Skocz do zawartości
Alpaczino

Yaiba: Ninja Gaiden Z

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Moja próba recenzji/omówienia gry, w którą pocinam teraz..

Oglądałem zapowiedzi Yaiby z wielkim zainteresowaniem. Slaszer z komiksową, fajną grafiką, protagonista jest ewidentnym bad boyem. Nie grałem nigdy w Ninja Gaiden Black, ale moją xboxową kopię NG2 mam do tej pory i mimo, że jej nie skończyłem, to tyle gry ile przeszedłem zapewniło mi wielki sentyment do tytulu.

Kilkadziesiąt (a może ze sto?) kombosów, kupa broni do wyboru i sterowanie ostre jak igła. Dopasowywałeś sobie grę do twojego stylu. Trofki wpadały za przejście tytułu wyłącznie jedną bronią :) Każda trofka za każdą z dostępnych broni. Xboxowa wersja miała opcję szatkowania wszystkiego na kawałki: krew i kończyny fruwały wszędzie. Na PS3 tego nie było.

 
Następnie pograłem w demo NG, taki restart serii gdzie się ciachało żołnierzy w Londynie. Odstraszyło mnie to, bo gameplay był diametralnie inny od NG2 jaki zapamientałem. I grafa jakaś dziwna, wszystko ciemne. Dałem sobie spokój. Potem wychodziły jakieś Sigmy czy coś, gdzie można było grać babkami, niby jakieś konwersje xboxowego NG. Nie skorzystałem. Przerwę w slaszerach od Tecmo umilałem sobie North Starem, El Shadaiem, Dantem, DMC nowym, GOWem, Asurą, Castlewaniami itd.

 
No i wreszcie wypuścili Yaibę, obejrzałem zwiastuny i pomyślałem, że ostro to wygląda. Kupiłem w dniu premiery. I tu pierwsza zjebka. Lubię DLC z PSN ale cena Yaiby (50 funtów!) mnie odstraszyła. Pomyślałem: nie no, walą w chuja. Za tytuł niszowy, który zbiera słabe recki? 50 fula? Tyle dałem za GTAv z ceppelinem extra! Wruuum do sklepu i wróciłem z płyką za 35 funtów. 15 funta mniej i kilka rzeczy extra: komiks od DC Horse (opowiadający początki Yaiby), DLC soundtracku do sciągnięcia i kod na stroje do DOA5 (nie gram w to). Kazać sobie płacić za cyrowy kontent taki szmal, podczas gdy w sklepie leży to o 1/3 taniej? Wolne żarty.
Kupiłem browary (chociaż alkohol w slaszerach nie jest dobrą opcją, bo spowalnia refleks i obniża spostrzegawczość), włożyłem płytkę do napędu i, podekscytowany, czekałem na rozwój akcji.



To wejściowa muza w menu i pojawiająca się potem w filmowym intro. Dobry bicik, komponujący się w to co przed nami dzieje. Następnie oglądamy retrospekcję, na której pijany Yaiba staje do dynamicznego pojedynku z Hayabusą, wskutek czego, cedząc "FUCK" i brechtając się HAHAHAHA" traci pół katany i 1/4 ciała, w gejzerach krwi. Następnie akcja posuwa się do teraźniejszości, gdzie utracone fragmenty głowy i korpusu Yaiby są zastąpione przez cybernetykę. Od razu zrzucani jesteśmy do ruskiego miasta, na jakims zadupiu, pełnego zombi. I o co wogóle chodzi musimy się dowiedzieć znajdując znajźki w trakcie gry. Znajdźki dzielą się na fabularne oraz dopalające żywotność.
Fabuła i całe tło gry jest opisane w postaci pamiętników kilku osób. Jest szalony naukowiec prowadzący badaniaw stalinowksiej rosji. Jest dowódca jednostki  specjalnej, która przybyła do miasta przed Yaibą, są zapiski mieszkańców. Historie są ciekawe, napisane z poczuciem humoru i pełne wulgaryzmów. Znajomość angielskiego wskazana. Szkoda, że jest tylko sam tekst, przydały by się jakieś artworki, prace koncepcyjne itd.

 

Graficznie jest przyzwoicie. Gra hula na Unreal Engine, który jest leciwy napędza multum gier na rynku. Grafika to lekki cell shading obiektów, i bardzo mocny dla modeli postaci, które wyglądają niemalże jak wycięte z komiksu, z dużą ilością czerni i wyrazistych kolorów. Wizualnie nad lokacjami nie ma się co rozckliwiać, jest generycznie i brzydko: zrujnowane miasto, kanały, fabryki, kompleks badawczy w górach. Klimaty oklepane jak dupa Maryny.

Projekty postaci prezentują się lepiej. Główny bohater zaprojektowany jest fajnie i od razu daje się lubić. Porwana toga, twarz przypominająca terminatora z brakującą skórą, cybernetyczne ramie i złamana w połowie katana jako główna broń. Co do przeciwników, to należy tutaj wziąć pod uwagę to, że to gra zrobiona przez Japończyków, czyli poziom absurdu jest wysoki. Walczymy przede wszystkim z zombie. Żołnierze, klowny z balonikami, prawosławny pop plujący ogniem, zawodnicy mma, ciężarne kobiety tryskające szlamem, walące piorunami prostytutki, olbrzymi dwógłowy niemowlak, nogi bez korpusu itd. Jest dziwacznie bez dwóch zdań. Ale kto  spotkał się z japońskimi grami, nie będzie niczym zaszokowany.

 

Gameplay.

Yaiba to szlaszer z elementami platformowymi. Omówię je po kolei.

Yaiba posiada trzy bronie o standardowym zastosowaniu. Katana pod kwadratem jako standardowy oręż, cyber piącha pod trókątem do wolnych ale ciężkich ciosów i pod kółkiem, bicz do lekkiego ale pokrywającego szerszy obszar chlastania. Combosy odpalamy wciskając na przemian te trzy przyciski różych kolejnościach. Pod każdą broń przypada około 10-13 kombosów, czyli łącznie nie mało. Jeśli ktoś chciałby technicznie podejść do śieczki, to jest się czego uczyć. Jednocześnie w pełni dopuszczalna jest opcja chaotycznego klepania w co popadnie, tudzież gwałcenia jednego przycisku i też będziemy łomotali wrogów, aż miło. Osobiście walczę mashując kwardat, mam jeden atak z piąchy na dużych przeciwnikow i klepię w kółko do chołoty. Sporadycznie zrobię jakąś kombinację typu kwadrat, trójkąt, trójkąt, kółko ale ruchy ninja są tak szybkie, że nie widzę za bardzo róznicy od walenia w kwadrat. Kombosy resetują się jeśli zostaniemy trafieni, ale 200 hit combo nie jest trudne do osiągnięcia.

Po wciśnieciu X robimy uniki w kierunku wybranym lewą gałką. Uniki są niezbędnę w manewrowaniu po killroomach. R1 włącza blok a opdpowiedznio stajmowany włącza countera. Prawym trigerem łapiemy słabe zombiaki, których możemu używać jako maczug lub włóczni.

Gdy dostatecznie dobrze nadwątlimy życie wroga, na ułąmek sekundy pojawia się nad jego głową wykrzyknik i gdy wciśniemy L2, Yaiba dokonuje efektownej egzekucji, po której ofiara wyrzuca "apteczki". Tak oto regenerujemy sobie zdrowię.

Budując kombosy i egzekucje ładuje się taki "rage meter" i jak go odpalimy Yaiba staje się niezniszczalny i super silny. Trwa to jednak kilka sekund i ładuje się po powoli.

Ostatnim istotnym elementem walki są zombie-bronie. Kilku twardych wrogów po egzekucji, oprócz zdrowia, zostawia także specjalne bronie. Dają one mozliwość ataku z dystansu, są bardzo potężne i niejednokrotne umiejętne ich zastosowanie pomaga nam wygrać ciężką bitwę. I tu jest ciekawy aspekt walki. Specjalne bronie (podobnie jak ich właściciele) dzielą się na 3 rodzaje: szlam, ogień i elektryczność. Miksowanie ich ze sobą daje efekty uboczne, które mogą nam pomóc, jeśli zaaplikujemy je odpowiedni. Np.: strzelając z ognia do elekrycznego przeciwnika wywołujemy potężną eksplozję, szlam jest łatwopalny a po połączeniu się z elektrycznością krystalizuje się. Działa to w obie strony i też jesteśmy podatni na efekty.

Wchodząc do killroomu pokazuje się nam jajcarski tytuł starcia (ciemno jak w dupie, taniec-połamaniec, śmiedzące szambo itd.) i przed nami około 3 fal wrogów w różnych kombinacjach. Gram na hardzie i muszę powiedzieć, że do niektórych pojedynków ze 20-30 razy mogę podejść. Gimnastyki jest co niemiara. Można planować sobie rozrzucanie apteczek po mapie (egzekucjami), eliminować najniebezpieczniejszych przeciwników jako pierwszych, starać się zdobyć zombi broń, która może być przydatna w następnej fali. Jest trochę kminienia.

I pierwszy, poważny zgrzyt: praca kamery. Kamera jest statyczna i mamy do wyboru dwa ustawienia: panoramiczne i zbliżenie. Generalnie najfajniejszy widok jest na zbliżeniu ale killroomy są duże i większość wrógów atakuje dystansowo (a my tylko wręcz - tu niema spluw z DMC lub łuku Kratosa), na zbliżeniu po prostu nie widać kto gdzie stoi i z czego wali. A niektórzy wrogowie spieprzaja od ciebie jak najdalej i trzeba ich po prostu ganiać, manerwując między kałużami szlamu, ognia, eksplodujących kamikadze itd. Jedyną opcją jest więc panorama. I tu jest problem. Bardzo często podczas ostrej zadymy, poprostu tracimy Yaibę z oczu, nie wiadomo gdzie jesteśmy. Sprawę pogorsza fakt, że opcja zmiany perspektywy znajduje sie w ustawieniach menu. Gdyby była wprowadzona jako element dynamiczy w walce problemu by nie było.

 

Elementy platformowe. Przemieszczając się z jednego killroomu do następnego Yaiba dokonuje widowiskowych i nadludzkich sztuczek akrobatycznych, które zawstydziły by nawet księcia Persji. W zasadzie to są takie małe mini gierki, bo ninja gna do przodu a my musimy w odpowiednich momentach wcisnąć jeden z 3 przycisków: chwyt (kwadrat), linka (kółko) lub cios mieczem (trójkąt). Wygląda to efektownie i mordę cieszy :)

 

Podsumowując. Czy polecił bym Ninja Gaiden Z każdemu? Nigdy w życiu! Jeżeli jesteś fanem szybkich slaszerów i japońszczyzna cię nie odrzuca, a nie masz w co teraz ciachać, to bierz Yaibę bez ociągania. Ewentualnie możesz poczekać jak spadnie do stu paru zeta.

 

6/10 ?

Edytowane przez Alpaczino
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kupować na PC, ale kumpel mówił, że ściąga pirata więc skorzystam. Gry od Tecmo już nie kupię - zaj*bali Ninja Gaiden na śmierć, najpierw przeciętną Trójką, a teraz tym. Od razu po gameplayach widać, że to taki średniaczek do pociachania zombie, ale recenzenci skarżą się na słabe wyważenie poziomu trudności. Raz idziemy jak nóż przez masło, a potem trafiamy na bardzo upierdliwych przeciwników. Statyczna kamera w NG (nawet w spinn offie) to u mnie dwie oceny w dół. Jak będzie ? Zobaczymy. Myśle, że ocena będzie jeszcze niższa niż Twoja, Al.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kupować na PC, ale kumpel mówił, że ściąga pirata więc skorzystam. Gry od Tecmo już nie kupię - zaj*bali Ninja Gaiden na śmierć, najpierw przeciętną Trójką, a teraz tym. Od razu po gameplayach widać, że to taki średniaczek do pociachania zombie, ale recenzenci skarżą się na słabe wyważenie poziomu trudności. Raz idziemy jak nóż przez masło, a potem trafiamy na bardzo upierdliwych przeciwników. Statyczna kamera w NG (nawet w spinn offie) to u mnie dwie oceny w dół. Jak będzie ? Zobaczymy. Myśle, że ocena będzie jeszcze niższa niż Twoja, Al.

A potem jest ból dupy blacharzy, że bida, gdzie GTA V, in że " konsole zabijajom gry":)
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

recenzenci skarżą się na słabe wyważenie poziomu trudności. Raz idziemy jak nóż przez masło, a potem trafiamy na bardzo upierdliwych przeciwników. Statyczna kamera w NG (nawet w spinn offie) to u mnie dwie oceny w dół. Jak będzie ? Zobaczymy. Myśle, że ocena będzie jeszcze niższa niż Twoja, Al.

Marcin, podoba mi się że masz takie podejście do gry. Jest sentencja, która mówi że "jak ustawisz oczekiwania na poziomie podłogi to się nigdy nie zawiedziesz". Sądzę, że z takim podejściem będziesz mile zaskoczony grą. Poziom trudności jest super! W pierwszych etapach przedstawiają ci wrogów, po kolei i pojedyńczo, abyś mógł ich obczaić jak się zachowują. Uczą cię także mechaniki szlamu, ognia i elektryczności. A w dalszych etapach ustawiają tych wrogów w różnych konfiguracjach i ilości. I tu zaczynają się schodki.

 

Odnośnie piractwa nie wypowiadam się. Ale jak coś piratuję i lubię, to sypię kasą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×