Skocz do zawartości
mr. Foo

[Pc] Full Throttle

Rekomendowane odpowiedzi

Full Throttle

wol_error.gifThis image has been resized. Click this bar to view the full image. The original image is sized 637x398.full-throttle-large.gif

Ostatnimi czasy dużo się mówi o przygodówkach; że umarły śmiercią naturalną, że wszystkim z tego powodu smutno, bo były zaj****te, że Heavy Rain to zwiastun nowej generacji tego gatunku i że dzięki dystrybucji cyfrowej mają szansę na renesans. I coś w tym jest – niedawno na WiiWare pojawiła się kontynuacja przygód Guybrusha Threepwooda w postaci epizodów i to na dodatek w pełnym 3D, podobnie jest z zasłużonym Sam & Max. Na PlayStation Store w formie exclusive'u ukazało się zaś Blue Toad Murderer Files (również epizody), natomiast na wszystkich trzech konsolach wydana została The Secret of Monkey Island: Special Edition. Tak, dobrze Wam się wydaje: wszystko to za pomocą dystrybucji cyfrowej. Warto wspomnieć też o boomie na przygodówki na Nintendo DS (tutaj również liczne remake'i) i sukcesywnie pojawiających się przedstawicielach tego gatunku na komputerach.

Czego bym jednak jeszcze nie napisał, bez bicia przyznaję się, że cała ta dysputa wokół na wpół martwego gatunku i jego domniemanego zmartwychwstania pod postacią produkcji Quantic Dream, sprowokowała mnie do sięgnięcia po klasykę gatunku i gier – mówię tu o Full Throttle. Gra stworzona przez samego Tima Schafera, częściowo będąca inspiracją do stworzenia Brütal Legend – tytułu ochrzczonego mianem „najbardziej metalowej gry wszech czasów”. Jak się pewnie domyślacie, Full Throttle obraca się wokół muzyki hard-rockowej, harleyów i obijania pysków w przydrożnych spelunach. Oklepany temat dla warchołów? Możliwe. Ale kogo to obchodzi?

[kicks the hovercraft]: Heh heh.

Pierwsze, co rzuca się w oczy to wspaniała oprawa graficzna. Mamy 2010 rok i rynek zdominowany jest potworami graficznymi pokroju Crysis, Uncharted 2, czy God of War III. Jednak mimo wszystko potrafię wyobrazić sobie co czuli gracze w '95 (rok premiery) – nie dość, że rozgrywka okraszona jest bardzo ciekawym, lekko futurystycznym designem świata, to na dodatek autorzy zaserwowali nam wspaniale wyreżyserowane przerywniki filmowe, swoją animacją bijące na głowę niejedną kreskówkę (z wrażenia aż zdradzę Wam imię głównego animatora - jest nim Karrt Agerb, brawa dla tego Pana!).

Nikczemnym byłbym człowiekiem, gdybym nie wspomniał też o oprawie muzycznej – tutaj główne skrzypce odgrywają Gone Jackals, amerykański zespół grający mn hard rocka. Przyznam się szczerze, że o zespole pierwszy raz usłyszałem przy napisach końcowych gry. Jednak ich muzyka została wkomponowana w rozgrywkę na tyle umiejętnie, że natychmiast przesłuchałem ich płytę „Bone to Pick” (która to składa się na soundtrack gry). Voice acting też daje radę – FT jest bodajże pierwszą grą, przy tworzeniu której zatrudnieni zostali profesjonalni aktorzy trudniący się podkładaniem głosu. Widać tego efekty – Ś.P. Roy Conrad (dubbingujący głównego bohatera) wypada jak prawdziwy zbir, którego życiem jest autostrada, a domem motor i gang.

wol_error.gifThis image has been resized. Click this bar to view the full image. The original image is sized 640x480.smooth.jpg

wol_error.gifThis image has been resized. Click this bar to view the full image. The original image is sized 640x400.full_throttle_kuvakaappaus.png

Some joker took my keys. I don't like that.

No właśnie – zacząłem od oprawy graficznej i udźwiękowienia, a słowem nie wspomniałem o fabule. Jak się zapewne domyślacie, głównym bohaterem gry jest niejaki Ben (tudzież, jak podpowiada nam instrukcja, „Ben Whatsisname”), który wraz ze swoim gangiem The Polecats przemierza na motorach szosy umiejscowione gdzieś, na gorących pustyniach Ameryki. Podczas jednej z przejażdżek, Ben napotyka na swojej drodze limuzynę, ewidentnie przewożącą jakąś grubą rybę. Owym kręgowcem okazuje się być sam Malcolm Corley, właściciel ostatniej korporacji wiernej idei produkcji tradycyjnych jednośladów, wspierającej subkulturę harleyowców. Nie będę Wam więcej zdradzać zawiłości historii w FT, dodam jedynie, że – jak to zazwyczaj bywa – Ben zostanie wciągnięty w spisek na niewyobrażalną skalę, zawstydzający przy tym nawet samego Janusza Palikota.

I don't touch anything without wheels.

Cała rozgrywka tradycyjnie opiera się o znany chyba wszystkim przygodówkom od LucasArts (deweloper i wydawca) silnik SCUMM, tym razem opatrzony dopiskiem „v. 7”. W grze nie zostały wprowadzone większe nowości względem gatunku i możemy spodziewać się raczej tradycyjnych rozwiązań: poruszamy się po kliknięciu LPM, dialogi prowadzimy wybierając dostępne opcje itd. Co ciekawe, aby wejść w interakcję z np. drzwiami (dla opornych: aby otworzyć drzwi), należy przytrzymać LPM – pojawi nam się okienko, w którym możemy wybrać, co chcemy zrobić. Jeżeli klikniemy „nogę”, Ben kopnie drzwi; jeżeli wybierzemy „usta”, powie np. że są zamknięte; wybierając symbol ręki chwyci za klamkę i przejdzie na drugą stronę. Podobnie sytuacja wygląda z wybieraniem odpowiedniego przedmiotu – przytrzymujemy PPM, pojawia się okienko i naszym oczętom ukazuje się ekwipunek.

W Full Throttle ważną rolę odgrywają sekwencje zręcznościowe. Jednym z przykładów jest jazda na motorze. Od czasu do czasu jesteśmy zmuszeni udać się za kimś w pościg – odpalamy wtedy naszą maszynę i ruszamy przed siebie. Po drodze często gęsto spotykamy innych harleyowców, z którymi toczymy liczne pojedynki. Cała akcja prezentowana jest wtedy od frontu; naszym motorem sterujemy przy pomocy myszki (lewo/prawo), ataki natomiast możemy wyprowadzać np. rękoma, nogami, łańcuchami, czy nawet piłą mechaniczną (w zależności od naszego stanu posiadania) – tutaj aktywowane LPM i PPM. Jest jeszcze co najmniej kilka tego typu elementów rozgrywki, ale nie będę Wam psuł niespodzianki.

wol_error.gifThis image has been resized. Click this bar to view the full image. The original image is sized 473x355.fullthro_003.jpg

wol_error.gifThis image has been resized. Click this bar to view the full image. The original image is sized 800x500.Full_throttle.png

When I'm on the road, I'm indestructible. No one can stop me... but they try.

Pisałem już o genialnym klimacie? O humorze, który w tej grze jest jak nasz cień i nie odstępuje nas ani na krok? O absurdalnych, abstrakcyjnych i surrealistycznych sytuacjach, które co rusz wyskakują zza rogu i zdają się krzyczeć „niespodziankaaa!”. Przykład? Proszę bardzo: aby przedostać się do kryjówki legendarnego gangu, najpierw musimy przebrnąć przez pole minowe. Jak tego dokonać? Banał! Wystarczy u miejscowego sklepikarza ”pożyczyć” karton pełen słodziutkich króliczków-zabawek, które w wybuchowy sposób rozbroją pole minowe. Zaiste, tego typu sytuacji w grze znajduje się jeszcze co najmniej kilka.

Knock knock... Open up Todd!

Wydawać by się mogło, że gra niemal nie posiada większych wad. I w zasadzie byłaby to prawda, gdyby nie jeden, ale za to bardzo istotny mankament – długość rozgrywki. FT mniej doświadczonym graczom może wyjąć z życia dwa, góra trzy wieczory. Jednak weterani gier typu point'n'click nie powinni mieć z tą pozycją większych problemów – jedno intensywne „posiedzenie” i tytuł pęka, a my widzimy napisy końcowe. Spodziewamy się ujrzeć właściwe rozwinięcie historii, kolejne zabawne sytuacje i perypetie Bena, a w miejsce tego dostajemy finał tej historii. Na nic się zdaje ponowne przejście gry, bo autorzy nie przewidzieli alternatywnych zakończeń. A szkoda, bo gra zyskałaby na tym.

Jeżeli natomiast potraktujemy ten tytuł jako krótką opowieść, swoistą nowelę w świecie gier (tak, zdaję sobie sprawę, że FT nie mogłoby być nowelą) i jej długość uznamy może nie jako zaletę, ale też nie jako wadę – wtedy gra zdaje się być niemal idealną. Być może w czasach panowania na rynku śmiertelnego syndromu przeciętnej długości rozgrywki oscylującej właśnie w granicach dwóch, bądź trzech „posiedzeń”, jest to podejście nietypowe, niemniej w Full Throttle gra się świetnie i nic tego nie zmieni.

Jak już wspomniałem, spotkanie z Benem było moją pierwszą poważną przygodą ze starymi, klasycznymi przygodówkami. Czy było to spotkanie udane, zachęcające do zapuszczenia się dalej? Chyba bez obaw mogę powiedzieć, że tak. Jeżeli podobnie jak ja, nie mieliście jeszcze okazji do zapoznania się z The Polecats i spółką – zróbcie to jak najszybciej. Poziom trudności jest niemal idealny dla początkujących, grafika i udźwiękowienie zachwycają, a sama historia... No cóż, fabuła i klimat Full Throttle to klasa sama w sobie. Nie ma wątpliwości, że przy grze maczał paluchy Tim Schafer, jego kunszt czuć dosłownie już od pierwszej minuty gry.

Jeżeli natomiast jesteście weteranami, którzy na grach typu point'n'click zjedli własne zęby – no cóż, oznacza to zapewne, że już wcześniej spotkaliście się z Benem. Jeżeli nie, mam Wam do powiedzenia jedno (i nie zamierzam się powtarzć): do sklepu! Migiem!

RETROAKTYWNOŚĆ: 9/10

Edytowane przez mr. Foo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, nie gram na PC. Posiadam konsolę. :mellow:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, nie gram na PC. Posiadam konsolę. :mellow:

Serio??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×