Skocz do zawartości
DaraS

Red Dead Redemption 2

Rekomendowane odpowiedzi

No ja zdecydowanie więcej królików zabijałem po prostu jadąc niż jadąc z myślą o zabijaniu królików :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś chce częściej trafiać idealne skóry, to polecam najpierw ubić legendarnego jelenia i zrobić z niego item u pasera, który poprawia co nieco w tej kwestii :)

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Bartek_Red napisał:

Jak ktoś chce częściej trafiać idealne skóry, to polecam najpierw ubić legendarnego jelenia i zrobić z niego item u pasera, który poprawia co nieco w tej kwestii :)

Już o pisałem wcześniej, że on niby poprawia, ale tak naprawdę nie wiadomo co poprawia :/

Tak z moich obserwacji to jedyne co daje, to szansę na to, że z dwóch gwiazdek dostanie się idealną skórę, ale w sumie przestałem liczyć na ten trinket i szukałem zawsze trzech gwiazdek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak go zrobiłem, to praktycznie 8 na 10 zwierzaków mam idealnych, pod warunkiem, że ubiję je z właściwej broni. Przy paru tylko się męczyłem, np z opsem albo skunksem. Przy ptakach działa w 10 na 10 przypadków, przynajmniej u mnie.

 

Dobra, przede mną już ostatnie zlecenie i z głowy, w tle akurat ściąga się patch do BFa, więc idealnie :D

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Bartek_Red napisał:

Przy ptakach działa w 10 na 10 przypadków, przynajmniej u mnie.

A to fakt, najmniejsze stwory, które trzeba tłuc z łuku ze strzałami na drobą zwierzynę wpadają idealne, o ile taka wiewiórka dostanie w łeb. Przy ptakach 100% skuteczności, więc może tych najmniejszych stworków ten trinket dotyczy.

Edit. Przy szczurach też miało 100% skuteczności, przypomniałem sobie jak zbierałem skóry na kapelusz :)

Edytowane przez xavris

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trinket działa na każdego zwierzaka. Istnieje nawet szansa na poprawę jakości z jednej gwiazdki na trzecią. Miałem tak przy jedno gwiazdkowym misiu. Tylko wydaję mi się, że by trinket zadziałał to trzeba zwierzaka ubić z dobrej broni jednym strzałem. Jak zabijałem króliki i inne gryzonie z rewolwera to nigdy nie wskoczyło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, ukończyłem historię z wiewiórką, 2 dni roboty. Przy okazji wycieczek zrobiłem kilka screenów, coś pięknego:

 

Red-Dead-Redemption-2-20181116141400.jpg

 

Red-Dead-Redemption-2-20181116142926.jpg

 

Red-Dead-Redemption-2-20181116142952.jpg

  • Like 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Bartek_Red genialnie to wygląda. 

 

Coś czuje, że może być remaster na kolejną generację :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tak czytam ten temat to wydaje mi się, że chyba gry pomyliliście. Zamiast RDR powinniście się zaopatrzyć w jakiś symulator polowania :thumbsup:

  • Thanks 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polowanie dla samego polowania jest bez sensu. Polowanie na skunksa, żeby sobie ulepszyć torbę ma bardzo dużo sensu :p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, danken000 napisał:

Jak tak czytam ten temat to wydaje mi się, że chyba gry pomyliliście. Zamiast RDR powinniście się zaopatrzyć w jakiś symulator polowania :thumbsup:

JeszczeFishing Simulator, Virtual Poker, Tamagochi i jakies Domino Online ... i z RDR2 zostaje kiepska strzelanina z przydlugimi przejazdami koniem i zajebistymi widoczkami :obama:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, xavris napisał:

Polowanie dla samego polowania jest bez sensu. Polowanie na skunksa, żeby sobie ulepszyć torbę ma bardzo dużo sensu :p

Ulepszanie torby większego sensu też nie ma. Tyle śmieci tam wejdzie, że i bez ulepszeń niczego nigdy nie zabraknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w końcu sie wziąłem troche za robienie głównego wątku, pewnie nawet nie dotarłem do połowy, ale zadanie z...

Spoiler

Odnalezieniem tego chłopaka Jacka (?), gdzie na koncu spaliliśmy chate, wywlekliśmy te staruszke przed jej dom, a wczesniej zabilismy synow.

 

No kurna coś pięknego - początek gdzie przy świetle księzyca światło przebijało się przez drzewa, czuć było napiętą atmosfere, jedność bandy, że coś sie zaczyna dziać. No i jeszcze ta muzyka, która jakby była idealnie nagrana pod to zadanie... no jestem tak podjarany, że hej :D Trzy tygodnie gram i jestem w growym niebie :P

 

Powiedzcie mi - pozniej będą jakies zadania z Indianami? Coś bardziej rozbudowanego? No i trafimy w koncu do New Austin?

Edytowane przez Almarcino

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Almarcino napisał:

Powiedzcie mi - pozniej będą jakies zadania z Indianami? Coś bardziej rozbudowanego? No i trafimy w koncu do New Austin?

tak, tak i tak :p

Edytowane przez xavris

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniec...

Dzisiaj już trzeba iść spać, bo jutro w robocie przesrany dzień, to i nie będzie kiedy napisać wielkiego posta.

A będzie co pisać.... Co to była za przygoda...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sprawdzić postęp w misjach zbieractwa? Np. kości dinozaura, pióra czapli dla kolekcjonera, etc. W menu nigdzie się tego doszukać nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Przemek_07 napisał:

Jak sprawdzić postęp w misjach zbieractwa? Np. kości dinozaura, pióra czapli dla kolekcjonera, etc. W menu nigdzie się tego doszukać nie mogę.

Wciśnij (nie przytrzymując tylko raz wciśnij) "lewo" na dpadzie, tam masz tego typu zadania.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuję pomocy. Jest to w minimalnym stopniu powiązane z fabułą, ale wrzucam w spojler.

Spoiler

Chciałem upolować legendarnego aligatora. Wiem, że można zapolować na niego dopiero po misji w końcówce 4 rozdziału. Niestety nie pojawił mi się na mapie, a chodziłem po tym terenie zaraz po. Teraz jestem w 5 i dalej nie, że wkraczam na teren legendarnej zwierzyny. Czy możliwe, że mi się to zbugowało dlatego, że trafiłem w ten teren wcześniej(przed misją z aligatorem) i na mapie mniej więcej w tym miejscu gdzie powinien być aligator mam jakiś kwiat, który tam trafiłem? Można to jakoś obejść czy mi przepadło?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, piotras3 napisał:

Potrzebuję pomocy. Jest to w minimalnym stopniu powiązane z fabułą, ale wrzucam w spojler.

W kolejnym rozdziale będzie dostępny, spokojnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, xavris napisał:

W kolejnym rozdziale będzie dostępny, spokojnie :)

Ok dzięki. Czyli w necie wprowadzają w błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, piotras3 napisał:

Ok dzięki. Czyli w necie wprowadzają w błąd.

I tak i nie. Bo w zasadzie w tej misji go spotykamy po raz pierwszy, ale ja mogłem z nim walczyć dopiero w 6. rozdziale. Możlwie, że to jakiś bug i powinien być dostępny wcześniej. 

Edytowane przez xavris

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba do podsumowania żadnej gry nie zabierałem się tak długo. Aż na  wszelki wypadek piszę w wordzie, jakbym po drodze stracił wenę albo musiał dla niepoznaki na chwilę zająć się pracą :P

Schemat będzie taki jak zawsze, trochę o wszystkim. W takiej grze rzecz jasna nie obędzie się bez grubych spoilerów, także jak zawsze zastosuje stosowne ostrzeżenia. Przy okazji – zakodowałem sobie, że w tapatalku są problemy z ukrywaniem spoilerów, tak ktoś kiedyś napisał. Czy ktoś korzystający z tt może to potwierdzić? Pytam połowicznie z ciekawości, żeby wiedzieć jak dużo ostrzeżeń robić w przyszłości.

Trochę dookoła na początek. Oprawa audio jest świetna. Chociażby to, że w grze jest jakieś 180 zwierzaków i każdy wydaje inne dźwięki. Nie jestem ornitologiem, ale przypuszczam, że fachowiec by ptaki nawet po ćwierkaniu poznawał. Do tego odgłosy strzałów, prania się po ryjach, skórowania, jazdy konnej na różnych nawierzchniach… Szum płynącej wody, wiatru, odgłos spadających i osypujących się kamieni… No kawał dobrej roboty. A podczas pierwszej burzy w grze jak piznął gdzieś piorun to aż podskoczyłem :P Muzyki jest w sumie mało, takie mam wrażenie, do tego jest bardzo nienachalna bym powiedział. Szczerze mówiąc nie kojarzę w ogóle żeby coś grało poza sekcjami walki, przerywnikami i fabularnymi akcjami. Trochę głupia sprawa, musiałem się za bardzo skupiać na wszystkim dookoła i tego nie wyłapać. Powiem tylko, że utwory z grubszych momentów fabularnych były doskonałe… utwór lecący podczas zakończenia 6. rozdziału to jest coś pięknego…

Oprawa wizualna to jak zawsze temat kontrowersyjny. Mnie na przykład, na moim zwykłym ps4 i telewizorze bez 15k hwdpr ta gra wgniatała w fotel/kanapę. Dosłownie zapierające dech w piersiach widoki. Może nie tak realne, jakby człowiek faktycznie stał nad urwiskiem w górach, ale jednak robiło wrażenie J Blask promieni słonecznych, pioruny, woda jakiej w grach nie widziałem, śnieg i błoto jakich też w grach nigdy nie było… Tak najzwyczajniej w świecie ta gra jest przepiękna, zwłaszcza krajobrazowo. Chociaż w sumie w kwestii jakości tekstur mam wrażenie, że w God of War, horizonie czy Detroit to były one nieco lepszej jakości. Ale dla mnie nie jest to jakiś wielki problem, w zasadzie nawet żaden. Wspominam tylko, żeby było wiadomo, że jestem w stanie to dostrzec i nie jestem półślepy :P

 

Teraz o ilości gry w grze. Nooo to tu już było tyle dyskusji, że postaram się nie rozwodzić za dużo. No jest co robić :P 1/3 czasu spędzonego z tą grą to chyba przeleciało na polowaniu. Całkiem rozbudowane jak na jeden z elementów gry, gdzie nie jest to głównym jej celem. Różna wielkość zwierząt z różnymi potrzebnymi broniami to świetny pomysł, czego nie mogę powiedzieć o systemie gwiazdek :P Chociaż też bardziej bym to traktował jako zwykłą upierdliwość niż wadę… Mimo wszystko polowało mi się zbyt przyjemnie, żeby mnie to aż tak wkurzało, chyba że chodzi o wiewiórki :P Łowienie też jest zarąbiście zrobione, ale akurat za wiele do tej pory się nie nałowiłem. Złowiłem dwie legendarne ryby, z którymi łącznie walczyłem dobre 10 minut, także złowienie pozostałych zajmie pewnie trochę czasu J Pozostałych aktywności pobocznych też jest masa. Wiadomo, standardowe dla ich gier opylanie kradzionych pojazdów i koni, napady na pociągi, pokerki i inne karczemne gierki. No zdecydowanie jest co robić. Brakowało mi w sumie trochę wyścigów konnych, chyba tylko z 2-3 razy się ścigałem z jakimś spotkanym typem. Sama jazda konna też jest bardzo przyjemna. Gdyby tylko nie te cholerne drzewa, na które się co chwilę wpada, bo jeżdżenie po drogach jest zbyt mainstreamowe :P Chyba tyle tak w skrócie, i tak za dużo wyszło :P

 

Teraz, zanim przejdę do najistotniejszych rzeczy coś, żeby nie było za słodko. Trudno mi wskazać na największy problem gry. Nie spotkałem się z niczym takim, co pozwalałoby mi napisać, że gra jest cudowna, ale ta jedna konkretna rzecz jest w niej okropnie do dupy. To w sumie dobrze, ale jest kilka rzeczy mniej do dupy. Jak chociażby system szybkiej podróży. Wszystko by było ok, gdyby dodali możliwość powrotu do obozu, nawet raz na jakiś czas. W misjach przeważnie jak mamy jakąś dalszą drogę to jest przeskok. Nie zawsze, ale w sumie misje miały swój klimat. Przeważnie się jechało z kimś i był dialog po drodze, także luz. Ale jak trzeba było jeździć z misji do misji w tę i nazad no to w pewnym momencie stawało się to nieco męczące. Głównie dlatego, że przeważnie po drodze zaczynałem polować i zajeżdżałem do celu następnego dnia rzeczywistego :P Do sterowanie postacią w zasadzie nie mam zastrzeżeń, poza tym, że czasami postać była trochę niegramotna. No i to wpadanie na drzewa i kamienie koniem…. Zarządzanie ekwipunkiem i ogólnie interface to jest w sumie największy dodup tej gry chyba… Strasznie toporne i ciężkie do przyzwyczajenia się na początku, po iluśdziesięciu godzinach już sobie człowiek z tym bezproblemowo radzi jednocześnie dalej czując toporność. Tu się zdecydowanie mogli bardziej postarać. Chyba tyle, nic więcej mi na szybko nie przychodzi do głowy.

Warto też wspomnieć, że nie miałem podczas bardzo wielu godzin grania żadnych poważniejszych błędów, które uniemożliwiłyby dalszą grę. Ok, raz wywaliło mi ekran z błędem, ale tak to były tylko jakieś głupotki, z czego najlepszy był wybuchający powóz XD Podjeżdżałem z wozem do pasera, ten otworzył jedno skrzydło drzwi i nagle stwierdził, że idzie w cholerę. Ale drugie skrzydło się zaczęło otwierać, to stwierdziłem, że jadę. W bramie konie podskoczyły, pojawił się efekt jak przy wybuchu dynamitu, konie się przewróciły, wstały odczepione i spieprzyły, a ja zostałem z powozem w zablokowanej bramie XD

 

Teraz przechodzimy do bardziej istotnych rzeczy, ale na razie bezspoilerowo. Na wstępie przed całą resztą tego wielkiego posta muszę nadmienić, że nie grałem w RDR 1, jedynie wiedząc, że gramy tam Marstonem, bardzo bardzo mniej więcej jak się zaczyna i jak się kończy.

No więc chyba najważniejsza rzecz, jaką mam do powiedzenia o tej grze. Arthur Morgan to najlepiej napisana, zagrana i wiarygodna postać w historii elektronicznej rozgrywki. Dziękuję. Byli różni Kratosi, Geralci, Joele, ale przy Arthurze to oni powinni grzecznie przeprosić i sobie iść, bo wstyd stać obok. Cała reszta postaci występujących w grze to też jest jakiś kosmos. Każda z nich jest tak wiarygodna i wręcz namacalna że to jest cośneisamowitego. Charyzmatyczno-coachowy Dutch, socjopata Micah, przyjazny ale nieco męczącu Wujek z lumbago, dobry przyjaciel- anioł stróż Hosea, nie będę wymieniał wszystkich. Najwyższa półka. Prawdopodobnie te postacie to jest największy atut gry.

Krótko o fabule i misjach fabularnych bez spoilerów. Fabuła jest świetna, no co tu dużo mówić. Nie jestem fanem westernów, nie wiem czy kiedykolwiek widziałem jakikolwiek cały od początku do końca a jednak wciągnąłem się w tą opowieść tak, że klękajcie narody. Nawet te upierdliwe misje o których ktoś pisał niedawno, gdzie jedziemy powoli wozem na zakupy, na miejscu jakaś akcja i wracamy powoli wozem do obozu mnie fascynowały. Klimat i urok tamtych czasów wylewał się z telewizora. Aczkolwiek jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć, że ktoś miał ich dość. Jeszcze będzie kilka słów w podsumowaniu, także się nie rozkręcam.

No to teraz przechodzimy do kluczowej części, czyli wrażenia z gry z tłustymi jak dzik inwalida spoilerami. Jeżeli ktoś gra lub ma zamiar grać niech nie czyta pod żadnym pozorem. Specjalnie dla ewentualnie widzących spoilery odliczam, przewińcie sobie niżej do kropek :P

3

2

1

SPOILERY

Spoiler

 

Niesamowicie jest napisana ta historia. Od samego początku, do samego końca. Jest tyle misji i dialogów wartych wspomnienia, że nie uda mi się załatwić 10% tego, a na pewno o znacznej ich części zapomniałem w natłoku wydarzeń z drugiej połowy gry. W zasadzie pierwsza połowa gry jest ciągle oparta na tym samym schemacie. Trafiamy w nowe miejsce, robimy rozpoznanie, działamy trochę na miejscu, Dutch robi o jeden punkt w planie za dużo, wszystko szlag trafia, zmieniamy obóz. Ale wiecie co? To działa cholernie dobrze. Od pierwszej strzelaniny w Valentine z ludźmi Cornwalla, który już zaczął mieć dość gangu van der Linde aż do Saint Denis, gdzie już wszystko się rozpieprzyło totalnie a później było tylko gorzej. Absolutnie niesamowite jest też to, jak zmieniają się postacie w grze. Dutch, początkowo bardzo charyzmatyczny i dający się lubić szef, trochę przyjaciel, trochę ojciec. Z czasem kombinuje coraz bardziej, im więcej kombinuje, tym w większy obłęd popada, w im większy obłęd popada, tym groźniejszy się staje. W zakończeniu epilogu prawdopodobnie pojmuje, jak bardzo spieprzył sprawę. Los Dutcha to chyba najbardziej intrygująca mnie rzecz. Sprawdziłem sobie, jest w RDR 1, muszę teraz ograć czem prędzej. Kolejny gurwa goguś Micah… Początkowo zwykły debil awanturnik, który po uwolnieniu z więzienia wyrzyna pół miasta, bo tak wyszło. A z czasem staje się jeszcze większą medną, którego socjopatyczne zapędy są w ogóle nieskrępowane. Oczywiście wiemy czemu i w sumie to było dla mnie spore zaskoczenie, że to on kablował do pinkertonów, chociaż jak się to wyjaśniło to było dość oczywiste. Hosea to gośc, którego od początku nie można nie polubić. Spokojny, opanowany, trzeźwo myślący. Wyraźnie odstaje od tej ekipy. Ale kurna jego śmierć w zakończeniu 4.  rozdziału tak mnie wykręciła, że przez chwilę nie byłem w stanie grać dalej. Jak to jest, że człowiek się zżywa z workiem pikseli na ekranie, którymi na dodatek nie kieruje? A po tym jak zacząłem grać dalej po dwóch minutach zginął Lenny i znowu musiałem sobie zrobić przerwę.

No i Arthur. Trochę taki szarmancki bandzior, da w pysk ale się tak miło uśmiechnie, że się człowiekowi miło robi, że w ryj dostał. Trochę nieokrzesany, trochę aspołeczny, taki trochę, że niby jednak wolałby nie walnąć, ale jak trzeba to walnie z uśmiechem. Ze swoją historią i swoimi problemami, które bardzo szczątkowo poznajemy w trakcie gry. Moment, w którym dowiadujemy się o jego chorobie był dla mnie piorunujący. Nagle dowiadujemy się, że gość, którym jesteśmy od kilkudziesięciu godzin umrze… Zabieg cudowny w swojej prostocie ze strony R*, ale jakże brutalny. Przełomowy to był też moment dla samego Arthura, który zaczyna przytomniej patrzeć na to co się dookoła niego dzieje. Widzi, jak wszystkie plany Dutcha biorą w łeb, jak sam Dutch zaczyna popadać w coraz większy i większy obłęd. Można by pomyśleć, że to strasznie trywialny motyw, taka przemiana bohatera bo wie że zginie, ale jakże dobrze to zostało zrobione… Anulowanie długów dłużnikom, wypieprzenie Straussa z obozu w pizdu. Zadania, które wykonujemy dla siostry zakonnej to coś pięknego. Arthur, niebojący się niczego twardziel przyznaje, że boi się śmierci. No i tu przychodzi zakończenie 6. rozdziału i czuję ninja krojących cebule na samą myśl o pisaniu o tym. Od momentu, kiedy umiera nasz koń i Arthur mu dziękuje, przez to jak każde Johnowi uciekać i zająć się rodziną, oddając mu swój kapelusz i torbę aż po finał, kiedy do ostatniej chwili próbuje przywrócić Dutchowi przytomność umysłu umiera oparty o skałę patrząc na wschód słońca. Płakałem gurwa jak dziecko. Były w różnych grach różne momenty, gdzie się mniej lub bardziej wzruszałem, ale tylu i takich momentów w jednej grze nie było nigdzie.

Arthur Morgan proszę państwa. Najlepszy bohater w grze w historii.

To co się działo później to już takie bardziej duperelki. Powolny epilog, gdzie kierujemy Johnem, który u mnie zawsze będzie chodził w kapeluszu Arthura. No i zakończenie historii w śnieżycy na górze. Piękna zemsta dająca początek kolejnej wielkiej historii, jaka niewątpliwie mnie czeka w RDR 1.

Jeszcze o milionie rzeczy można by tu napisać. O pięknej i smutnej historii Indian w 6. rozdziale, o Charlsie i Sadie, którzy jako jedyni zostali z Arthurem do końca, można by pisać dużo o wielu pobocznych questach, które były cudowne, jak chociażby zadanie w 6. rozdziale, gdzie poznajemy weterana, ale to co tu napisałem ma już 3 strony A4, więc muszę się uspokoić :P

 

.

.

.

KONIEC SPOILERÓW

(serio, niech mi ktoś potwierdzi ten motyw z widocznymi spoilerami w tapatalku bo to głupio wygląda, jeśli to nie jest prawda :P )

Króciuśkie podsumowanie i kończę, bo to jest przesada :P

Absolutnie cudowna historia i fantastyczny główny bohater. Historia Arthura Morgana wciągnęła mnie dużo bardziej, niż historia Geralta w Wiedźminie 3, który oczywiście miał swoje momenty, ale jako całość RDR 2 jest dla mnie lepszą historią główną. Czy jest lepszą grą niż Wiedźmin? Tego się już nie da porównać, bo to zupełnie różne twory. Tak samo nie ma możliwości zestawić tego z Bloodbornem, The Last of us czy God of War. Każda z tych gier jest bardzo dobra, może nawet cudowna, ale historia i bohater jednej z nich wybija się z tłumu najbardziej.

I tyle. Bardzo dobra gra, cudowna historia, wspaniały bohater. Nie lubię terminu mesjasz, bo jak dla mnie jest strasznie ironiczny, ale spróbuję inaczej. Red Dead Redemption 2 nie jest mesjaszem jako gra, ale jeżeli objawieniem może być opowieść, to niech taki mesjasz objawia się jak najczęściej.

 

Edit. Czytam teraz co wkleiłem i widzę sporo literówek i jakiś dziwnych przekręconych wyrazów po wordowej korekcie. Staram się to poprzerabiać na bardziej czytelnę, ale przepraszam za błędy, bo wszystkiego chyba i tak już nie wyłapię :/

 

 

Edytowane przez xavris
  • Like 5
  • Thanks 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na iOS w TT spoilery nie działały u mnie.

Jedyna bezpieczna opcja to wrzucić w tagi spoiler i jeszcze to opisać podobnie jak to zrobiłeś.

 

Całkiem niezłe sie czytało te wrażenia z gry.

Ostatnio na iOS w TT spilery nie działały u mnie.

Jedyna bezpieczna opcja to wrzucić w tagi spoiler i jeszcze to opisać podobnie jak to zrobiłeś.

 

Całkiem niezłe sie czytało te wrażenia z gry.

 

  • Thanks 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pustka i taki większy smutek, że koniec gry zapada między innymi dlatego, że

Spoiler

Właśnie Arthur Morgan umiera. Nie dość, że to kapitalna postać, to trzeba się z nią pożegnać. Co innego czuło się choćby w takim W3 gdzie po ukończeniu gry, dalej mogliśmy grać Geraltem, a co innego tutaj. 

Przynajmniej ja takie mam i miałem wrażenie. Jedna z nielicznych gier ostatnich lat do której będzie chciało się wrócić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×