Skocz do zawartości
VERGILDH

Call Of Juarez: Bound In Blood

Rekomendowane odpowiedzi

call_of_juarez_ps3.jpg

Pierwszą część Call of Juarez wspominam bardzo miło, mimo że przed premierą nie wydawała mi się jakoś szczególnie interesująca (po premierze zresztą też). Dopiero po zakupieniu któregoś z numerów CD - Action w którym produkcja ta znalazła się jako pełna wersja na Coverze, postanowiłem dać jej szansę. I - o dziwo - wcale się nie zawiodłem. Wielu graczy krytykowało marne etapy Billy'm kontrastujące z doskonale zrealizowanymi "rozwałkowymi" misjami wybuchowego pastora Ray'a. Mnie ta historia wciągnęła jednak na dobre, dzięki czemu ukończyłem grę niemalże przy pierwszym "posiedzeniu", nie zwracając uwagi na to, że po raz 55 próbuję przeskoczyć jakąś skarpę 

Teraz, po niemalże 15 godzinach grania w Więzy Krwi, na średnim poziomie trudności, wiedząc jak w walce, w czasach swej świetności sprawowali się zarówno Ray (poniekąd, znany z pierwszej części) jak i jego brat - Thomas, postanowiłem opisać swoje wrażenia. 

Historia zaczyna się w 1864 roku (Wojna Secesyjna). Braci McCall poznajemy, jako żołnierzy walczących po stronie Południa. Gdy dowiadują się, że ich rodzinne strony skazane są na zmasakrowanie przez wojska Północy, postanawiają zdezerterować z armii. Kiedy docierają na miejsce, okazuje się że ich dom zajęły wrogie wojska, a ich matka umarła zeszłej nocy. Zabierają ze sobą trzeciego, najmłodszego z braci - księdza - Williama (oczywiście wcześniej wyżynając w pień wszystkich wrogów) po czym uciekają z kraju. Pakując się po drodze w coraz to nowe tarapaty, trafiają na trop legendarnego skarbu (okupu za porwanego, indiańskiego wodza - Montezumę), który miał być ukryty w pobliżu miasta Juarez. Upatrując w tym szansę na pozyskanie funduszy na odbudowę domu, postanawiają go odnaleźć.

Może i brzmi to wszystko banalnie, jednak po wkomponowaniu kilku dodatkowych wątków (które tutaj z oczywistych względów pominę, by nie psuć Wam zabawy), otrzymujemy całkiem zgrabnie przemyślaną fabułę. 

W grze pokierować możemy zarówno Ray'em jak i Thomasem. Przed niemalże każdą misją, stajemy przed możliwością wyboru, którego z bohaterów wolimy. 

Ray - starszy z braci - jest rewolwerowcem, świetnie radzącym sobie w walce na krótkim dystansie. Bez problemu "daje radę" strzelając z dwóch pistoletów naraz, potrafi także podkładać ładunki wybuchowe (swoją drogą dynamitem rzuca na prawo i lewo niczym granatami). Jest silny, w niektórych momentach może unieść Gatlinga (działko obrotowe). 

Thomas - doskonały w walce na długi dystans, w zwarciu radzi sobie nieco gorzej. W jego ekwipunku, znajduje się także łuk i lasso. Skojarzenia z Billym z pierwszego Call of Juarez są tu jak najbardziej na miejscu, z tym, że etapy "platformowe" praktycznie w ogóle tu nie występują (czasami trzeba zarzucić gdzieś lasso, czasami coś przeskoczyć, jednakże tym razem są to miłe odskocznie od masowego wybijania przeciwników). Łuku natomiast nie użyłem chyba ani raz (co według mnie powinno liczyć się In plus ) Każdym z nich gra się nieco inaczej, jednak nie ma tu aż tak wyraźnego kontrastu między bohaterami jak w części pierwszej. Obaj są raczej wybuchowymi charakterami, więc na nudę nie można narzekać.

Eliminując przeciwników, ładujemy tzw. Tryb Skupienia. Dla każdego z braci wygląda on nieco inaczej. W przypadku Ray'a, czas zwalnia, a nam wystarczy tylko zaznaczyć przeciwników celownikiem, by Ray automatycznie wyeliminował każdego z nich. Mi natomiast, bardziej do gustu przypadło w tym wypadku to, co do zaoferowania ma Thomas. Po zaznaczeniu przeciwnika celownikiem, przytrzymujemy przycisk odpowiedzialny za strzał, po czym kierujemy w dół jeden z analogów (co miało w jakiś sposób odwzorować zachowanie rewolwera i - moim zdaniem daje sporo więcej frajdy). 

Esencją gry miały być także pojedynki "w samo południe" . Kamera ukazuje wtedy prawą rękę bohatera (sterujemy nią za pomocą analoga). W atmosferze napięcia czekamy na dźwięk dzwonu, po czym staramy się jak najszybciej szarpnąć nim w lewo (by chwycić za rewolwer) i wystrzelić. Akurat ten element, zrealizowany został wprost kapitalnie, pomimo że początkowo może napędzić sporo nerwów. Jednak po małym treningu...

Ciekawie prezentuje się również system krycia się za osłonami, który jest tak dobrze wkomponowany w rozgrywkę, że prawie go nie zauważamy. Wystarczy bowiem podejść do krawędzi ściany/skrzynki/czegokolwiek, by postać automatycznie lekko się za nią ukryła. Wcześniej wydawało mi się, że jest to coś, co praktycznie nie ma prawa działać, ale - działa.

Gra jest niemal całkowicie liniowa... No właśnie - NIEMAL. W niektórych miejscach bowiem (a dokładnie to w dwóch epizodach) dostajemy możliwość powłóczenia się po okolicy i wykonania kilku misji pobocznych (odbicie zakładnika, znalezienie poszukiwanego mordercy). Za zarobione w ten sposób pieniądze (choć nie tylko, worki pełne monet leżą chociażby w skrzyniach w niektórych domostwach) kupujemy amunicję i lepszą broń. Każda z giwer, scharakteryzowana jest kilkoma cechami, a im lepszy stan naszej broni, tym bardziej przydatna jest na polu walki.

Co do grafiki. Po prostu brak mi słów. Pod tym względem, najnowsze dziecko Techlandu zostawia konkurencję daleko w tyle. Tekstury są naprawdę wysokiej jakości: budynki, przeciwnicy czy inne elementy otoczenia takie jak chociażby skały, wykonane zostały wprost rewelacyjnie. W grze zastosowano także ciekawy filtr, sprawiający że obiekt w który mierzymy celownikiem „wyostrza się”, natomiast tło staje się coraz bardziej rozmazane. Jedyne do czego można się przyczepić to animacje. Postaci poruszają się niesamowicie sztywno, twarzom niemalże brak jakiejkolwiek mimiki. No ale, jak wiadomo, nie można mieć wszystkiego.  

Mocnym atutem gry jest także ścieżka dźwiękowa. Począwszy od dźwięków efektów (wystrzałów, wybuchów), przez aktorów podkładających głosy (Ray naprawdę wymiata ), skończywszy na muzyce. Ta ostania w szczególności zasługuje na pochwałę. Pierwszy raz bowiem słyszę klasyczne motywy znane z filmowych westernów, w "gitarowym" (?) wykonaniu. To po prostu trzeba usłyszeć .

Polski rodowód gry, nieraz daje o sobie znać. Przykładowo, nasi bohaterowie piją trunek o nazwie JABOL'S, a niektóre z saloon'ów nazywają się "POSADA" (choć ten ostatni przykład, to chyba troszkę na siłę )

Podsumowując, Call of Juarez: Więzy Krwi, to naprawdę udana produkcja. Świadczą o tym chociażby wysokie noty zarówno w polskich jak i zagranicznych serwisach poświęconych grom. Fani jedynki (do których także i ja się zaliczam) znajdą tu na pewno wiele nawiązań do poprzedniej części (patrząc na wydarzenia z serii, chronologicznie drugiej, bowiem Więzy Krwi dzieją się kilkanaście lat wcześniej). Jednak gracze, którzy dopiero zaczynają przygodę z serią, nie będą mieć najmniejszego problemu z odnalezieniem się w opowiedzianej tu historii. Moim zdaniem, jest to najlepszy polski tytuł (tuż obok Wiedźmina) i jeden z najlepszych FPSów ostatnich lat. Naprawdę, warto zagrać. 

Zalety:

- Fabuła

- Grywalność

- Grafika

- Ścieżka Dźwiękowa

- No i nie jest tak frustrująca, jak momentami część pierwsza

Wady:

- Słabe animacje postaci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×