Skocz do zawartości
lukash2k

Skrót Skrótowi Nierówny

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałem przyłączyć się do dyskusji o tym co nam serwuje Sony w swoim sklepie. Popełniłem taki mały esej na ten temat, chciałem się nim pochwalić :smile: i poczytać Wasze opinie na ten temat. Nie miałem pojęcia, gdzie go wrzucić, więc ląduje tu.

Możliwe, że niektórzy z Was, i nie mam na myśli tych obeznanych z branżą muzyczną, pamiętają jeszcze, co znaczy skrót EP. Nie tak dawno, wczasach, kiedy cyfrowa dystrybucja nie była taka popularna, a żeby zapłacić za grę wystarczył wypchany portfel, a nie cyferki na koncie, tak się oznaczało Expansion Pack. Oczywiście przesadzam z historycznością tego skrótu, ale dzisiaj wydane w pudełkowej wersji dodatki do gier można spotkać głównie w wersjach na komputery PC, a na konsole coraz rzadziej. Dlatego właśnie postawiłem sobie pytanie, czy DLC jest tym samym czym kiedyś było EP. Oczywiście, Sony, jak i wydawcy, twierdzą, że DLC jest nawet czymś więcej niż Expansion Pack, ponieważ możemy za 4 zł dostać nowy kostium dla naszego SackBoy'a czy EyePeta. Rzeczywiście, mało prawdopodobne by to było, żeby taki dodatek kiedykolwiek miał się znaleźć na półce np. w Empiku, ale czy jest on nam rzeczywiście potrzebny.

Właśnie tutaj jest, kolokwialnie mówiąc, pies pogrzebany. Otóż, kiedyś, żeby wyszedł dodatek to musiał on zawierać "to coś". Oczekiwania krytyków naturalnie nie były takie same jak w przypadku podstawowej gry, ale mimo wszystko były duże. Dzisiaj mamy zalew krótkich, prostych DLC, które zostały naprędce sklecone, żeby przedłużyć żywotność gry chociaż o 30 minut. Można powiedzieć, że dystrybutorzy gier zastosowali muzyczną interpretację skrótu EP, z dopiskiem drobnym drukiem: DownLoadable Content = Extended Play but not for long. Kiedyś też wychodziły dodatki, na które nie warto było nawet spojrzeć - wystarczy wspomnieć półki uginające się pod ciężarem Expansion Packów do pierwszej części The Sims. Widmo wydania tej gry na konsole, z jednej strony wydaje się bardzo dobrym posunięciem - EA daje prezent niedzielnym graczom, którzy może chętniej sięgną po konsolę inną niż Wii.

Z drugiej jednak strony, gdzieś z tyłu głowy rodzi się potworna myśl. Przechodzi przez wszystkie zwoje mózgowe, żeby uderzyć w nasze oczy potwornym obrazem - DLC do The Sims. Może się mylę, może wcale nie będzie tysięcy różnych sof, puf, stolików, schodów, tapet, kafelków i coraz lepszych i doskonalszych kuchenek. Może wcale Elektronicy nie mają zamiaru stworzyć w PS Store sekcji "Wszystko po 4 złote". Może wzorem pierwszej części, będą wydawać duże dodatki, w których będzie masa nowych przedmiotów połączonych z minigierkami lub QTE, które na długi czas przyciągną masy do telewizorów i gdy już wszystko ogramy będziemy mieli poczucie dobrze wydanych pieniędzy na wartościowe rozszerzenie podstawowej gry. Jednak tak łatwo jest odciąć kupon od sławy. Tak łatwo jest oteksturować prostopadłościan i powiedzieć, że to "Nowoczesny mebel zaprojektowany przez IKEĘ". Wystarczy, że kupi go 1000 osób na całym świecie i koszty się zwrócą (no bo jak długo można rysować teksturę?). Mam nadzieję, że jednak się mylę i wszelkie powyższe przypuszczenia to zwykłe czarnowidztwo, a EA zaserwuje nam porządną grę, a później, ewentualne, równie dobrze przygotowane, dodatki.

Zostawmy gdybania i wróćmy do rzeczywistości. Ubisoft wyciął kawałek historii z Assassin's Creed II tylko po to, by zarobić na graczach konsolowych 28 zł. Według mnie to był cios poniżej pasa, tym bardziej, że na komputery PC wyjdzie pełnowartościowa gra. Niestety, jest to kolejna mroczna strona strona DLC. Coraz częściej kupujemy produkt, który (umyślnie bądź z braku czasu) nie został skończony, a potem płacimy za to, co nam się należało od początku. Podobnie zrobiono z Prince of Persia - jeśli chcesz zobaczyć zakończenie gry to zapłać. Co zasmucające, wydawało się, że również Heavy Rain pójdzie ścieżką "łatania fabuły" przez DLC. W przypadku tego tytułu, jednak, lepiej zrobić to w ten sposób niż pozostawić dziury w scenariuszu. Pozostaje tylko pytanie czy nie można było od razu wydać dopracowanej, pełnej wersji gry, która stanowiłaby zamkniętą całość.

Zatem czy DLC jest tym czym kiedyś były EP? Niekiedy tak. Wystarczy wspomnieć o dodatkach do GTA IV czy niektóre, duże dodatki do Little Big Planet czy też innych przykładach, które mogłyby wyjść w wersji pudełkowej i znalazłyby mnóstwo nabywców. Podsumowując, wprowadzenie cyfrowej dystrybucji zaowocowało możliwością wypuszczenia produktu, który nie jest do końca gotowy oraz zalewem tanich, z rzadka kupowanych, bardziej zaśmiecających niż potrzebnych dodatków do gier. Wśród tego ogromu czasem znajdują się perełki, które warto wyłowić. Tylko, że te perełki równie dobrze by wyglądały na półkach sklepowych jako EP. Zatem jedynym plusem pozostaje, może jednak trochę niższa niż sklepowa, cena DLC. Pisałem tutaj oczywiście tylko o cyfrowej dystrybucji dodatków do gier, a nie samych gier, ponieważ to jest już zupełnie inna historia. No bo czy gdyby Flower trafił na półkę sklepową i kosztował na przykład 99 złotych to byłby takim samym hitem jakim się stał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×