Skocz do zawartości

Odpowiedzi dodane przez VERGILDH


  1.  Czy wiadomo coś o tym jak jest zbudowany świat (tzn. czy jest dostępny cały, czy podzielony na doczytujące się części). I co najważniejsze - czy po ukończeniu konkretnych etapów, niektóre lokacje blokują się bezpowrotnie ? (jak chociażby w NWN) ? 


  2. Te trailery w mieście i w budynkach nie są czasem trailerami silnika?

    A czy są jakieś trailery prezentujące samą grę ? ;)

    ...Bo chyba nie jestem w temacie ;)


  3. ciasteczkowy, pozdrawiam i dziękuje za odpisanie, ale wciąż nie tej zasadniczej .. wiesz nie ma żadnych materiałów, które by potwierdzały ze wciąż będziem sie szwędać po labolatoruim

    Polecam przeczytać jeszcze raz mojego posta z poprzedniej strony i relację z Neo+

    A tu masz cytat z GOLa

    "Gra zaczyna się dynamiczną sekwencją umieszczoną w „teraźniejszości” (czyli 2012 roku) gdzie Desmond i Lucy muszą uciec z siedziby Abstergo – będziemy walczyć z kilkoma strażnikami. Następnie udają się do kryjówki, gdzie za pomocą Animusa Desmond będzie się uczył, jak zostać Asasynem."

    Faktycznie, nie ma żadnych materiałów potwierdzających "współczesne" etapy gry ;)


  4. Bogusław Linda podkłada głos Kratosowi w GoW III a nie Ezio.

    A co do "współczesnych" wstawek - gra rozpoczyna się ucieczką z laboratorium, dostajemy się do kryjówki Assasynów i tam Lucie pokazuje nam drugiego Animusa. Wstawki będą, bo Asasyni chcą zrobić z Desmonda zabójcę (fachu ma uczyć się razem z Ezio), więc obstawiam że któraś z kolejnych części będzie rozgrywać się w teraźniejszości (co zdaje się potwierdzać fakt, że diametralnie została zmieniona formuła nowego Splinter Cella - bo ten miał być grą, w której podstawową siłą bohatera będzie wtapianie się w tłum. No ale - panowie z Ubi mają zarezerwowany inny tytuł dla takiej koncepcji ;) ).


  5. Hmm, na Święta planowałem zaopatrzyć się w Dragon Age: Origins, ale z tego co widzę - system walki nie dla mnie.

    Ciekawi mnie, ile godzin grania jest w stanie zaoferować Borderlands. Tym bardziej że gra ma otwarty świat i tryb Split Screen ;)


  6. No i udało mi się ukończyć GTA IV ;) Jak do tej pory, absolutnie żadna gra, nie przyciągnęła mnie w takim stopniu do konsoli (3 dni z rzędu po 10 godzin grania, później średnio po 4-5 (co oczywiście nie przekłada się na czas potrzebny do ukończenia wątka głównego - ten zajął mi 28,5 godziny, więc załapałem się na trofeum - bo niektóre misje trzeba powtarzać kilka razy). 

    Fabuła dosłownie zabija, moim  zdaniem wielu twórców filmów akcji powinno uczyć się od panów z Rockstar. 

    Zobaczymy co jeszcze uda mi się wskurać w temacie trofeów (a tych jest sporo), choć platyny raczej na 100% nie będzie ;) 

    Jedno jest pewne - GTA IV JEST WIELKIE ;) Dopiero teraz się o tym przekonałem ;)


  7. Wiem że na jednym z torów (bodajże Laguna Seca, ale głowy nie dam ;) ), gra baaaaardzo zwalniała. Bynajmniej nie chodzi mi tu o płynność animacji, tylko w pewnym momencie (ostatni zakręt przed metą) wszystko nagle zaczynało dziać się 5x wolniej. Po pewnym czasie problem ustępował (dopóki nie dojeżdżało się w to miejsce kolejny raz)

    Poza tym jakichś większych błędów nie zauważyłem.


  8. Dopóki nie obejrzałem VideoReview z Gametrailers, nie byłem do końca przekonany co do grafiki. Teraz jednak widzę, że zmiana jej stylu, może być tylko i wyłącznie zaletą gry. Dodatkowo, jak wywnioskowałem z tego filmika, soundtrack również nie pozostawia nic do życzenia (ambientowe brzmienia w trakcie eksloracji pustkowii? Mioodzio ;) ) Wiadomo kto za nim stoi ?

    No i co-op w sieci i na podzielonym ekranie (co powoli staje się rarytasem) - tylko teraz pytanie, czy będzie można wspólnie wędrować po świecie ?

    Hmm trzeba w końcu wpisać Borderlands na listę zakupów ;)


  9. Jaka : PS3 Slim 120 GB

    Kiedy: 23.09.09

    Gry :  Killzone 2, Need for Speed: SHIFT, Resistance: Fall of Man, Grand Theft Auto IV, Uncharted: Drake's Fortune, Soul Calibur IV, inFamous, Colin McRae: DiRT 2, Dragon Age: Początek, Borderlands, Resistance 2, Uncharted 2: Among Thieves, Assassin's Creed II, Dark Void, MX vs ATV: Reflex, God of War III, Red Faction: Guerrilla, The Darkness, Dante's Inferno, Just Cause 2, AVATAR: The Game, Little Big Planet, Motorstorm: Pacific Rift, Red Dead Redemption

    PSN ID:VergilDH


  10. call_of_juarez_ps3.jpg

    Pierwszą część Call of Juarez wspominam bardzo miło, mimo że przed premierą nie wydawała mi się jakoś szczególnie interesująca (po premierze zresztą też). Dopiero po zakupieniu któregoś z numerów CD - Action w którym produkcja ta znalazła się jako pełna wersja na Coverze, postanowiłem dać jej szansę. I - o dziwo - wcale się nie zawiodłem. Wielu graczy krytykowało marne etapy Billy'm kontrastujące z doskonale zrealizowanymi "rozwałkowymi" misjami wybuchowego pastora Ray'a. Mnie ta historia wciągnęła jednak na dobre, dzięki czemu ukończyłem grę niemalże przy pierwszym "posiedzeniu", nie zwracając uwagi na to, że po raz 55 próbuję przeskoczyć jakąś skarpę 

    Teraz, po niemalże 15 godzinach grania w Więzy Krwi, na średnim poziomie trudności, wiedząc jak w walce, w czasach swej świetności sprawowali się zarówno Ray (poniekąd, znany z pierwszej części) jak i jego brat - Thomas, postanowiłem opisać swoje wrażenia. 

    Historia zaczyna się w 1864 roku (Wojna Secesyjna). Braci McCall poznajemy, jako żołnierzy walczących po stronie Południa. Gdy dowiadują się, że ich rodzinne strony skazane są na zmasakrowanie przez wojska Północy, postanawiają zdezerterować z armii. Kiedy docierają na miejsce, okazuje się że ich dom zajęły wrogie wojska, a ich matka umarła zeszłej nocy. Zabierają ze sobą trzeciego, najmłodszego z braci - księdza - Williama (oczywiście wcześniej wyżynając w pień wszystkich wrogów) po czym uciekają z kraju. Pakując się po drodze w coraz to nowe tarapaty, trafiają na trop legendarnego skarbu (okupu za porwanego, indiańskiego wodza - Montezumę), który miał być ukryty w pobliżu miasta Juarez. Upatrując w tym szansę na pozyskanie funduszy na odbudowę domu, postanawiają go odnaleźć.

    Może i brzmi to wszystko banalnie, jednak po wkomponowaniu kilku dodatkowych wątków (które tutaj z oczywistych względów pominę, by nie psuć Wam zabawy), otrzymujemy całkiem zgrabnie przemyślaną fabułę. 

    W grze pokierować możemy zarówno Ray'em jak i Thomasem. Przed niemalże każdą misją, stajemy przed możliwością wyboru, którego z bohaterów wolimy. 

    Ray - starszy z braci - jest rewolwerowcem, świetnie radzącym sobie w walce na krótkim dystansie. Bez problemu "daje radę" strzelając z dwóch pistoletów naraz, potrafi także podkładać ładunki wybuchowe (swoją drogą dynamitem rzuca na prawo i lewo niczym granatami). Jest silny, w niektórych momentach może unieść Gatlinga (działko obrotowe). 

    Thomas - doskonały w walce na długi dystans, w zwarciu radzi sobie nieco gorzej. W jego ekwipunku, znajduje się także łuk i lasso. Skojarzenia z Billym z pierwszego Call of Juarez są tu jak najbardziej na miejscu, z tym, że etapy "platformowe" praktycznie w ogóle tu nie występują (czasami trzeba zarzucić gdzieś lasso, czasami coś przeskoczyć, jednakże tym razem są to miłe odskocznie od masowego wybijania przeciwników). Łuku natomiast nie użyłem chyba ani raz (co według mnie powinno liczyć się In plus ) Każdym z nich gra się nieco inaczej, jednak nie ma tu aż tak wyraźnego kontrastu między bohaterami jak w części pierwszej. Obaj są raczej wybuchowymi charakterami, więc na nudę nie można narzekać.

    Eliminując przeciwników, ładujemy tzw. Tryb Skupienia. Dla każdego z braci wygląda on nieco inaczej. W przypadku Ray'a, czas zwalnia, a nam wystarczy tylko zaznaczyć przeciwników celownikiem, by Ray automatycznie wyeliminował każdego z nich. Mi natomiast, bardziej do gustu przypadło w tym wypadku to, co do zaoferowania ma Thomas. Po zaznaczeniu przeciwnika celownikiem, przytrzymujemy przycisk odpowiedzialny za strzał, po czym kierujemy w dół jeden z analogów (co miało w jakiś sposób odwzorować zachowanie rewolwera i - moim zdaniem daje sporo więcej frajdy). 

    Esencją gry miały być także pojedynki "w samo południe" . Kamera ukazuje wtedy prawą rękę bohatera (sterujemy nią za pomocą analoga). W atmosferze napięcia czekamy na dźwięk dzwonu, po czym staramy się jak najszybciej szarpnąć nim w lewo (by chwycić za rewolwer) i wystrzelić. Akurat ten element, zrealizowany został wprost kapitalnie, pomimo że początkowo może napędzić sporo nerwów. Jednak po małym treningu...

    Ciekawie prezentuje się również system krycia się za osłonami, który jest tak dobrze wkomponowany w rozgrywkę, że prawie go nie zauważamy. Wystarczy bowiem podejść do krawędzi ściany/skrzynki/czegokolwiek, by postać automatycznie lekko się za nią ukryła. Wcześniej wydawało mi się, że jest to coś, co praktycznie nie ma prawa działać, ale - działa.

    Gra jest niemal całkowicie liniowa... No właśnie - NIEMAL. W niektórych miejscach bowiem (a dokładnie to w dwóch epizodach) dostajemy możliwość powłóczenia się po okolicy i wykonania kilku misji pobocznych (odbicie zakładnika, znalezienie poszukiwanego mordercy). Za zarobione w ten sposób pieniądze (choć nie tylko, worki pełne monet leżą chociażby w skrzyniach w niektórych domostwach) kupujemy amunicję i lepszą broń. Każda z giwer, scharakteryzowana jest kilkoma cechami, a im lepszy stan naszej broni, tym bardziej przydatna jest na polu walki.

    Co do grafiki. Po prostu brak mi słów. Pod tym względem, najnowsze dziecko Techlandu zostawia konkurencję daleko w tyle. Tekstury są naprawdę wysokiej jakości: budynki, przeciwnicy czy inne elementy otoczenia takie jak chociażby skały, wykonane zostały wprost rewelacyjnie. W grze zastosowano także ciekawy filtr, sprawiający że obiekt w który mierzymy celownikiem „wyostrza się”, natomiast tło staje się coraz bardziej rozmazane. Jedyne do czego można się przyczepić to animacje. Postaci poruszają się niesamowicie sztywno, twarzom niemalże brak jakiejkolwiek mimiki. No ale, jak wiadomo, nie można mieć wszystkiego.  

    Mocnym atutem gry jest także ścieżka dźwiękowa. Począwszy od dźwięków efektów (wystrzałów, wybuchów), przez aktorów podkładających głosy (Ray naprawdę wymiata ), skończywszy na muzyce. Ta ostania w szczególności zasługuje na pochwałę. Pierwszy raz bowiem słyszę klasyczne motywy znane z filmowych westernów, w "gitarowym" (?) wykonaniu. To po prostu trzeba usłyszeć .

    Polski rodowód gry, nieraz daje o sobie znać. Przykładowo, nasi bohaterowie piją trunek o nazwie JABOL'S, a niektóre z saloon'ów nazywają się "POSADA" (choć ten ostatni przykład, to chyba troszkę na siłę )

    Podsumowując, Call of Juarez: Więzy Krwi, to naprawdę udana produkcja. Świadczą o tym chociażby wysokie noty zarówno w polskich jak i zagranicznych serwisach poświęconych grom. Fani jedynki (do których także i ja się zaliczam) znajdą tu na pewno wiele nawiązań do poprzedniej części (patrząc na wydarzenia z serii, chronologicznie drugiej, bowiem Więzy Krwi dzieją się kilkanaście lat wcześniej). Jednak gracze, którzy dopiero zaczynają przygodę z serią, nie będą mieć najmniejszego problemu z odnalezieniem się w opowiedzianej tu historii. Moim zdaniem, jest to najlepszy polski tytuł (tuż obok Wiedźmina) i jeden z najlepszych FPSów ostatnich lat. Naprawdę, warto zagrać. 

    Zalety:

    - Fabuła

    - Grywalność

    - Grafika

    - Ścieżka Dźwiękowa

    - No i nie jest tak frustrująca, jak momentami część pierwsza

    Wady:

    - Słabe animacje postaci


  11. Pierwsza część kilka lat temu podobała mi się (grałem tylko w demo). Ostatnio skusiłem się na zakup pełnej wersji na PC (12,90 w MM ;) ) i...nieco się zawiodłem. W kilku słowach: Dziwna fabuła, ogromny świat, w którym po skończeniu wątku głównego nie ma co robić. Pojazdy takie sobie (sytuację ratują te, dostarczane z agencji). No i klimat jakiś taki....

    Jednakże trailery z Just Cause 2 robią wrażenie. Szkoda, że przeciwnicy stoją jak kołki i z kilku metrów nie strzelają celnie, ale może coś jeszcze zmieni się w tej kwestii. Bardzo dobry wydaje się pomysł z rozwinięciem "opcji" linki, która teraz, obok spadochronu wydaje się być najważniejszym elementem wyposażenia bohatera.Grafice póki co też nic nie można zarzucić tak naprawdę. 

    Cóż, poczekamy, zobaczymy - jeśli tylko świat będzie nieco bardziej niż ten z poprzedniej części.. może być dobrze ;)


  12. Pewnie wyda Wam sie to głupie i banalne, ale muszę spytać o co chodzi w tych brązowych kropkach na mapie ? Nie wiem czy to są wyścigi czy co, ale jak przejadę koło nich to zaraz liczy mi jakiś czas i nie wiem o co kaman ;] ??

    Dawno grałem w tą grę, ale:

    Jeśli wyścigi te nie mają określonej nazwy na mapce, to są to przejazdy przez daną ulicę na czas(wygrywasz, ustanawiając najlepszy (najłatwiej ścigaczem ;) ))


  13. 8cb7672fa103d1cc.jpg

    Seria Need for Speed od dłuższego czasu napotykała na swojej drodze same problemy (głównie przez nieudolność twórców). Po całkiem udanym Most Wanted, nieco gorszym Carbonie, przyszedł czas na bardzo średnie Pro Street i ostro krytykowane zarówno przez graczy jak i recenzentów Undercover. Gdy ujrzałem pierwsze screeny z NFS: SHIFT byłem pewien jednego: nadchodzi klon Race Driver: GRID. Na szczęście, myliłem się. 

    Twórcy nareszcie zrezygnowali z "rewolucyjnego" elementu, od jakiegoś już czasu obecnego w serii, jakim była fabuła. Teraz zasady są bardzo proste – pniemy się po szczeblach kariery, by w końcu dostać się do mistrzostw świata NFS Live (marzenie każdego kierowcy  ). Samą grę rozpoczynamy testowym wyścigiem, po którym gra dobiera właściwe dla Nas ustawienia. Ciekawy pomysł, aczkolwiek po zaliczeniu idealnego niemal okrążenia, do użytku został mi oddany setting dla początkującego kierowcy, bez asysty hamowania i skręcania (dziwne...) . 

    Mimo że początkowo ścigamy się w zwykłych wyścigach, z czasem gama trybów zaczyna się powiększać (choć niektóre nie wydają się do końca przemyślane). Jednym z nich jest Próba Czasowa, w której "krążymy" po trasie przez kilka minut (co zazwyczaj daje nam 3-4 okrążenia), próbując ustanowić jak najlepszy czas. Wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy nie mieli przed sobą kilku delikwentów, którzy także ścigają się z czasem (nie z nami), a którzy zachowują się na torze BARDZO agresywnie (na wyższych poziomach trudności spychają poza tor przy pierwszej lepszej okazji, nierzadko także sporo na tym tracąc). Kolejnym trybem jest Rywalizacja - tryb poniekąd znany chociażby z Pro Street czy starszego Most Wanted, choć tutaj zrealizowany został nieco inaczej. W trzech rundach, stajemy twarzą w twarz z przeciwnikiem. Jeśli pierwsza i druga nie wyłonią zwycięzcy, w trzeciej startujemy "łeb w łeb". Wygrywamy, jeśli w dwóch rundach dojedziemy do mety jako pierwsi, lub wyrobimy sobie 5- sekundową przewagę. Trzecim trybem jest Drift. Na jego temat nie będę się wypowiadał, bo kompletnie nie przypadł mi do gustu, choć wiem że są tacy, którym się bardzo podoba (jak chociażby mój brat  ). Ostatnim z nich jest Endurance, czyli wytrzymałość. Wyścigi z tego trybu trwają około 25-30 minut. Obowiązują w nich zasady identyczne jak w zwykłych wyścigach, z tym że do zaliczenia jest więcej okrążeń.

    Za niemal każde nasze zachowanie na torze dostajemy punkty profilu. Po osiągnięciu określonej ich ilości, awansujemy, odblokowując tym samym nowe ulepszenia do samochodów i zdobywając nagrody (zazwyczaj pieniądze, choć czasami dostajemy jakiś unikatowy samochód). Nasze "akcje" gra dzieli na dwa rodzaje – agresywne i precyzyjne. Do tych pierwszych zalicza się nie tylko spychanie przeciwników, drafting (jazda tuż za przeciwnikiem, co pozwala korzystać z jego tunelu aerodynamicznego), czy zderzanie się na torze, ale także, co ciekawe, jazda poślizgiem w zakręcie. Do zachowań precyzyjnych zaliczyć można np. czyste wyprzedzanie, lub chociażby pokonywanie zakrętów optymalnym torem jazdy (bez wpadania w poślizgi). 

    Przed każdym wyścigiem dostajemy dodatkowe wytyczne, za wykonanie których otrzymujemy dodatkowe punkty. Mimo że większość wydaje się w miarę zgrabnie przemyślana (pokonaj okrążenie bez ani jednej kolizji, pobij czas xxx), część z nich wydaje się całkowicie pozbawiona sensu. Najgłupsza jaką widziałem, to: "Obróć 4 rywali"... 

    Zaznaczyć też trzeba, że gra wyraźnie promuje agresywny styl jazdy (za zachowania nie do końca regulaminowe, dostajemy większą ilość punktów profilu). 

    W samej grze oprócz Trofeów  funkcjonuje system odznak. Dzielą się onena dwie kategorie – mistrzowskie i pomniejsze. Za zdobycie danej ilości pomniejszych, dostajemy odznakę mistrzowską (Brązową, Srebrną, Złotą.) Uwieńczeniem naszych wysiłków jest odznaka Epicka (czemu nie Platynowa? ). 

    Początkowo wydawać się może że inteligencja przeciwników stoi na wysokim poziomie. Częściowo jest to prawda, bowiem czasami ciężko jest odróżnić bota od prawdziwego gracza. Zdarza im się popełnienie jakiegoś błędu (wypadnięcie z trasy na zakręcie czy spowodowanie kraksy). Na wyższych poziomach jednak wcale nie stają się oni mądrzejsi tylko zwyczajnie oszukują (np. pokonują zakręty bez hamowania, czy po solidnej kraksie, doganiają nas w kilkanaście sekund). Jak wspomniałem na początku, pozostali uczestnicy wyścigu są agresywni. Momentami miałem wrażenie, że gram w jakąś "udziwioną" wersję Burnouta.

    Przyznać trzeba, że najprzyjemniej jeździ się po ukończeniu gry, kiedy spokojnie można walczyć z czasem w szybkim wyścigu, przy liczbie oponentów ustawionej na 0. 

    Ścigamy się w Europie, Ameryce i Japonii. Otoczenie jest różnorodne, więc na monotonię nie ma co narzekać. Mimo że większość z tras wypada naprawdę bardzo dobrze, nie rozumiem w jakim celu znalazł się tutaj tor na zasadzie ósemki (z przecinającymi się kierunkami jazdy). W punkcie kolizyjnym niemal cały czas coś się dzieje (przy większej ilości przeciwników trzeba mieć naprawdę sporo szczęściach by przejechać tamtędy unikając kraksy). Wśród z nich znalazł się także mój ukochany Nurburgring Nordschleife (w całości, ponad 20km).

    Samochody jakie dostajemy do dyspozycji, podzielone zostały na 4 klasy (od najsłabszej pierwszej, do najsilniejszej czwartej). Jeśli chodzi o model jazdy, to coś pomiędzy symulacją o arcade. Nie zmienia to jednak faktu, że, by opanować wozy pokroju Bugatti Veyron czy Lamborghini Murcielago LP640 trzeba poświęcić naprawdę sporo czasu na naukę. Dla mniej wprawnych kierowców, twórcy wymyślili różnego rodzaju asysty. ABS i kontrola trakcji to w sumie nic głupiego, ale asysta hamowania czy skręcania, to według mnie opcja dla (nikogo nie obrażając) totalnych "młotków" potrafiących tylko cisnąć przycisk gazu. W tym tempie, za kilka lat twórcy wprowadzą, jak już ktoś tutaj pisał, opcję autopilota, a gracz będzie tylko wybierał wyścig i samochód....

    Większość z aut można dodatkowo ulepszyć. Tuning wizualny ograniczony został tutaj do absolutnego minimum (felgi, lakier, naklejki). Opcje związane z mechaniką, pomijając tzw. Ulepszenia (polegające na "upgradzie" części silnika czy zawieszenia), wydają się naprawdę rozbudowane. Niemniej jednak jest to opcja przeznaczona dla osób mających pojęcie co robią (czyli, nie dla mnie  ). 

    Jeśli chodzi zaś o grafikę. Wersja na PS3 (w którą grałem) wygląda naprawdę ładnie. Zarówno modele samochodów jak i wnętrza, wykonane zostały z mistrzowską precyzją. Również otoczenie nie zostawia sporo do życzenia (choć, moim zdaniem, w DiRT 2 wygląda lepiej). Nie wygląda to jednak aż tak dobrze, jak na pierwszych opublikowanych przez EA screenach (na taki poziom grafiki trzeba będzie jeszcze troszkę poczekać). 

    Warstwa dźwiękowa gry również jest jej mocną stroną. Każdy samochód ma swój dźwięk, który dodatkowo zmienia się po każdej modyfikacji silnika. Niektóre z nich jednak brzmią nieczysto (co sprawia wrażenie że np. Zonda za bardzo "darła się" do mikrofonu, przez co jej brzmienie jest nieco zniekształcone). Szczerze przyznam, że na muzykę praktycznie nie zwróciłem uwagi (z racji tego że standardowo jest włączona tylko w menu, replayach i drifcie. W trakcie wyścigów jej nie uświadczymy). 

    Wbrew pozorom, Shift, poza tematyką, z GRIDem ma niewiele wspólnego. Ani graficznie, ani modelem jazdy, ani rozwiązaniami przyjętymi przez twórców produkcja ta nie przypomina gry Codemasters. Swoją drogą – bardzo dobrze. W tym momencie mamy do wyboru dwie, naprawdę dobre "ścigałki", choć w bezpośrednim starciu nieco lepiej wypada GRID. 

    Reasumując, Need for Speed: SHIFT, mimo że nie ustrzegł się wad, stanowi swoiste odrodzenie serii. Starzy jej wyjadacze mogą czuć się zawiedzeni (całkowicie zmieniona tematyka), jednak taka forma ścigania, jak najbardziej mi odpowiada. Mam nadzieję, że Electronic Arts poszło po rozum do głowy i, od tego momentu, każda kolejna część serii będzie lepsza od poprzedniej. Na pytanie czy warto, odpowiadam bez wahania – jak najbardziej WARTO. 

    Zalety:

    - Grafika

    - Model Jazdy (po poświęceniu kilku „chwil” na naukę jest naprawdę grywalny)

    - Warstwa Dźwiękowa

    - Spora ilość zarówno samochodów,

    - jak i torów

    - Nurburgring 

    Wady:

    - "Inteligencja" przeciwników

    - IMO Drift

    - Niektóre wytyczne i odznaki

    • Like 1

  14. Ja dla odmiany powiem że fabuła i konstrukcja Crysisa potrafiły przykuć do monitora na długo, bez super grafy. Grałem w ten tytuł na kompie brachola (kóry do najmocniejszych nie należał) w minimalnych detalach i 1024x768 i jakoś nie przeszkadzało mi to naprawdę dobrze się bawić. Dla mnie wystarczyłoby, żeby Crysis 2 prezentował poziom jedynki (bynajmniej nie chodzi mi tu o grafę). Jeśli będzie lepiej - to chwała panom z Crytec'a ;)

    Oczywiście, to tylko i wyłącznie moje zdanie ;)


  15. Gran Turismo 5

    God of War Collection (no i trójeczka oczywiście )

    Dragon Age: Początek

    Mass Effect 2 (cały czas mam nadzieję że jednak ukaże się na PS3 ;) )

    Assasin's Creed  2

    Thief 4 (a jakże ;) )

    Arcania: A Gothic Tale


  16. Jako że jest to mój pierwszy post na tym forum, chciałbym serdecznie się ze wszystkimi przywitać ;) A przechodząc do tematu:

    Seria Need for Speed od dłuższego czasu napotykała na swojej drodze same problemy (głównie przez nieudolność twórców). Po całkiem udanym Most Wanted, nieco gorszym Carbonie, przyszedł czas na bardzo średnie Pro Street i ostro krytykowane zarówno przez graczy jak i recenzentów Undercover. Gdy ujrzałem pierwsze screeny z NFS: SHIFT byłem pewien jednego: nadchodzi klon Race Driver: GRID. Na szczęście, myliłem się. 

    Twórcy nareszcie zrezygnowali z "rewolucyjnego" elementu, od jakiegoś już czasu obecnego w serii, jakim była fabuła. Teraz zasady są bardzo proste – pniemy się po szczeblach kariery, by w końcu dostać się do mistrzostw świata NFS Live (marzenie każdego kierowcy  ). Samą grę rozpoczynamy testowym wyścigiem, po którym gra dobiera właściwe dla Nas ustawienia. Ciekawy pomysł, aczkolwiek po zaliczeniu idealnego niemal okrążenia, do użytku został mi oddany setting dla początkującego kierowcy, bez asysty hamowania i skręcania (dziwne...) . 

    Mimo że początkowo ścigamy się w zwykłych wyścigach, z czasem gama trybów zaczyna się powiększać (choć niektóre nie wydają się do końca przemyślane). Jednym z nich jest Próba Czasowa, w której "krążymy" po trasie przez kilka minut (co zazwyczaj daje nam 3-4 okrążenia), próbując ustanowić jak najlepszy czas. Wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy nie mieli przed sobą kilku delikwentów, którzy także ścigają się z czasem (nie z nami), a którzy zachowują się na torze BARDZO agresywnie (na wyższych poziomach trudności spychają poza tor przy pierwszej lepszej okazji, nierzadko także sporo na tym tracąc). Kolejnym trybem jest Rywalizacja - tryb poniekąd znany chociażby z Pro Street czy starszego Most Wanted, choć tutaj zrealizowany został nieco inaczej. W trzech rundach, stajemy twarzą w twarz z przeciwnikiem. Jeśli pierwsza i druga nie wyłonią zwycięzcy, w trzeciej startujemy "łeb w łeb". Wygrywamy, jeśli w dwóch rundach dojedziemy do mety jako pierwsi, lub wyrobimy sobie 5- sekundową przewagę. Trzecim trybem jest Drift. Na jego temat nie będę się wypowiadał, bo kompletnie nie przypadł mi do gustu, choć wiem że są tacy, którym się bardzo podoba (jak chociażby mój brat  ). Ostatnim z nich jest Endurance, czyli wytrzymałość. Wyścigi z tego trybu trwają około 25-30 minut. Obowiązują w nich zasady identyczne jak w zwykłych wyścigach, z tym że do zaliczenia jest więcej okrążeń.

    Za niemal każde nasze zachowanie na torze dostajemy punkty profilu. Po osiągnięciu określonej ich ilości, awansujemy, odblokowując tym samym nowe ulepszenia do samochodów i zdobywając nagrody (zazwyczaj pieniądze, choć czasami dostajemy jakiś unikatowy samochód). Nasze "akcje" gra dzieli na dwa rodzaje – agresywne i precyzyjne. Do tych pierwszych zalicza się nie tylko spychanie przeciwników, drafting (jazda tuż za przeciwnikiem, co pozwala korzystać z jego tunelu aerodynamicznego), czy zderzanie się na torze, ale także, co ciekawe, jazda poślizgiem w zakręcie. Do zachowań precyzyjnych zaliczyć można np. czyste wyprzedzanie, lub chociażby pokonywanie zakrętów optymalnym torem jazdy (bez wpadania w poślizgi). 

    Przed każdym wyścigiem dostajemy dodatkowe wytyczne, za wykonanie których otrzymujemy dodatkowe punkty. Mimo że większość wydaje się w miarę zgrabnie przemyślana (pokonaj okrążenie bez ani jednej kolizji, pobij czas xxx), część z nich wydaje się całkowicie pozbawiona sensu. Najgłupsza jaką widziałem, to: "Obróć 4 rywali"... 

    Zaznaczyć też trzeba, że gra wyraźnie promuje agresywny styl jazdy (za zachowania nie do końca regulaminowe, dostajemy większą ilość punktów profilu). 

    W samej grze oprócz Trofeów  funkcjonuje system odznak. Odznaki dzielą się na dwie kategorie – mistrzowskie i pomniejsze). Za zdobycie danej ilości pomniejszych odznak, dostajemy odznakę mistrzowską (Brązową, Srebrną, Złotą.) Uwieńczeniem naszych wysiłków jest odznaka Epicka (czemu nie Platynowa? ). 

    Początkowo wydawać się może że inteligencja przeciwników stoi na wysokim poziomie. Częściowo jest to prawda, bowiem czasami ciężko jest odróżnić bota od prawdziwego gracza. Zdarza im się popełnienie jakiegoś błędu (wypadnięcie z trasy na zakręcie czy spowodowanie kraksy). Na wyższych poziomach jednak wcale nie stają się oni mądrzejsi tylko zwyczajnie oszukują (np. pokonują zakręty bez hamowania, czy po solidnej kraksie, doganiają nas w kilkanaście sekund). Jak wspomniałem na początku, pozostali uczestnicy wyścigu są agresywni. Momentami miałem wrażenie, że gram w jakąś "udziwioną" wersję Burnouta.

    Przyznać trzeba, że najprzyjemniej jeździ się po ukończeniu gry, kiedy spokojnie można walczyć z czasem w szybkim wyścigu, przy liczbie oponentów ustawionej na 0. 

    Ścigamy się w Europie, Ameryce i Japonii. Otoczenie jest różnorodne, więc na monotonię nie ma co narzekać. Mimo że większość z tras wypada naprawdę bardzo dobrze, nie rozumiem w jakim celu znalazł się tutaj tor na zasadzie ósemki (z przecinającymi się kierunkami jazdy). W punkcie kolizyjnym niemal cały czas coś się dzieje (przy większej ilości przeciwników trzeba mieć naprawdę sporo szczęściach by przejechać tamtędy unikając kraksy). Wśród z nich znalazł się także mój ukochany Nurburgring Nordschleife (w całości, ponad 20km).

    Samochody jakie dostajemy do dyspozycji, podzielone zostały na 4 klasy (od najsłabszej pierwszej, do najsilniejszej czwartej). Jeśli chodzi o model jazdy, to coś pomiędzy symulacją o arcade. Nie zmienia to jednak faktu, że, by opanować wozy pokroju Bugatti Veyron czy Lamborghini Murcielago LP640 trzeba poświęcić naprawdę sporo czasu na naukę. Dla mniej wprawnych kierowców, twórcy wymyślili różnego rodzaju asysty. ABS i kontrola trakcji to w sumie nic głupiego, ale asysta hamowania czy skręcania, to według mnie opcja dla (nikogo nie obrażając) totalnych "młotków" potrafiących tylko cisnąć przycisk gazu. W tym tempie, za kilka lat twórcy wprowadzą, jak już ktoś tutaj pisał, opcję autopilota, a gracz będzie tylko wybierał wyścig i samochód....

    Większość z aut można dodatkowo ulepszyć. Tuning wizualny ograniczony został tutaj do absolutnego minimum (felgi, lakier, naklejki). Opcje związane z mechaniką, pomijając tzw. Ulepszenia (polegające na "upgradzie" części silnika czy zawieszenia), wydają się naprawdę rozbudowane. Niemniej jednak jest to opcja przeznaczona dla osób mających pojęcie co robią (czyli, nie dla mnie  ). 

    Jeśli chodzi zaś o grafikę. Wersja na PS3 (w którą grałem) wygląda naprawdę ładnie. Zarówno modele samochodów jak i wnętrza, wykonane zostały z mistrzowską precyzją. Również otoczenie nie zostawia sporo do życzenia (choć, moim zdaniem, w DiRT 2 wygląda lepiej). Nie wygląda to jednak aż tak dobrze, jak na pierwszych opublikowanych przez EA screenach (na taki poziom grafiki trzeba będzie jeszcze troszkę poczekać). 

    Warstwa dźwiękowa gry również jest jej mocną stroną. Każdy samochód ma swój dźwięk, który dodatkowo zmienia się po każdej modyfikacji silnika. Niektóre z nich jednak brzmią nieczysto (co sprawia wrażenie że np. Zonda za bardzo "darła się" do mikrofonu, przez co jej brzmienie jest nieco zniekształcone). Szczerze przyznam, że na muzykę praktycznie nie zwróciłem uwagi (z racji tego że standardowo jest włączona tylko w menu, replayach i drifcie. W trakcie wyścigów jej nie uświadczymy). 

    Wbrew pozorom, Shift, poza tematyką, z GRIDem ma niewiele wspólnego. Ani graficznie, ani modelem jazdy, ani rozwiązaniami przyjętymi przez twórców produkcja ta nie przypomina gry Codemasters. Swoją drogą – bardzo dobrze. W tym momencie mamy do wyboru dwie, naprawdę dobre "ścigałki", choć w bezpośrednim starciu nieco lepiej wypada GRID. 

    Reasumując, Need for Speed: SHIFT, mimo że nie ustrzegł się wad, stanowi swoiste odrodzenie serii. Starzy jej wyjadacze mogą czuć się zawiedzeni (całkowicie zmieniona tematyka), jednak taka forma ścigania, jak najbardziej mi odpowiada. Mam nadzieję, że Electronic Arts poszło po rozum do głowy i, od tego momentu, każda kolejna część serii będzie lepsza od poprzedniej. Na pytanie czy warto, odpowiadam bez wahania – jak najbardziej WARTO. 

    Zalety:

    - Grafika

    - Model Jazdy (po poświęceniu kilku „chwil” na naukę jest naprawdę grywalny)

    - Warstwa Dźwiękowa

    - Spora ilość zarówno samochodów,

    - jak i torów

    - Nurburgring 

    Wady:

    - "Inteligencja" przeciwników

    - IMO Drift

    - Niektóre wytyczne i odznaki

    Ehh no niestety, jestem nowy na forum i nie zauważyłem jakoś działu "Recenzje" . Także sorry za nudnego, przydługawego posta w temacie, ale chciałem się jakoś zaprezentować ;)

    • Like 1
×