Skocz do zawartości
jontr

Metal Gear Solid - SPOILERY

Rekomendowane odpowiedzi

jako, ze glowny temat zostal zamkniety - pilnowanie spoilerow faktycznie moze byc klopotliwe dla adminow, szczegolnie jesli sami nie chca ich znac, wiec pomyslalem, ze przyda sie taki tymczasowy temat dla tych, ktorzy MGS4 juz skonczyli i maja ochote pogadac o grze.

ostrzegam, ze zamierzam walic spoilerami na lewo i prawo - zatem jesli nie chcesz sobie psuc zabawy - przestan czytac w tym momencie.

S P O I L E R A L E R T

naprawde mozna sobie popsuc cala zabawe - gra ma niesamowicie ZASKAKUJACE zakonczenie, ktorego nie warto znac przed samodzielnym ukonczeniem

.

.

.

.

post zawiera w zasadzie prawie same spoilery. nie skonczyles gry (nawet jesli jestes juz w piatym akcie!) nie czytaj dalej! naprawde - dobrze radze...

.

.

.

.

no dobra - tyle chyba starczy.

lecimy po kolei.

gry w grze jest malo. im dalej w "gre" tym tej gry jest mniej. paradoksalnie gra sie dluzej, bo jest wiecej straznikow, gekko itp. - ale jesli ktos chcialby zrobic gre na sprintera, to koncowe etapy pokona pewnie w mniej niz 3 minuty kazdy.

czy to wada? dla mnie absolutnie nie.

szczegolnie, ze staralem sie jednak isc przez gre w trybie skradania sie - dzieki temu rozgrywka nie skonczyla mi sie po 16 godzinach, ale trwala ponad 21. z czego zginalem 2 razy (cholerny Gekko w trakcie ucieczki do helikoptera w drugim akcie).

misje po kolei:

pierwsza misja - typowa na zapoznanie sie ze sterowaniem, zasadami, pozwalajaca wyprobowac rozne metody na przebicie sie do celu. znajomy przylaczyl sie do milicji - dzieki temu dostawal od nich wsparcie, nie wywolywal alarmow gdy sie pojawial w ich okolicy itp itd. obstawiam, ze daloby sie tez przylaczyc do PMC. ja wybralem droge przemkniecia sie jak cien - drabinki, dachy, wnetrza budynkow, unikanie starc. mimo, ze poczatkowo teren dzialan wydaje sie przytlaczac i sprawiac ogromne wrazenie, to jednak dosc szybko odkrywamy, ze tak naprawde wiekszosc uliczek jest slepa, a droga do celu jest w zasadzie jedna (choc oczywiscie mamy mozliwosc wybrania czy idziemy srodkiem drogi, skradamy sie wzdluz scian, czy tez kombinujemy zeby przemknac sie po dachach - ewentualnie wyszkujemy najlepszej kombinacji). przy spotkaniu z Ratsami tez nie musimy strzelac - druzyna sie tym zajmie. w zasadzie jedyna aktywnosc jaka jest od nas wymagana to obudzenie (lub pewnie oslonienie przed knockoutem) Akiby. swietny akt wprowadzajacy, typowo korzystajacy z zasady: rozpocznij od trzesienia ziemii, a potem napiecie wzrasta.

akt drugi to z kolei prezent dla fanow trzeciej czesci. jak go zobaczylem, to obawialem sie, ze trzeba bedzie jesc roslinki, polowac na szczurki itp. na szczescie obylo sie od tego. no i pierwsza walka z Beaty&Beast. niesamowicie klimatyczna, wciagajaca i wymagajaca (jak to w MGS) odkrycia slabego punktu przeciwnika. i przy okazji moim zdaniem najladniejsza modelka w grze ;-) i koncowka zrywajaca beret i pokazujaca, jak MUSI wygladac nastepny RE, zeby w ogole ktokolwiek chcial w niego grac. bo jesli bedzie wygladac gorzej niz to co pokazano nam w Metalu - to bedzie spory wstyd. poprzeczka zawieszona wysoko. a na sam koniec wisienka na torcie i kopniak dla wszystkich, ktorzy marudzili na postac Raidena. i ten cholerny Gekko

i akt trzeci i opad szczeny. dosc powiedziec, ze zorientowalem sie, ze moge sie przebrac jak obiekt ktory sledzilismy sam sie przebral. do tego motyw z beczka, ktory mnie zabil i niesamowity realizm zarowno w czasie misji jak i w trakcie cutscenek. oczywiscie do momentu spotkania Big Mamy. poscig na motorze przebil poprzednie MGSy, a walka z kolejna Pieknoscia... zdecydowanie za krotka. i to w sumie jedyny zarzut. zakonczenie tego aktu zrodzilo jeszcze wiecej pytan niz poprzednie czesci gry (zaczalem nawet podejrzewac, ze Snake jest po niewlasciwej stronie barykady w tej wojnie).

czwarty akt to uklon w strone fanow pierwszej czesci. flashbaki, glosy, kompletnie niezmieniony wyglad bazy - mnostwo nawiazan podczas rozmow z Otaconem - i w koncu walka z Wolfem. i ponownie jedyny zarzut - za krotka. ogolnie w tym momencie mialem wrazenie, ze wybor poziomu trudnosci Normal byl niekoniecznie najlepszym wyborem. mowi sie trudno - przynajmniej bede mial motywacje, zeby wrocic do gry szybko

w koncu walka z Vampem. zanim wpadlem na to, ze trzeba mu zrobic kuku zabawka od Naomi - wyprobowalem wszystko co mialem (nawet piesci ;-)). znasz metode na niego? walka trwac bedzie doslownie minute. najszybszy boss w historii MGS - paradoksalnie, bo Vamp od czasow Sons of Liberty wydawal mi sie faktycznie niesmiertelny i to jego sie najbardziej obawialem. pozory myla?

i gdy juz myslalem, ze to koniec tego etapu - masakra. dwa Metal Geary przeciwko sobie, najlepiej udzwiekowiona scena w calej grze (nie wiem, czy w kinie slyszalem cos podobnego) i przy okazji pokazanie potegi tych maszyn. i Snake, ktory naprawde widac, ze ma juz dosyc tego wszystkiego... jeden z najsmutniejszych momentow w grze, zepsuty przez Raidena...

i gdy myslalem, ze widzialem juz wszystko - okret wojenny i jego szczegolowosc sprawily, ze nawet auta w Gran Turismo 5 nie robia juz takiego wrazenia. do tego misja, w ktorej dac sie wykryc rowna sie praktycznie restart. a potem Mantis. i pytanie dla posiadaczy SixAxisow - mieliscie motyw z Psycho Mantisem i poleceniem polozenia pada na ziemii? ja sie tak dalem poniesc fabule, ze do dzis zastanawiam sie, co by bylo, gdybym tego pada (mam DS3) nie polozyl na podlodze. i w koncu ostatni spacer Snake'a. przerazajaco smutny, przygnebiajacy, niemal pozbawiajacy zludzen co do dobrego zakonczenia. muzyka w tym momencie wzniosla sie wyzyny muzyki ilustracyjnej. w koncu koncowka i pokazanie jak moga w tej generacji wygladac bijatyki. niczego slabiej wygladajacego nie kupuje. przepiekna walka i niezwykle smutne zakonczenie. bardzo dlugo zwlekalem z zadaniem ostatecznego ciosu. wrecz mialem nadzieje, ze Liquid mnie sprowokuje. o motywach muzycznych z kolejnych czesci MGS nie bede wspominal, bo to kazdy widzial i mysle, ze poczul w sercu.

w koncu epilog.

kompletnie rozczarowujacy dla nie-fanow.

dla mnie miod na serce i jednoczesnie male zniesmaczenie dwiema rzeczami: Big Boss i happy end. powiem to glosno: nie spodobalo mi sie to zakonczenie! Snake'owi nalezy sie odpoczynek - ale wieczny.

dziekuje Ci Hideo za fantastyczne przezycie, ale blagam: niech Snake juz nigdy nie wraca.

NIGDY.

zachecam do dyskusji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się popłakałem jak Big Boss po skończonym opowiadaniu o Zero i jego poczynaniach odłączył go... Jeszcze jak Zero zaczął "podskakiwać" i bos z lekko smutną miną przytrzymywał go. Również przezajebiście podobał mi się obraz snake po "nie zabiciu się". Trzęsacy się, cały spocony... wyglądał aż na zimnego...

Jedną z moich ulubionych postaci w tej grze był Drebin. Podobała mi sie jego ukryta sympatia do snake'a.

P.S. I wręcz kocham Hideo Kojim'e za powrót do Shadow Mozes!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w momencie smierci Zero nie czulem w zasadzie nic...

gdyby byla mozliwosc, zeby gracz mogl go odlaczyc - zrobilbym to przyjemnoscia. ja sie bardziej balem, ze Zero przezyje - tego bym nie darowal Kojimie.

mnie troche zatkalo jak Big Boss wypuscil z ust cygaro, ktore Snake mu przypalil... w tym gescie tyle zrozumienia i... milosci?

choc sam motyw z powrotem Big Bossa w ogole mi sie nie spodobal - ale w sumie kto, jak nie on mogl wyjasnic to cale pomieszanie z poplataniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zero jakoś mnie nie obszedł...

Ale jak Snake wsadził sobie lufę do ust, obraz się zmienił i rozległ się strzał t6o naprawdę się popłakałem... Zwłaszcza że zaraz taka zmiana klimatu i wesele Meryl wyskakuje... Ale na szczęście okazało się że Hideo nie zrobił "tego" Wężowi

Świetne zakończenie... choć ta gadka z Big Bossem trwa trochę zbyt długo...

Dwa momenty gdy czułem się jakbym dostał w mordę:

- gdy widzimy Liquid wrzuca niby "ciało" Big Bossa do ognia.

- gdy widzimy ponownie Shadow Moses

@ jontr - to cygaro to gest typowego żołnierza. Mimo iż wiele razy stali po przeciwnych stronach narodziła się między nimi nić sympatii (zwłaszcza iż są dość podobni genetycznie ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×