy mamy do zdjęcia trudno dostępny cel lub gdy chcemy ostrzelać gradem strzał grupę strażników stojących nam na drodze. Stanowi to pewne ułatwienie, jednak z ich usług skorzystać możemy jedynie raz na jakiś czas, gdyż pasek symbolizujący ich „dostępność”, napełnia się bardzo powoli. Co nie zmienia faktu, że w trakcie ostrzejszej zadymy, potrafili niejednokrotnie uratować mi skórę.

Oprócz tego, przyjdzie nam również pozyskać zaufanie rozmaitych frakcji, których przedstawiciele niejednokrotnie pomogą nam w wykonaniu zadania, na przykład odciągając strażników pilnujących konkretnego miejsca. W Brotherhood, podobnie jak w drugim Assassin’s Creed, przyjdzie nam współpracować ze Złodziejami, Kurtyzanami oraz Bojówkarzami, dla których będziemy wykonywać mniej lub bardziej złożone zadania. Oprócz tego, konkretnej frakcji możemy podarować również budynki, przeznaczone na jej siedzibę, co ma znaczący wpływ na liczebność jej przedstawicieli wśród napotkanych na ulicach Rzymu tłumów.

97c820b4210c18dbgen.jpg

Wciąż mało? Co zatem powiecie na to, że po kilku godzinach spędzonych z grą, spotkamy się z Leonardo Da Vinci? A jeśli powiem Wam, że został on wcielony w szeregi Borgiów, tworząc dla nich śmiercionośne maszyny bojowe? A jeżeli dowiedzielibyście się, że przyjdzie nam je wszystkie zniszczyć? Twórcy dają nam możliwość nie tylko ponownego zasiadnięcia za sterami maszyny latającej (która doczekała się kilku usprawnień), ale chociażby pokazanego przed premierą… czołgu. Oczywiście, jeśli komuś nie podobają się takie futurystyczne zabawki, nie musi nawet spoglądać w ich stronę, gdyż jest to jedynie opcjonalna forma aktywności. Inna sprawa, że przynosi ona naprawdę wymierne korzyści, a nagroda za zniszczenie wszystkich wynalazków uzdolnionego Włocha, to prawdziwa wisienka na torcie.

Pamiętacie grobowce z Assassin’s Creed II? W AC:B ich miejsce zajęły tak zwane Leża Romulusa – są to miejscówki jakby żywcem wzięte z Prince of Persia, gdzie na rozwiązanie czekają liczne, momentami stanowiące dosyć spore wyzwanie, zagadki. Podobnie jak poprzednio, tak i tutaj przyjdzie nam kolekcjonować klucze, a za skompletowanie ich wszystkich otrzymamy nagrodę w postaci cennej zbroi.

Jak zapewne zauważyliście, do tej pory nie wspomniałem nic o wątku głównym. Na ukończenie czeka 9 sekwencji, z których każda otwiera nowe wątki w fabule, czyniąc ją jeszcze bardziej interesującą niż poprzednio. Dworskie intrygi i spisek templariuszy to działający na wyobraźnię gracza temat, który sprawia, że trzymając pada w rękach, kolejne losy bohaterów śledzimy z wypiekami na twarzy. Oczywiście, ograniczam się tutaj do półsłówek, gdyż nie chcę zdradzić Wam zbyt wiele z absolutnie doskonałej warstwy fabularnej – to po prostu trzeba przeżyć. Inna sprawa, że nowi w temacie gracze, nie znający historii opowiedzianej w poprzednich częściach, w Brotherhood będą czuć się mocno zagubieni, nie rozumiejąc motywacji obserwowanych postaci. Jeśli więc nie graliście w ACII, to przygodę z organizacją skrytobójców polecam zacząć właśnie od tej produkcji. Pierwszą część serii jednak śmiało możecie sobie odpuścić, gdyż, co by nie mówić, mocno odstaje poziomem od świetnych kontynuacji.

Nowością w serii jest możliwość powtórzenia każdej z sekwencji w dowolnym momencie. Zapytacie, w jakim celu? A no w takim, że tym razem, do osiągnięcia pełnej synchronizacji, będziemy zmuszeni dostosować się do konkretnych, dość trudnych do spełnienia warunków, co niekoniecznie musi się udać przy pierwszym podejściu.

12173ab6290d20a2gen.jpg

Jako, że większość zadań wiąże się z walką, warto wspomnieć co nieco o uzbrojeniu. Po zniszczeniu Monterrigioni, w naszym ekwipunku pozostanie naprawdę niewiele rzeczy. Pożegnamy się nawet z drugim ostrzem, które jednak bardzo szybko zrekonstruuje dla nas Leonardo. W późniejszych etapach gry, w posyłaniu wrogów do piachu pomogą nam przede wszystkim noże do rzucania, kusza oraz strzelba, dzięki którym możemy zabijać ich z pewnych (niewielkich, bo nie wielkich) odległości. Pomijając fakt, że w dużej mierze, walka wciąż opiera się na kontratakach, gra punktuje bardziej agresywne zachowania, co w świetle tego, że przeciwnicy nie stoją teraz jak kołki, czekając na swoją kolej do zaatakowania gracza, lecz atakują nas w momencie, w którym na przykład podrzynamy gardło ich koledze, zyskuje sporo na znaczeniu. Oczywiście, nadal można się przyczepić do zbyt niskiego poziomu trudności większości starć, gdyż na przykład z leków znajdujących się pod ręką możemy korzystać niemal bez ograniczeń (oczywiście, o ile pozwala na to pojemność naszych kieszeni), ale tak naprawdę miłośnicy serii zdążyli się już do tego przyzwyczaić.

Zauważyliście, że do tej pory ani raz nie wspomniałem o Desmondzie, będącym, nomen omen, głównym bohaterem serii? Jego rola w Brotherhood została mocno ograniczona – przygody Ezia nie są przerywane wstawkami z czasów współczesnych, pozwalając graczowi zagłębić się w realia renesansowych Włoch. Inna sprawa, że tym razem możemy w każdym momencie opuścić Animus, by swobodnie pobiegać po… Villa Auditore. Tak, jako Desmond. Z każdym dniem, marka zmierza do nieuniknionego –Assassin’s Creed w całości rozgrywającego się w XXI wieku. Nie będę w tym momencie oceniał, czy to dobrze czy źle – jako wierny fan gier opatrzonych charakterystycznym symbolem, będę jedynie uważnie obserwował posunięcia francuskiego giganta. Póki co jednak, możemy spać spokojnie – nie zanosi się, by miało to nastąpić w najbliższym czasie.

Brotherhood i poprzednią część serii dzieli zaledwie kilkanaście miesięcy, jednak różnice w oprawie są dość znaczne. Wyraźnie ładniejsze tekstury, dalszy zasięg widoczności, postaci mają na sobie jakby więcej detali, a animacja bohatera to absolutna poezja – wspinając się po budynkach, Ezio porusza się naprawdę wspaniale (doczekał się również nowych, doskonale prezentujących się animacji wykańczania przeciwników), co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że graficy i animatorzy z Ubisoftu to prawdziwi mistrzowie w swoim fachu. Jakby tego było mało, znalazło się tu miejsce na mocno poskryptowane, a dzięki temu diabelnie efektowne akcje. Przykład? Atak na Monterrigioni, zaprezentowany już na zeszłorocznym E3 – wszystko dookoła wali się pod ostrzałem artyleryjskim, podczas kiedy my, zamiast brać nogi za pas, zmuszeni jesteśmy podjąć rozpaczliwą próbę obrony Villi. Na usta ciśnie mi się jedno słowo – majstersztyk. Zanim zlinczujecie mnie za tę opinię, bo przecież „Uncharted 2 wygląda lepiej”, miejcie na uwadze, że gry z serii Assassin’s Creed to produkcje z olbrzymim, otwartym światem, a nie tytuły, których akcja rozgrywa się na mocno ograniczonych, korytarzowych poziomach.

992ffcd1a1a21628gen.jpg

Podobnie jest z warstwą dźwiękową. Nie chcę rozpływać się nad profesjonalizmem aktorów podkładających głosy postaciom, ani świetnymi odgłosami towarzyszącymi starciom z przeciwnikami (dźwięk krzyżujących się ze sobą mieczy jest po prostu rewelacyjny), ale muszę powiedzieć, że muzyka towarzysząca przygodom Auditore niebezpiecznie zbliża się do okupowanych przez serię The Elder Scrolls, najwyższych miejsc w moim prywatnym rankingu. To nic, że większość z utworów jakie usłyszymy w Brotherhood, znamy z drugiej części serii, bo ich poziom nie pozostawia absolutnie nic do życzenia, mieszając pod tym względem całą konkurencję z błotem.

Co mogę napisać w podsumowaniu? O tym, z jak potężnym tytułem mamy do czynienia, świadczy chociażby fakt, że w tak obszernym tekście nie wspomniałem nawet o trybie multiplayer. Inna sprawa, że nie mam z nim związanych jakichś specjalnie miłych wspomnień, bowiem jestem zdania, iż stanowi on jedynie dodatek, do długiego, interesującego i rozbudowanego trybu fabularnego. Brotherhood było niekiedy nazywane „wyciągaczem kasy”, albo „rozbudowanym DLC”. Cóż, zważywszy na fakt, że na scalakowanie Assassin’s Creed II potrzebowałem 25 godzin, a przy Brotherhood spędziłem już ponad 20 i prawdę mówiąc, wciąż wiele przede mną, śmiało mogę stwierdzić, że, zgodnie z zapowiedziami deweloperów, mamy do czynienia z pełnoprawną, trzecią częścią serii. Powiem więcej – w moim mniemaniu, jest to tytuł niemal pod każdym względem lepszy od Assassin’s Creed II, co, nawiązując do pierwszego akapitu tejże recenzji sprawia, że jest to najlepsza produkcja, w jaką dane mi było zagrać. Ci, którym druga część serii z niewiadomych powodów nie przypadła do gustu, raczej nie mają tutaj czego szukać. Pozostali jednak, nowym produktem Ubisoftu będą wprost zachwyceni.

Grafika – 9

Dźwięk – 9,5

Grywalność – 9

9,5

  • Like 7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sposób się z tobą nie zgodzić(recenzja bardzo dobra ), ale od siebie dodam że gdyby dodali ze 2 sekwencje(wcale nie na siłe) do wątku głównego to byłoby niemal idealnie. Nie było za dużo czasu by nacieszyć się wieloma ulepszeniami zdobytymi w czasie gry, a poboczne to nie to samo. Przeszedłem również DLC Porwanie Leonarda da Vinci ale nadal czułem niedosyt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sposób się z tobą nie zgodzić(recenzja bardzo dobra ), ale od siebie dodam że gdyby dodali ze 2 sekwencje(wcale nie na siłe) do wątku głównego to byłoby niemal idealnie. Nie było za dużo czasu by nacieszyć się wieloma ulepszeniami zdobytymi w czasie gry, a poboczne to nie to samo. Przeszedłem również DLC Porwanie Leonarda da Vinci ale nadal czułem niedosyt.

Zgadzam się.

Gra niesamowita. Czekam na Revelation :)

Edytowane przez lennox

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gra jak i recenzja jest bardzo dobra : DD. Zmierzam powoli ku revelations :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetna recenzja, chyba zdecyduje się na zakup tej gry.

Wielki + leci for you ;)

Kupuj, kupuj.

Nie zagrać w AC2 i ACB to grzech ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×