Skocz do zawartości

Odpowiedzi dodane przez pablo1503


  1. Ukończyłem tę jakże świetną grę. Nie no, żart. Średniak na maksa. Zła nie jest, bo zdołałem ją skończyć i mimo wszystko sprawiała momentami frajdę. Nabyłem ją za grosze i z tego co wiem miała więcej przeciwników niż zwolenników, więc wiedziałem na co się piszę. W dodatku czytałem, że nieciężko wbić w niej platynę, więc postanowiłem spróbować. Nie mam żadnej, to może w końcu coś wpadnie, a że jest okazja zrobienia tego w krótkim czasie i za niewielki pieniądz - why not. 

     

    No i tutaj nastąpił mój przegryw. Mniej więcej po godzinie zorientowałem się, że nie wpadł mi  żaden pucharek, co było dziwne, że gry często rzucają nimi na lewo i prawo w pierwszych chwilach od rozpoczęcia rozgrywki. Spokojnie - pomyślałem - może ten typ tak ma i na początku autorzy nic nie przewidzieli. W momencie, w którym minęła jeszcze kolejna godzina, dotarło do mnie, że wystąpił pewnie jakiś błąd. No cóż, główny bodziec rozpoczęcia 1886 wyparował, ale skoro już zacząłem, to też skończę, gdyż nie lubię mieć 'kupki wstydu'. 

     

    Zacznę może od pozytywów. O grafice pisać nie będę, bo jest fenomenalna i każdy chyba o tym wie. Podobał mi się również klimat i historia, która, przyznam się szczerze, naprawdę mnie wciągnęła. Nie było to może nic odkrywczego, ale była po prostu fajnie prowadzona i z pewnością była jednym z elementów, które trzymały mnie przy grze do końca. Cut-scenki również świetnie wypadły. Gra aktorska i mimika na najwyższym poziomie - dużo gier mogłoby się tego i owego nauczyć. Strzelanie również trafi do kategorii 'plusów'. Fajne, różnorodne bronie i feeling strzelania. Czuć było moc  w niektórych gnatach. 

     

    Minusów będzie może niewiele więcej, ale z pewnością były na tyle uciążliwe, że zaważyły na końcowej ocenie. Przede wszystkim nudna i cholernie liniowa rozgrywka. Te wszystkie etapy chodzenia i przeglądania przedmiotów były strasznie irytujące. Postać poruszająca się, jak skład węgla... Nic wówczas nie można zrobić. Twórcy stwierdzili, że w danym etapie będzie przez 10min. snuł się, jak smród po gaciach i koniec. Dodane strasznie na siłę - chyba tylko po to, żeby podziwiać grafikę i funkcję oglądania różnorakich przedmiotów. Sam bohater również nie pomagał swoim 'zgrabnym' poruszaniem. Cholernie ciężki, wolny i nieinstynktowny. Najgorszej było chyba w trakcie jakiejś żwawszej akcji. Szybki obrót czy zmiana pozycji? Nie tutaj. Gdy okazało się, że oflankował nas jakiś przeciwnik, to najprawdopodobniej zginiesz. Zanim się obróci czy zmieni osłonę, to już dawno będziemy widzieć czerwony ekran - zwłaszcza na najwyższym poziomie trudności. Cholernie uciążliwy aspekt, która odbierał przyjemność z grania, której i tak było niewiele. Zakończenie też jest trochę żartem. Wyglądało to, jakbyśmy skończyli jakiś etap w grze, a nie grę samą w sobie. I ta ostania cut-scenka. No cóż, nie pykło, kontynuacji raczej nie będzie. Niektórzy zarzucali, że DE:MD urywa się w połowie. Tu jest podobnie, ale nie jestem szczególnie zły, bo gra mnie już męczyła i dodatkowe 3-4h wcale nie zmieniłyby opinii o produkcie. Ba, możliwe, że wówczas miałbym problem, żeby zmusić się do grania.

     

    Ogólnie rzecz ujmując rozczarowany nie jestem, bo wiedziałem za co się biorę, a gra kosztowała coś około 30zł. Czy poleciłbym nawet za tak niską kwotę? Raczej nie. Nie ma tutaj niczego, czego nie znajdzie się w innych grach. Typowy TPS w nietypowej scenerii, która może się podobać. 

     

    5-6/10.


  2. 26 minut temu, MagEllan napisał:

    A i jeszcze jedno czyli skala ocen:

    Ja wolalem ta liniowa z przeszlosci :1_grinning:

     

     

      Pokaż ukrytą zawartość

     

     


    kj3gFME.jpg?1
     

     

     

     

    Piękny wykres. :1_grinning: Oczywiście gra miała swoje niuanse, ale to, co jest najważniejsze w grach, czyli gameplay, był po prostu dobry. Gra bawiła i na dobrą sprawę to się liczy najbardziej. Ważne też było podejście do gry. Grałem w jedynkę 2 lata po premierze, nie miałem kompletnie żadnych oczekiwań i byłem zaskoczony, bo spodziewałem się strasznego crapa, a dostałem niezłą(6/10 :24_stuck_out_tongue: ) grę. Tutaj było podobnie. Wbrew pozorom dużo się nie zmieniło, najbardziej chyba klimat. Wiele aspektów zostało co najwyżej poprawionych, ale też bez przesady. Jeżeli ktoś zaczynię rozgrywkę ze świadomością, że gra w DOBRĄ grę, to zdecydowanie się nie rozczaruje. Ale co się dziwić, skoro wiele magazynów rzucało 8 oraz 9 na prawo i lewo, więc ludzie też się nastawili na świetną grę - w takiej sytuacji nie dziwi mnie niczyje rozczarowanie, zwłaszcza, jak zabuliło się 250zł ;) 


  3. Dobry tytuł. Podręcznikowy przykład gry 7/10. Niestety w dzisiejszych czasach, taka ocena kojarzy się co najwyżej z: 'ok, może kupię za dychę i raczę zagrać w tego śmiecia'

    Gra zupełnie nie wprowadzała nic nowego, a żaden z jej elementów nie był na najwyższym poziomie, ba nawet na świetnym nie był. Po prostu dobre, ewentualnie bardzo dobre, a niektóre przeciętne. 

     

    Szkoda też, że gra ucierpiała, przynajmniej w Polsce, z powodu rurek i wesołego, hipsterskiego klimatu. Naprawdę absurdalny argument. 

     

    Odniosłem również wrażenie, że dogsy traktował siebie z przymrużeniem oka. Taka troszeczkę komedia, może nawet parodia, akcji. I to trzeba mieć na uwadze, bo większość osób zbyt poważnie podchodzi do elektronicznej rozgrywki. Nie wszędzie uświadczymy patetycznych dialogów i bohatera poświęcającego swa życia dla dobra ogółu. Tutaj bynajmniej tego nie spotkacie. Być może nie każdemu to podejdzie, ale trzeba mieć to na uwadze i również traktować ją z przymrużeniem oka. To tak, jakby iść na szybkich i wściekłych i oczekiwać realizmu. No, nie tędy droga.

     

    Historia słabiutki i nie do zapamiętania. To chyba jej największy mankament. Często nie wiedziałem o kim/czym jest mowa. Jakieś wymyślone nazwy firm, nazwiska, która pojawiają się raz na kilka godzin... ciężko było czasem nadążyć. Można powiedzieć, że im bliżej końca, tym historia stała się odrobinę ciekawsza. Bohaterowie natomiast mi się podobali. Na wszelkich zwiastunach czy reklamach było widać grupkę dziwaków, zwłaszcza wyróżniał się typ w masce(Śruba), która, delikatnie rzecz ujmując, irytowała, a to były raptem zwiastuny, więc miałem obawy, że przez kilkadziesiąt godzin rozgrywki rozwalę monitor z irytacji. Nic bardziej mylnego. Wiadomo, byli na swój sposób przerysowani, ale nie przekraczali granicy, a w dodatku każdy z bohaterów miał swój, bardziej lub mniej, rozbudowany portret psychologiczny. Rozgrywka to typowy sandbox. Znajdźki, spore miasto, dużo jazdy samochodem i dwa podejścia do misji. Na Rambo albo na Sama Fishera. Nic nowego, ale bardzo przyjemne. 

    Samochodem mi się jeździło przyjemnie, co będzie dość kontrowersyjną opinią. Typowy arcade. Gdy już po kilku godzinach go wyczułem, to sprawiał mi frajdę. Bardzo przyjemnie wchodziło się w zakręty 'na łapie'. Strzelanie było ok, ale na najwyższym poziomie trudności sprawiało lekkie problemy, stąd też większość misji wykonywałem za pomocą moich zabawek. 

     

    No i S

     No i chyba tyle. Wiadomo, mógłbym się bardziej rozpisać, ale chyba nie ma sensu. Jak już wcześniej wspomniałem, dobra gra, typowa siódemka. Jak ktoś zagra, to na pewno nie pożałuje. Nie może liczyć na nic niesamowitego, ot dobrą rozgrywkę, o której po prostu zapomni w następnym miesiącu. Jeżeli ktoś się nie zdecyduje zagrać, to również nic nie straci. Myślę, że dobry tytuł na lato, gdy nie ma zbyt wielkiego wyboru, bo Watch_dogs 2 na trochę Was przyciągną do telewizora. 20h to takie minimum. I to przy omijaniu wszystkiego i dążenia od misji głównej do misji głównej.

     

    Zastanawia mnie też skąd taka rozbieżność w ocenie owej gry. 


  4. 3 godziny temu, MagEllan napisał:

    I male pytanie co do misji pobocznych - mam pare rozgrzebanych w Pradze, z tego co wywnioskowalem po dialogach, ze  czeka mnie przeniesienie do innej lokacji - czy bedzie mozliwosc dokonczenia tych misji  pozniej czy powinniem je skonczyc przed zmiana lokacji?

    Głowy sobie nie daję uciąć, ale jak dobrze pamiętam, to musisz je zrobić przed opuszczeniem miasta. Nie chce spojlerować, ale coś się zmieni po Twoim wylocie i wówczas będą dostępne inne misje, które na obecnym etapie są jeszcze niedostępne. Niektóre z nich też się przeciągają. Masz przykładowo rozpoczętą i, wydaje się skończoną, ale nie jest jeszcze odhaczona. Nie ma się co stresować, gdy nadejdzie odpowiedni moment fabularny, to się z Tobą skontaktują i nastąpi jej kontynuacja. ;) 


  5. Właśnie kończę Watch_dogs 2. Przed 'psami' przeszedłem DE:MD i Uncharted 4, czyli gry przynajmniej na 20h. Mam teraz ochotę na coś niedużego, liniowego i krótkiego, a zarazem dość przyjemnego. Żeby było ciekawiej, to znalazłem w wypranych spodniach 50zł i przed oczami stanęły mi dwie gry, których jeszcze nie ograłem(obie są za grosze). Killzone czy The Order? 


  6. Panowie, jak to jest z Andromedą? Jest to bezpośrednia kontynuacja serii? Przyznam szczerze, że nie ograłem żadnej poprzedniej części, a ta coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Wiele lat temu spędziłem jakąś godzinę z pierwszą częścią, ale nic więcej. Wówczas nie kręciły mnie rozbudowane RPG, na które trzeba było poświęcić kilkadziesiąt godzin. Teraz, gdy ten mały gracz we mnie dojrzał, to zmieniłem całkowicie opinię o gatunku :notbad: ale nie wiem czy jest sens ogrywanie owej części bez jakiejkolwiek wiedzy o fabule poprzedniczek.


  7. W Media Expert, a przynajmniej na ich stronie, Watch_dogs 2 deluxe edition za 169zł. Całkiem spoko cena. Zwłaszcza, jak na tego typu sieciówki. Na allegro chodzą po 20zł więcej, a trzeba jeszcze doliczyć przesyłkę. Aż się skusiłem. Ten sklep ma to do siebie, że takie promocje często pojawiają się z tyłka i szybko znikają. Zainteresowani niech się śpieszą.


  8. Właśnie lecą przede mną napisy końcowe. Świetna gra. Nie rozumiem ludzi żalących się na owy tytuł, a takich wpisów(nie tylko tu) spotkałem dość sporo. Skradanka z elementami akcji/gra akcji z elementami skradania(niepotrzebne skreślić) z najwyższej półki. Fantastyczna zabawa na kilkadziesiąt godzin. Nie ma licznika, ale na oko zajęło mi to 30h. Ewentualnie 5 w te czy w tamte, a spokojnie można było wciągnąć jeszcze więcej. Nie zrobiłem tylko dwóch zadań pobocznych. Raz przez przypadek... powiedzmy, że w trakcie eksploracji doszło do strzelania, a, jak później się okazało, tam właśnie była misja. :siara: Drugiej po prostu nie potrafiłem zlokalizować. Poboczne misje naprawdę bardzo fajnie zrobione. Nie były na odpieprz się i nie polegały na pójściu, zabiciu i zabraniu czegoś. Były nieźle rozbudowane. Ilość też idealna. 

    Historia historią, muzyka muzyką, grafika grafiką, ale nie oszukujmy się, w grach najważniejszy jest gameplay, a ten był zajesuper. Chcesz strzelać i siać haos? proszę bardzo. Wolisz się skradać? Dopierz tylko ekwipunek, odpowiednie wstrzepy i rozkoszuj się miodną rozgrywką. Ilość podejść do misji zależy tylko i wyłącznie od Nas. 

     

    Świat po którym się poruszamy również świetnie zaprojektowany. Ilość skrytek, wejść, przejść, kanałów jest naprawdę imponująca. Może z początku Praga wydaje się mała, ale wystarczy chwilkę pograć i dotrze do człowieka, że wieeele czasu zajmie odkrycie wszystkiego. Bardzo przytłaczające miasto - w pozytywnym sensie. No i  klimat w nim panujący. Miód. :thumbsup:

     

    Większych wad nie dostrzegłem. Spadki klatek mogły denerwować, ale działy się one głównie w trakcie przebywania w Pradze i bieganiu między budynkami. Misji, główne i te poboczny, odbywały się w przeważnie w jakichś budynkach, a tam ilość klatek była w porządku. Historią jest sprawą sporną, ale o tym w innym akapicie. Grafika była też dość średnia. Nigdy nie powiedziałbym, że była brzydka, ale twórcy mogliby się bardziej postarać. Zważywszy, że przed DE:MD grałem w olśniewające Uncharted 4. :)

     

    Teraz przejdę chyba do tej rzeczy, która wzbudziła najwięcej kontrowersji - historia. Zero spojlerów, więc spokojnie. Mi, ogólnie rzecz ujmując, się podobała. Lubie takie klimaty. Konspiracje, teorie spiskowe, rasizm. Spoko, naprawdę spoko. Coś innego. Można byłoby się przyczepić do niektórych bohaterów, bo nie byli oni zbyt wyraziści i łatwi do zapomnienia. Chociaż może to tylko ja miałem taki problem. Przykładowo. Skończyłem którąś tam misję główną i postanowiłem poeksplorować, zrobić coś pobocznego - ot, skupić się na wszystkim poza misjami głównymi. Mijają jakieś 2h, może nawet 3, gdy stwierdzam, że pasuje iść pchnąć fabułę do przodu. Standardowa cut-scenka, dialog a w nim padają jakieś nazwiska. Świta mi o kim mówią, ale nie za bardzo potrafię sobie przypomnieć konkretną osobę. Jak to się mówi, słychać, że biją dzwony, ale nie wiadomo w którym kościele. Podejrzewam, że gdybym robił misję za misją, to nie zdążyłbym tego pozapominać.

    Nie uważam, jak wielu, że gra skończyła się w połowie. Nagle, bum, kurtyna. Faktycznie, można odnieść wrażenie, że zakończenie jest cut-scenką wprowadzającą do kolejnej misji, ale nie przesadzałbym też w drugą stronę. Ogólnie zgadzam się, że gra posiada syndrom tej środkowej części trylogi. Tzn nagle jesteśmy wrzuceni do akcji, nie ma tak naprawdę jakiegoś konretnego, jasnego celu - wszystko rozwija się na bieżąco, a po ukończeniu nie czujemy ulgi, satysfakcji, bo czuje się w kościach, że furtka została otwarta do kolejnej części. Czy to źle? Nie dla mnie. Ogólnie jestem dość ukontentowany drugą częścią z trzech i nie rozumiem jak można krytykować historię i jednocześnie rozpływać się historią chociażby Uncharted. 

     

    Reasumując - grało mi się fantastycznie. Ukończyłem ją w jakieś 2-3tyg, co jest naprawdę szybko, jak na mnie. Nie należę do ludzi, którzy zarywają nocki do grania, ale już dawno nie zdarzyło mi się siedzieć nad jednym tytułem nawet do 4 godzin w jednym posiedzeniu. Must have dla każdego. Ci, którym spodobała się poprzednia część obowiązkowo muszą ograć MD. Swoją drogą zastanawia mnie skąd taka małą ilość wpisów w tym temacie. Znów się rozpisałem. 

    • Like 6

  9. Dziewczyna kupiła mi bon na 200zł do jednego ze sklepów z grami i teraz mam dylemat. Zaszaleć i wydać niemalże całość na jakąś nowość(Watch_dogs 2/Dishonored 2) czy może skupić się na dwóch tańszych, ale jeszcze nie ogranych przeze mnie tytułach? Myślałem, żeby też poczekać na jakąś jarającą mnie grę, ale w najbliższym czasie nie wychodzi nic nowego, na co miałbym ochotę rzucić ponad 2 stówy, więc skorzystam z bonu teraz,  na święta - akurat będzie co robić. Zaznaczyć też chcę, że jestem aktualnie w ostatnich misjach Deus Exa i boję się, że nie jest zbyt bezpieczne granie w Dishonored, czyli skradanki, zaraz po ukończeniu skradanki. Dylemat. Myślałem też o zestawie, powiedzmy, Need for Speed + Wolfenstein, gdyż jeszcze nie miałem okazji ograć obu tytułów, ale tutaj też pojawia się pewien problem. Odpowiedniki tych gier na allegro zakupię o wiele taniej. Powiedzmy, że na tych dwóch byłbym w stanie zaoszczędzić nawet 50-70zł. Szczerze mówiąc nie widzi mi się kupowanie gry w sklepie za 120 zł, jak mogę dostać ją z innego źródła za 80-90zł. Reasumując - jeżeli nie chce stracić zbyt wiele, to powinienem brać coś nowszego, ale nie mam pojęcia co. 

    Pomocy. :smile:


  10. Wcześniej wylewałem tutaj swoje żale odnośnie gry, ale wówczas byłem w trakcie jej grania. Właśnie obok mnie lecą napisy końcowe, a ja, nadal pod wpływem emocji, piszę ten post. :smile: Czyli teraz mogę z czystym sumieniem podsumować te niespełna 20h grania. Przez kilka tygodni zastanawiałem się, jak ludzie mogą być aż tak zakochani w tej grze. Oczywiście, jest bardzo dobra, ale porównywanie jej do 'dwójki' czy też nazywanie jej grą dekady jest troszkę nie na miejscu. I wiecie co? Chyba wiem dlaczego. Końcówka gry. Jest po prostu niesamowita. Nie mówię tutaj o samym epilogu, ale o ostatnich 6-7 rozdziałach. Stary, dobry Uncharted chciałoby się powiedzieć. :thumbsup: Przez większość gry byłem rozczarowany, ale momentalnie o tym zapomniałem. Ostatnie godziny sprawiają, że całkowicie zapominam o tych aspektach, które mi nie podeszły i zaczynam się rozkoszować tylko tymi elementami, który dały radę, oj, dały radę :24_stuck_out_tongue: Ale nie tędy droga. Ja się nie dam nabrać na ten chwyt, który dość często stosowany jest w grach/filmach. Czyli końcówka, która sprawia, że odbiorca zmienia zdanie o produkcie. Przecież nie po to się bawię kilkanaście godzin, żeby 3/4 tego czasu wyprzeć, prawda? Oceniamy cały produkt, a nie jeden jego element. Więc do rzeczy. :)

     

    Plusy: 

    Historia. Kurcze, nie ma się tutaj co rozpisywać. Do pewnego momentu niby schemat powtarzający się już po raz kolejny, ale w pewnym momencie historia dostaje kopa i naprawdę można zacząć się nią rozkoszować. Nie mówiąc już o grze aktorskiej(o której później) czy innych smaczkach nawiązujących do poprzednich części, które tylko dodają uroku. Super. 

    Grafika. Kto grał, ten wie. Szkoda marnować czasu, na rozpisywanie się. Miód, malina. Przez to tylko mnie irytuje jedna rzecz. Jakim, kurcze, cudem inni nie potrafią się tak wykazać i odwalają niesamowitą manianę oraz zwalają na rzekomo przestarzałe oprogramowanie konsoli? Szkoda strzępić ryja.

    Fizyka. W końcu czułem, że steruję człowiekiem, a nie jakąś marionetką. Drake był w końcu odczuwalny. Każdy upadek, podskok, turlanie. Super. Nie wspominając już o interakcji z otoczeniem. Roślinność, błoto, piasek. Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. 

    Sam. Bardzo fajna postać. Wniosła trochę świeżości i pomimo niektórych jego decyzji(bez spojlerów) nie da się gościa nie lubić. :)

     

    Oczywiście jest o wiele więcej zalet, jak interakcja bohaterów, dialogi czy projekty niektórych lokacji, ale to są po prostu odłamy wyżej wymienionych plusów(lokacja - grafika, bohaterowie - historia)

     

    Minusy:

    Powtarzalność. Trochę wyświechtane, ale tutaj bardzo mnie to uderzyło. Niby znaczna większość gier jest powtarzalna, ale niezawsze to odczuwamy. Niby w poprzednich odsłonach rozgrywka również wyglądała tak samo przez niemalże całą grę, to nie odczuwałem tego. Tutaj jest inaczej. Zwłaszcza w środku gry. Przez 30min. skaczemy po ściankach, bujamy się na linie, eksplorujemy lokacje, a przez następnych kilkadziesiąt minut zużywamy masę ołowiu. I tak w kółko. Tyle, że to głównie tyczy się tej, jak już wspomniałem, środkowej partii gry. W końcówce, jak i na początku, tego nie odczuwałem, ale niestety to co się działo pomiędzy odcisnęło piętno na końcowej ocenie.

    Strzelanie. Zwłaszcza dziwny odrzut. Wiadome, w każdej strzelance spotykamy tego typu aspekt, ale tutaj przeszkadzało mi to. Ta szalejąca kropka po każdy odpalonym pocisku. Myślałem, że to kwestia przyzwyczajenia, ale nie. Jest to jak najbardziej subiektywna opinia, ale w poprzednich osłonach(może poza jedynką) o wiele lepszy był feeling strzelania. Tutaj ładowałem czasem cały magazynek w jednego typka, a ten stał niewzruszony. Niejednokrotnie trafiałem centralnie w łeb, ale w ogóle tego nie czułem. 

    Projekt lokacji skradanych/strzelanych. Tutaj mam sporą bolączkę. Zdecydowana większość owych lokacji była zaprojektowana z myślą o skradaniu, które notabene nie jest na najwyższym poziomie, a strzelanie, przynajmniej w teorii, powinno być odstawione na dalszy plan. Niby cacy, ale problem się pojawiał, gdy całą sekwencje chciało się przejść używając giwer. Wymiany ołowiu były bardzo statyczne. Jeden niewielki obszar i masę osłon, przez co owe akcje trwały czasem bardzo długo i jedne co robiłem, to skakałem od osłony do osłony. W poprzednich częściach nikt nie dawał nawet opcji cichego zabójstwa(poza kilkoma wyjątkami) przez co akcja była o wiele bardziej dynamiczna i nie trzeba było pierdzielić się i przez kilka minut siedzieć za jedną osłoną :1_grinning: 

    Poziom trudności. Nie tyle było trudno(chociaż było, jak cholera), co było nieuczciwie. Niektóre etapy były masakrycznie zoptymalizowane i momentami, mam wrażenie, nie przetestowane. Oczywiście mówię tu o przechodzenia na poziomie 'miażdżącym'. Na tyle było to momentami frustrujące, że po 12(albo 13, nie pamiętam) rozdziale zszedłem o jeden poziom w dół, bo gra częściej sprawiała mi odczucie gniewu/złości, a nie przyjemności. Praktycznie w ogóle nie praktykuje takiego manewru, bo jestem dość ambitnym graczem, ale tutaj pałka się przegła :) O dziwo w dwójce czy trójce nie miałem takiego problemu, a też przecież nie należały do najłatwiejszych na 'crushingu'. Po prostu były lepiej zbalansowane.

     

    No i tyle. Fantastyczne ostatnie godziny maskują problemy, z którymi się borykałem przez większość gry. Może to i nawet lepiej. Gdybym miał ją ocenić wybiórczo, to za start dostałaby baaardzo mocną 8, końcówka zasłużyła na dyszkę totalną, bo... to był fragment po prostu totalny. Natomiast środek? Meh. 6/10. I tu jest cały pies pogrzebany. Tak jakby autorzy chcieli pokazać piękne widoki i zaawansowany silnik gry, a samą historię i akcję odsunęli na drugi plan. Nie mam nic przeciwko tego typu fragmentom, ale tu było to najzwyczajniej w świecie nudne. 

     

    Podejrzewam, że śmiertelni fani serii nie odczują aż tyle minusów, ale każdy, kto nie da się pokroić za tę serię będzie się borykał z podobnymi 'nieumilaczami'. Mimo wszystko bardzo dobra gra. :24_stuck_out_tongue:

    • Like 1

  11. 14 minut temu, malpka napisał:

    Schemat goni schemat. Ciągle wspinaczka z użyciem linki z hakiem, trochę strzelania a na końcu poziomu banalna zagadka która wskazuje kolejną lokację do odwiedzenia.

    Dokładnie. O to się chyba rozchodzi. 30min. chodzenia, wspinania, rozmów między bohaterami, a później kolejne pół godziny napierdzielania się. Nie należę do osób, które szukają tylko ciągłej akcji, bo to jest też dla mnie męczące. Tyle, że te 'spokojne' fragmenty były fajne na początku gry, jak robiły efekt wow. Z każdym kolejnym takim etapem mam już dość. Nie sztuką jest wrzucić taki poziom do gry. Sztuką jest urozmaicenie go i sprawienie, że gracz dobrze się bawi. Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy kochają tę grę, goty, 10/10, lepsze od U2 itp... mam wrażenie, że tak działa po prostu podświadomości. 'Seria Uncharted jest boska, więc ta gra też musi być'. Sam tak często miewam. Ba, każdy tak ma. Porównałym te etapy do filmów Tarantino. Wiele scen niesamowicie przegadanych, w których na pierwszy rzut oka nic się nie dzieje. Niby tak, ale dialogi występujące w filmie sprawiają, że oglądasz film z wypiekami na twarzy. Tutaj skaczę i nic się nie dzieje. Jestem przekonany, że takie elementy w innych grach zostałyby mocno zmieszane z błotem. Tutaj jest inaczej. Ludzie dopatrują się jakiegoś artyzmu.

     

    Aha, jeszcze jedno. Gdy Drake wspina się na coś wysokiego i majestatycznego/ucieka ile sił w nogach, to wiem, że kwestią czasu jest, aż coś pójdzie nie tak. Kamień się wyłamie, dach się pod nami zapadnie, poślizgniemy się etc... Od jedynki jedno i to samo. :6_smile:

    • Like 1

  12. W końcu dotarłem do tego mitycznego fragmentu gry - czyli 14 rozdział. Nawet go już ukończyłem. Nadal nie zmieniam swojego zdania. Gra jest niesamowicie rozczarowująca. Niemalże wszyscy twierdzą, że prawdziwa gra rozpocznie się właśnie od owego momentu. No ok, ale coś jest chyba nie halo, skoro tak naprawdę bliżej mi do końca, niż dalej. Gra powinna bawić od pierwszych minut, a nie dopiero od 12stej godziny grania. Nie mówię, że jest źle, ale zdecydowanie coś jest nie tak. Nie mogę się wczuć. Dalej uważam, że jest to spowodowane nadrabianiem trylogii raptem kilka miesięcy temu i jak to się mówi... 'nawet kota można zagłaskać'. Za duże tego samego w zbyt małym odstępie czasu. Gra technologicznie stoi na najwyższym poziomie. Drake w końcu nie jest plastikową lalką, której nie można wyczuć. Teraz jest ten ciężar, który podoba mi się. Czuć, jak facet spada albo się wspina. Historia? Czwarty raz to samo. Straszny mam problem z powrotem do tej gry. Momentami się zmuszam, żeby tylko ją skończyć. Mam nadzieję, że ta 'końcówka' faktycznie wyrwie mnie z butów. 

    A, mam jeszcze jeden problem z U4. Męczy mnie ona... psychicznie. :7_sweat_smile: Nie jestem w stanie wziąć na raz więcej niż 2 rozdziały. Do, bodajże, 12 rozdziału leciałem na crushingu i momentami chciałem pada wywalić za okno. Czy tylko ja mam wrażenie, że panowie z naughty dog jej w ogóle nie testowali na tym poziomie trudności? Bawię się jakieś 20min. z jedną falą. W końcu udało mi się ją wykończyć. Standardowy dialogi między bohaterami i kolejna fala. Ja już trochu uspokojony, bo wiem, że checkpoint się przed chwilą pojawił, więc mogę podejść z większą śmiałością. Mija kilka minut, paru trupów za i jeb. Trudno, zdarza się. Dobrze, że był save - pomyślałem. NIc bardziej mylnego! Cofa mnie całkowicie do pierwszej fali. Wówczas całkowicie przemija ochota na grania. Dlatego też zmniejszyłem poziom o jeden i jadę. Dalej jest wyzwanie, ale takie zdrowe. Czuje, że gra mnie nie oszukuje. Może od początku powinienem tak grać. Swoją drogą bardzo jest to dziwne, że niemalże każdą grę przechodzę na najwyższym poziomie trudności i nie mam ogólnie takich problemów. Jasne, jedne są łatwiejsze, inne mniej, ale ogólnie nie 'stresuje' się grając w nie. Tutaj, z niewiadomych przyczyn, tak mam. 

    Technologiczny majstersztyk. Growe rozczarowanie roku.

    • Like 1

  13. Mam straszny problem z tą grą. Jestem mniej więcej w połowie i ogólnie rzecz ujmując granie sprawia mi niemałą frajdę. Tyle, że jest jeden mankament - gra mnie w ogóle do siebie nie ciągnie. Mogę w nią grać maksymalnie 2h, bo później zaczyna mnie lekko nużyć, ale ogólnie te 2h są bardzo dobrze spędzonym czasem. W życiu nie powiedziałbym, że to nudna gra, jak to zarzucali jej niektórzy, żaląc się na etapy skupione głównie na eksploracji. Mi owe fragmenty bardzo się podobają. Może dlatego, że jest to odskocznia od strzelania, które kompletnie mi nie podeszło. W ogóle nie czuję broni. Nieraz wywalam cały magazynem w jednego przeciwnika. Ta cała 'kropeczka' bardziej przeszkadza niż pomaga. Poziom trudności też nie ułatwia sprawy. :24_stuck_out_tongue: Ale dobra, odszedłem trochu od sedna. Mianowie, jak już wspominałem, gra nie przyciąga mnie do siebie. Mogę, przykładowo, pograć w sobotę po obiadku, ale przez następnego 2, a może nawet 3 tygodnie nie odpalę jej ani razu. Ot tak. Wolę w wolnym czasie wyjść ze znajomymi, walnąć drzemkę czy oglądnąć film/serial. Nie wiem czym jest to spowodowane. Może tym, że zaledwie kilka miesięcy temu skończyłem zremasterowaną trylogię i to mi zaszkodziło, bo za dużo tego samego? Sam już nie wiem. Mam nadzieję, że skończę w niedalekiej przyszłości, bo za rogiem czyha kilka fajnych gier, które aż proszą się, żeby je kupić. 


  14. Wczoraj miałem tę przyjemność odpalenia gry i... o rany! Co za miodny tytuł! Gierka czekała na mnie na pułeczce od 21 kwietnia, ale najzwyczajniej w świecie nie miałem czasu w nią zagrać. Wczoraj znalazłem jakieś dwie godzinki i jazda.

    Co tutaj można powiedzieć? Piękna grafika, humor, fajna historia, przystępny dubbing i przede wszystkim - niesamowicie grywalna! W przeszłości grałem tylko w jedną część(bodajże dwójkę) na PS2, ale jak słyszy się te wszystkie dźwięki 'wciąganych' śrubek, czy dźwięki borni, to gęba aż sama się cieszy. Poziom trudności też mnie pozytywnie zaskoczył. Myślałem, że będzie to kolejny samograj, ale gierka nie jest taka prosta. Nie da się iść na pałę i niszczyć wszystko, jak leci.  :) Super, super. Mam nadzieję, że nie był to jednorazowy wyskok Insomniacu, a zrobią jakąś kontynuację. Jakieś 140zł w dniu premiery? Grzech nie brać. 

    • Like 2

  15. Przeczytaj pierwszą recenzję jaka się napatoczy gry BLOODBORNE.

    Gorąco polecam!

     

    Nie wiem, jak to się stało, ale następnego dnia zacząłem ponownie przeglądać recenzje/opinie/gameplaye i... strasznie się zajarałem.  :) Przypomniałem sobie również, że bardzo przyjemnie grało mi się w Lordsy, mimo że nie jest to gra z najwyższej półki.Z każdym dniem coraz bardziej się nakręcam i można powiedzieć, że na 85% kupię tę grę, ale jeszcze muszę zadać dosłownie kilka pytań, żeby się upewnić. Raczej nie zmienią mojego zdania, ale pomogą mi ugruntować opinię.  

    1) Dwa pytanie w jednym. Czy do odczytywania notatek od graczy potrzebny jest PS+? Wiem, że do przywoływania innych ziomków jest potrzebny, ale nie wiem, jak to ma się przy notatkach. No i druga część pytania. Nie mam aktywowanego abonamentu i nie planuję kupować w najbliższym czasie. Wiem, że często gracze używają tego całego dzwoneczka, żeby wezwać pomoc w momentach, w których jest trudniej. Czy to wzywanie jest kluczowe w grze? Tzn. czy są momenty, których przejście samemu graniczy z samobójstwem? Czy raczej jest to fajny, ułatwiający dodatek, ale nie jest on niezbędny? 

    2) Czy gra jest straszna? Wiem, idiotyczne pytanie, ale pozwólcie, że wytłumaczę. :sweat: Nie przepadam za horrorami. Ani w postaci gier, ani w postaci filmów. pamiętam jeszcze czasy liceum, jak w wakacje, niemalże dzień w dzień, wracało się w środku nocy do domu. Ciemno, jak w przysłowiowej d..., pola wokół, psy szczekają, a ja sobie idę na legalu. Ale gdy przychodzi do oglądania jakiegoś straszniejszego filmu, to ja to pierdziele. Oglądnąć, oglądnę, ale nie czerpię zbyt dużej satysfakcji. Jedni utożsamiają strach(w filmach i gra, a nie taki w życiu) z rozrywką i po prostu lubią takie klimaty. Ja nie za bardzo. Prosty przykład. Uncharted 1 - końcówka gry. Nie wiem, jak się robi spojlery, ale powiedzmy, że był to troszkę straszniejszy moment. I wiecie co? Puls wysoki.  :down: Możecie mnie zabrać do jakiegoś lasu w środku nocy i tam zostawić. Spoko, będzie nerwowo, ale nic więcej. Włączycie horror klasy B i ja odpadam. Wiem, niezły paradoks.  :laugh:

    3) Jak to w końcu jest z tym pozomem trudności. Spotykałem się z wielooooma opiniami. Od najłatwiejszej spod stajni FS i ogólnie całkiem przystępną. Z ciężkim początkiem, ale z nabraniem doświadczenia jest coraz lepiej. te przeciwne, czyli z łatwym początkiem, ale im dalej w las, to gorzej. Aż po takie, które twierdziły, że BB jest o wiele mniej przystępne od gry z serii Souls. Naprawdę można zgłupieć. 

    4) Wyłączenie gry. Gdzieś natrafiłem na informację, że po włączeniu gry i ponownym jej włączeniu, Nasza postać znajduje się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie ją zostawiliśmy i nikt się miedzy czasie nie zrespałnował, więc gra nie wrzuca Nas w sam wir akcji. Is that true?

    Wybaczcie, że piszę tu, ale w temacie poświęconemu owej grze nie znalazłem odpowiedzi. Przeglądałem masę ston, ale większość z nich były po prostu dialogami i pomaganiem sobie w konkretnych sytuacjach, a nie opiniami. 

     


  16. Hmmm jesil singiel to biorac pod uwage cene w Wielkanocnej promocji - Wolfenstein The New Order. 

    Naprawde solidna produkcja. 

    Też chodzi za mną ten tytuł od dość dawna. Zwłaszcza, że można dorwać go za niewielkie poniędze.

    @ adick007

    Myślę, że prędzej czy później zdecyduję się na polecany przez Ciebie tytuł, ale na razie wolę nie stresować się przy konsoli. Dzięki za propozycje :)


  17. Przeczytaj pierwszą recenzję jaka się napatoczy gry BLOODBORNE.

    Gorąco polecam!

    Powiem Ci, że niejednokrotnie myślałem nad tym tytułem, ale jestem chyba po prostu zbyt słaby psychicznie, żeby grać w tego typu gry. Przy Lordsach się momentami sporo męczyłem, więc nawet nie chce myśleć, co by było, gdybym zaczął grać w Bloodborne. :)


  18. Panie i Panowie, mam problem. Ostatnio skończyłem kolekcję Uncharted i nie mam w co grać, a pasowałoby zacząć coś nowego. Od razu mówię, że nie mam parcia na żadną grę i jestem skłonny wysłuchać Waszych propozycji. 

    Długo zastanawiałem się nad Assassin's Creed: Black flag, Unity i potem Syndicate. Uwielbiałem części z poprzedniej generacji, a swoją przygodę zakończyłem na Revelation, więc na pewno nie jestem przejedzony tą serią, bo jak nie patrzeć, nie grałem w nią od kilku lat. 

    Kolejną produkcją/produkcjami jest Heavy Rain, ale boje się, że przytrafi mi się to, co z Unchartedem. Wiele dobrego się nasłuchałem o 'deszczu' i obawiam się, że teraz - po kilku latach - będzie to co najwyżej dobra gra, nic więcej. Warto też dodać, że moja półka jest dość skromna(Far Cry 4, InFamous: SS, Uncharted, Watch_dogs, Lords of the Fallen i FIFY od 14 wzwyż). Od razu mówię, że MGS i Wieśka odrzucam, ale chętnie wysłucham jakichś propozycji. 


  19. W końcu miałem możliwość ukończenia(no, prawie. Zostały mi jeszcze 3 rozdziały w ostatniej części) tej sławnej trylogii, którą wszyscy tak się podniecali na poprzedniej generacji. Byłem jednym z tych ludzi, którzy wcześniej nie mieli możliwości grania w owe produkcje, gdyż po prostu byłem posiadaczem X 360. Dobra, przejdę już do samych wrażeń, a te... będą inne niż sam bym oczekiwał. Powiem wprost. Jestem rozczarowany całą trylogią. Nie mówię, że są to złe gry, ale po prostu liczyłem na więcej.

    U1: Czytałem wcześniej, że pierwsza odsłona nie była wcale jakąś rewelacyjną gra. Początek bardzo dobrej marki z wielkim potencjałem - tu się zgodzę. Jedną z większych wad, moim zdaniem, była monotonia obszarów, w których rozgrywała się akcja. Las, las i jeszcze raz las. Dopiero pod koniec coś się zmieniło. Naprawdę było to męczące. Mechanika też pozostawiała wiele do życzenia. Sterowanie było strasznie nieintuicyjne i toporne, ale to, co najbardziej przeszkadzało mi w graniu, to system strzelania. O rany, jaki on był tragiczny. Strzelasz w głowę, a facet nie pad. Czasem musiałem wywalić 3/4 magazynka, żeby padł jeden przeciwnik! I to jeden z tych najzwyklejszych. Nie było tego feelingu strzelania. Nie czułem w ogóle, że przeciwnik obrywa kulami. Bardzo mi się to nie podobało. Nie mówiąc już o poziomie trudności, który strasznie irytował. Ogólnie jestem typem gracza, który znaczną większość gier przechodzi na najwyższym dostępnym poziomie trudności(tutaj jest to crushing, bo brutal jest zablokowany). Tutaj oczywiście nie było inaczej - do czasu. Musiałem przełączyć na 'hard', bo psychicznie nie dawałem rady. My giniemy od 2 pocisków, ale to mi nie przeszkadzało. Po prostu trzeba było mądrze grać. Chodzi o to, że, jak już wcześniej wspominałem, potrzebujemy wieeelu strzałów, żeby zabić przeciwnika. Drake też jakoś mi nie pomagał w swoim przyklejani do osłon. Nawet nie chce mi się mówić, ile razy przetoczył się on pod przeciwnika, zamiast wejść za osłonę.  :whistling: No i te respawny - wyrzucają Cię z kilkoma kulami na środek akcji. Niby ciągle narzekam, a wcale źle mi się nie grało. Bohaterowie, klimat i całkiem fajna historia dobrze ze sobą współgrały i przyćmiewały te większe tudzież mniejsze niedoróbki. Ot, dobra gra. 7/10, nic więcej. Zdecydowanie zbyt dużo strzelania. Podejrzewam, że gdybym zagrał w okolicach 2007 roku, to również byłym zachwycony. Ale czasu oszukasz i to czuć. No cóż, gra ma prawię dekadę(i nadal wygląda bardzo dobrze)  a ja oceniam ją dopiero teraz.

    U2: Zupełnie inna bajka. Historia z krwi i kości, różnorodne lokacje, większe urozmaicenie gry względem jedynki, znacznie ulepszone strzelaninie, gdzie posyłam przeciwników do piekła po 3-5 strzałach, no i epickość w niektórych scenach. ;) Kontynuacja bardzo mi się podobała. Pozbyto się niemalże wszystkich błędów pierwszej części i dodane wiele ciekawych, nowych rzeczy. Nie wrzucali Cię na środek pola walki i kazali strzelać przez 20min, żeby potem rozwiązać jakąś żenująco łatwą 'zagadkę' i znów się strzelać. W całej grze było zaledwie kilka momentów typowej rozpierduchy, ale to nie przeszkadzało, bo w tej części był feeling strzelania. No dobra, a żeby nie było tak różowo, to troszku ponarzekam. W grę grało mi się super. Do teraz mam w głowie opad szczeny, z powodu jakichś scen Naprawdę bardzo dobra gra, którą mogę polecić z czystym sumieniem. Ale... czegoś zabrakło, nie wiem czego. Może były to po prostu zbyt wygórowane oczekiwania. Wyobraźcie sobie, że nigdy wcześniej nie jedliście pizzy. Wszyscy Wasi znajomi bardzo ją zachwalają, jedzą ją co najmniej raz w tygodniu i namawiają Cie do spróbowania, przy okazji wmawiając, że czegoś tak dobrego nigdy nie jadłeś. W końcu idziesz spróbować tej mitycznej pizzy. Bierzesz pierwsze kęs i... super. Niebo w gębie, rozpływasz się nad nowym doświadczeniem w Twoich ustach i nagle przypominasz sobie te wszystkie ciepłe słowa odnoście pizzy. To, jak ją reklamowali, to, że wmawiali Ci, że nie jadłeś nic lepszego. Zaczynasz myśleć i już wiesz. Wiesz, że przed chwilą zjedzone danie baaardzo ci smakowało, ale oczekiwałeś czegoś więcej. Przecież to miał być najlepszy posiłek poprzedniej generacji! Racja, był bardzo dobry, ale jadłeś w życiu lepsze rzeczy.  :laugh:

    U3: Tutaj jest chyba najgorzej. Może dlatego, że między kolejnymi częściami robiłem sobie 2-3 tyg. przerwy i po prostu już jestem delikatnie zmęczony serią. To jest takie połączenie 1 i 2 części. Epickość i różnorodność z dwójki i... strzelanie z jedynki. Niestety. W 'trójce' wróciło sporo błędów z pierwowzoru. Momentami miałem wrażenie, że autorzy już nie mięli za bardzo pomysłu na grę i robili ją na odpierdziel. Mocno naciągana fabuła momentami i to nieszczęsne strzelanie, które po raz kolejny zdominowało grę. I ten śmieszny brak fizyki opponentów na otrzymywane kule. Strzelam, strzelam, facet dostaje w korpus, żadnej reakcji, aż w końcu pada. Komicznie to wygląda. Oczywiście nie jest to reguła, ale bardzo dużo takich scen miałem przed oczami. Zostały mi tylko 3 rozdziały do końca i szczerze mówiąc cieszę się, bo chyba najzwyczajniej w świecie za dużo na raz tego było. 

    Pora na lekkie podsumowanie. Jak już wspomniałem na samym początku mojego długiego wywodu, seria mnie zawiodła. Nadal są to dobre/bardzo dobre gry, ale ja chyba po prostu padłem ofiarą hajpu. Na pewno wiek gier też miał tutaj sporo do 'gadania'. W tej branży 2 lata to dużo, a w przyszłym roku minie dekada od premiery 'jedynki'! Ależ to zleciało. Na pewno nie pomógł mi też fakt, że grałem w nie praktycznie jedna po drugiej. Po ukończeniu konkretnej części czekałem mniej więcej 2-3tyg i siadałem do kolejnej. Być może był to zbyt mały rozbrat i wkradło się już znużenie, a to najbardziej odbiło się na ostatniej części. Nie oszukujmy się, co innego jest grać co 2-3 lata, a co innego co 2-3tyg. Nie zmienia to faktu, że jak najbardziej polecam kolekcję. W takiej cenie 3 gry? Nic, tylko brać. Ale polecam przeplatanie gier. Jak ktoś skończy jedynkę, to może niech weźmie się za inna grę, a nie za dwójkę.  ;)

    • Like 1

  20. Ja w przeciwieństwie do wielu z Was w ogóle nie gram on-line. Cisnę w karierę menadżera od października do października i tak od dobrych kilku lat. Od FIFY 2010 gram na poziomie legendarnym. Nigdy nie zmieniam na niższy. W każdej nowej odsłonie na początku ciężko się gra, ale po kilku dniach ciągłego siedzenia przed telewizorem w końcu zaczynam ją czuć. w 16 już po demie wiedziałem, że troszkę potrwa zanim ogarne ten nowy system podań i fizykę zawodników. Co prawda nie gram tak zawzięcie, jak w poprzednie edycje, ale powiedzmy, że mam za sobą ~4-5 godzin grania. Co prawda nie jest to dużo, ale chyba wystarczająco, żeby cokolwiek załapać! Zwłaszcza, że w poprzednich edycjach miałem rozegrane kilkaset godzin! Ale nie! nie w tej FIFE! Nie potrafię dosłownie nic. Właśnie wyłączyłem konsolę, bo mnie szlag trafiał. Rozpocząłem sobie karierę Tottenhamem i zdążyłem zagrać jakieś 8 meczów. Efekt? 1 zwycięstwo i całe 4 gole strzelone. Z czego 2 jakimś ogórom w pucharze z drugiej ligi. Praktycznie kazdy mój zawodnik ma problem z przyjęciem piłki. Nie ważny czy jest to bramkarz, czy świetnie zaawansowany technicznie Erikssen. Piłka w większości przypadków odskakuje i nic na to nie poradzę. Najlepsze jest to, że przeciwnicy niemalże zawsze pięknie sklejają piłkę. To samo tyczy się 'przechodzenia' przeciwników. Bez zastawiania się za pomocą L2 nie wygra się praktycznie żadnej walki. Bez znaczenia czy Twój zawodnik waży 50kg, czy 90. W poprzednich częsciach nawet nie wiedziałem, że istnieje takie zastawanie się.  :laugh: Jedyne co mi wychodzi, to ten cały drybling bez piłki (L1 + lewa gałka). Ale to też nie jest takie łatwe, bo trzeba mieć a) szybkiego zawodnika, :cool: dużo wolnej przestrzeni i MAKSYMALNIE jednego oponenta przed sobą. Poziomu trudności nie zmienię, bo jestem zbyt uparty i dumny, żeby po tylu latach grania na legendarnym zejść pięterko niżej.  :whistling: Nie wiem... ta FIFA jest taka trudna i naprawdę potrzeba czasu, żeby się jej nauczyć, czy może jest ona najzwyczajniej w świecie źle zrobiona. Zastanawiam sie tylko kiedy się tego nauczę, bo jak na razie często nie mam po prostu ochoty jej włączać. Strasznie mnie frustruje. O ile w poprzednie grałem godzinami przez kilka najbliższych dni po premierze, to w tej jakoś nie mogę. :down:


  21. Wiem, wiem, pewnie to pytanie padło już nie raz, ale mimo przeglądnięcia wieeelu stron z tego tematu, to jakoś nie trafiłem na nie, więc sam zadam.
    Postanowiłem wymienić analogi od pada i mam dylemat między dwoma aukcjami. 
    http://allegro.pl/2-x-metalowy-grzybek-na-analog-pada-ps4-czarny-i5195543496.html- takie metalowe, które nie ścierałyby się i na pewno byłyby solidne, ale jakoś nie jestem przekonany, co do komfortu gry.
    http://allegro.pl/grzybek-analog-drazek-do-pada-xbox-one-x1-2szt-i5183451727.html- i takie standardowe od XO.
    A może ktoś ostatnie kupił jakieś analogi, z których jest zadowolony i mógłby udostępnić link?


  22. Ja tam się cieszę. W poprzedniej generacji byłem użytkownikiem X360 (piraciłem, teraz wracam na właściwą ścieżkę za pomocą PS4 :-D ), więc nie miałem możliwości zagrania w Boga wojny.

    Znając życie, to cena będzie w okolicach 220zł, więc będę musiał poczekać, ale na pewno prędzej czy później ogram ten tytuł. Co prawda nie przpadam za Slasherami, ba nawet żadnego nie skończyłem, ale nasłuchałem się tyle ochów i achów, że po prostu muszę spróbować.

×