Skocz do zawartości
DaraS

FORMUŁA 1

Rekomendowane odpowiedzi

Prędzej czy później musiało i na niego paść. Szkoda tylko, że w tak dobrze zapowiadającym się wyścigu. Smutny widok jak KUB musi zjeżdżać do garażu w trakcie GP :(

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taa...przypomniały się czasy w BMW...

W ogóle to bardzo się cieszę, że Vettel od samego poczatku miał już po wyścigu. Należało mu się jak cholera.

Nienawidzę takiego faworyzowania jednego kierowcy, kiedy oboje mają równe szanse na tytuł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na jakiej niemieckiej stacji mozna ogladac F1? bo nie mam polsatu..

Pewnie RTL ma transmisje. Kiedyś miał ;)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, na RTL'u lecą transmisję i to dużo bardziej rozbudowane niż na "kochanym" polsacie.

Szkoda, że info dopiero po fakcie, ale pisałem już w tym temacie sporo razy, że RTL ma transmisje i to bardzo dobre :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tylko ze RTL akurat nie mialem. Ale dalem rade.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Niemczech F1 leci także na kanale Sport 1.

Wiem, że już po fakcie, ale może się komuś przyda.

Sam oglądałem tam GP Wielkiej Brytanii, bo akurat byłem w Niemczech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj nagrabiło sobie ferrari w tym wyścigu, oficjalne polecenia to trochę za dużo, mam nadzieje że zostaną przesunięci podczas następnego wyścigu. Gdzie duch sportu i rywalizacji, cwaniactwo Alonso też zaczyna mnie drażnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja nie wiem czy w tym calym zachowaniu winny byl Alonso. Moim zdaniem najwiecej winy ponosi Massa. Niedosc ze ma kontrakt z Ferrari na kolejne dwa lata wiec nie musi sie obawiac o posade. Dodatkowo co to za kierowca wyscigowy ktory puszcza przeciwnika. To wg mnie nie dopuszczalne. Teraz sie Massa skonczyl, nie nadaje sie do f1.... nie ma on jajec.

niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tu się jednak na Massie tak nie wyżywał. Chłopak był ewidentnie wkurzony na to, że kazali mu puscić Alonso (bo chyba co do tego, ze kazali, nie ma żadnych wątpliwości). Myślę, że przez tą irytację zrobił to własnei w tak oczywisty i ewidentny sposób. Trochę dyskusji w świecie F1 na temat Team-Orders się przyda.

Z drugiej strony zastanawiam się, czy nie powinni znieść zakzau TO. Wszyscy wiedzą, ze są przypadki, takie jak ten wczoraj, gdzie bez wahania drużyna bedzie chciała przsunąć jednego z kierowców do przodu, kiedy jadą jeden za drugim, tak że takie zabranianie TO, to sztuczne mydlenie oczu. Może spowrotem zezwolić TO i niech walczą teamy miedzy sobą. Będzie i zdrowiej i ciekawiej... i nie bedzie zgrań wyglądajacych na niesportowe zachowanie. Co Wy na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No spoko ale do puki takie są przepisy trzeba je przestrzegać, prawda jest taka że przez tą akcję cała stawka kierowców została okradziona z 7pktów, na koniec sezonu właśnie te 7pktów może zaważyć o mistrzostwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie staram się nikogo usprawiedliwiać. Broń Boże. Tylko, jeśli w co drugim wyścigu, dochodzi do ukrytych Team Orders i łamania przepisów, to może warto by było jednak zlikwidować ten przepis, jeśli nawet nikt nie stara się go egzekwować. Nikt, chyba od początku istnienia przepisu, nikogo nie ukarał za takie praktyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś im poszło, z tego co czytałem to mechanizm różnicowy uległ uszkodzeniu i nawet jutro w wyścigu mogą jechać z uszkodzonym.

Bo nie chciało mi się wierzyć, że robił czasy na poziomie 3 - 4 miejsca, a tu nagle wpadł na 8.

W dodatku długo nie wyjeżdżał, to domyślam się, że może starali się jeszcze coś poprawić lub naprawić.

Mam nadzieję, że jakoś jutro to będzie i nie powtórzy się sytuacja z Silverstone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem ciekaw jak bardzo Red Bull odjedzie jutro. Po prostu ich tempo jest nie z tej ligi. Na tym torze mozemy mowic o trzech roznych seriach, Redbull, stare ekipy, nowe ekipy.

Co do Roberta to znowu bedzie gdzies 6-8 czyli w miare normalnie. Szansa byla w kwalifikacjach ale cos nie poszlo. Coz bywa... Co do samego wyscigu to mam nadzieje ze wygra Webber.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Red Bull wcale nie musi jakoś kosmicznie odjechać, jeśli uda im się zachować pozycję po starcie to najpierw będą cisnąć żeby sobie wyrobić przewagę i tutaj wiele zależy od tego czy Fernando będzie w stanie nadążać. Jeśli nie będzie żadnego realnego zagrożenia to w drugiej części wyścigu nie będą maksymalizować przewagi tylko skupią się na utrzymaniu bezpiecznej. W dzisiejszej F1 przy ograniczeniach jakie są nie warto zarzynać silników bez potrzeby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezapominaj ze poza faktem takim ze beda chcieli uciec od reszty stawki to i zapewne od siebie wzajemnie rowniez. Oni maja tyle samo pkt. Zatem walka bedzie tak dlugo az jeden zdobedzie przewage. Wowczas moga zaczac sie szachy. Wczesniej jednak moze byc atak na calego. No chyba ze znowu ktorys z mechanikow powie ze paliwa brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominam, myślę że problem wewnętrznej rywalizacji jest już rozwiązany i nie będzie ostrej walki. Ewentualnie na pierwszym okrążeniu co i tak niewiele zmieni bo Mark nie ma prawa wygrać tego wyścigu jeśli na drugiej pozycji będzie jechał Vettel. Smutne ale prawdziwe i jeśli Webber nie przyjmie tego do wiadomości to zespół mu "pomoże" podczas pitstopu. Smutne (dla Marka i jego kibiców) ale prawdziwe.

Oczywiście chciałbym się mylić i obejrzeć prawdziwą walkę ale jakoś nie bardzo w to wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja rowniez chcialbym abys nie mial racji. Mam osobiscie dosc Vettela. Kiedy na poczatku sezonu mowilem ze to wlasnie on zdobedzie mistrza to nie sadzilem ze az tak zle to bedzie wygladac. Dlatego teraz stawiam na WEB bo koles robi dokladnie to samo z gorszym autem co Vet. Zatem ja licze na extra emocje na pierwszym zakrecie :) potem sie zobaczy,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vettel to pokazał na Silverstone czy Hockenheim (już nie pamiętam), że nie potrafi dobrze startować.

Zamiast cisnąć i trzymać swój tor jazdy, to od razu zajął się blokowaniem Alonso przez co stracił sporo pozycji, a potem jeszcze złapał kapcia.

Wtedy wyszedł cały Vettelek.

Zresztą to wszystko robią te bolidy, są po prostu ponad klasę od innych. Dla zespołu dobre, dla kibiców już nie bardzo, bo chcemy oglądać walkę, a nie non stop liczyć tylko na ile sekund odjadą.

Ferrari w końcu wzięło się do roboty i skopiowało sobie ładnie przednio skrzydło od nich, także na pewno będzie dzisiaj walka RB z Ferrari.

Za Alonso również nie przepadam, ale z tych dwóch to już wolę żeby Ferrari wygrało, a najlepiej Massa.

A Robert to mam nadzieje, że w ogóle dojedzie do mety z tymi uszkodzeniami, chociaż może jeszcze coś chłopacy pomajsterkują przed samym wyścigiem i będzie w stanie walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i wykrakałeś Patricko :confused: , nie dojechał, to jakaś masakra dziś była, myślę, że nawet jakby nie wyszło tak żle w tym picie to i tak dziś zanosiło się na słaby wynik..... do nastepnego razu. Roberto jeszcze z nimi zatanczy :biggrin:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pit-stopach to w ogóle była zadyma jakiej już dawno nie było.

Nie ukrywam, że mi się to podobało, bo coś się dzieje i o to chodzi :)

Tylko szkoda, że Robert na tym ucierpiał...

Przynajmniej rusek dojechał na dobrym miejscu i są jakieś punkty dla zespołu.

Zagranie Schumachera chamskie jak nigdy. Widowiskowo może trochę i było, ale zbyt niebezpiecznie, szczególnie przy takiej prędkości.

Dobrze, że dostał karę 10 miejsc w dół przy następnym wyścigu. Nie wiem po co on w ogóle jeszcze siedzi w tym F1...

Vettel bardzo dobrze, że dostał po dupce, o ile 3 miejsce można nazwać porażką.

Chciałem, żeby Webber wygrał bo to jemu się należy puchar, szczególnie za te zagrywki jakie panują w Red Bullu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 300 metrach mamy 200 km na godz. na liczniku i naprężenie mięśni szyi, po którym zostaną miesięczne zakwasy. Zakręt. Jeszcze pół G przeciążenia i moje gałki oczne zatrzymają się na szybce kasku

Pusty tor Hungaroring, samochód wyścigowy Renault Trophy 3.0. Wejść do niego jest przejściem wielbłąda przez ucho igielne - człowiek musi przeciskać się między rurami, co udaje się tylko dzięki dwóm pomocnikom z zespołu Renault F1 Team. Pasy wyduszają z piersi ostatni dech i wtedy są zaciskane jeszcze mocniej przez Francuza, który z Pudzianem mógłby iść na rękę.

Kubica za kierownicą, w drugim samochodzie na linii startowej testowy pilot Renault Jerome d'Ambrosio - tam wciska się inny pasażer.

Każdy ich start tego dnia to ambicja i adrenalina, żeby wejść w pierwszy zakręt jako pierwszy. Kubica nie daje się testerowi, musi po 100 metrach mieć długość bolidu przewagi, d'Ambrosio chce pokazać, że też umie walczyć.

Spokojnie, to całkiem niezła zabawka

Podaję rękę Kubicy i mówię: - Tylko ostro, panie kierowco!

Kubica - spocony, krople potu kapią z jego nosa, czerwony, bo upał 30 stopni, a w kasku, balaklawie na głowie, kombinezonie z nomexu, to ze 60 st C. - mówi z uśmiechem, chyba politowania: - Spokojnie, to całkiem niezła zabawka!

Mówiłem później kolegom, na czym polega trudność: opisać ślepemu Picassa, głuchemu symfonię Góreckiego, ot co! Opisać trzeba kolejny wymiar, w którym żyją osobnicy innego gatunku. Kierowcy Formuły 1 zamieszkują świat, w którym obowiązują inne prawa fizyki, a dokładniej - gdzie króluje następny wymiar przestrzeni i energii: szybkość. Jest ona produkowana przez specjalnie skonstruowaną maszynę - bolid.

Wizyta zwykłego śmiertelnika - na chwilę - w tym świecie, jest gościną wycinanki łowickiej w krainie 3D.

Szybkość dla gościa ze świata ograniczonego do 130 km na godz. na autostradzie i 50 w mieście staje się plastyczna. I bolesna. Po 300 metrach mamy 200 km na godz. na liczniku i naprężenie mięśni szyi, po którym zostaną miesięczne zakwasy. To te mięśnie, które zginają głowę przy potakiwaniu. Juan Pablo Montoya twierdził, że wykonuje serię 300 powtórzeń skłonów głowy z obciążeniem 27,5 kg jako standardowy trening mięśni szyi.

Hamujemy, co skręca kręgosłup w drugą stronę i wyrywa ciało z pasów. Mark Webber kiedyś mówił, że gdy hamuje, czuje, że płuca obijają mu się o żebra z przodu klatki piersiowej. Pierwszy raz w życiu czuję, że oczy są połączone z mózgiem kabelkiem, a raczej gumką recepturką, która się napręża. Jeszcze pół G przeciążenia i gałki oczne zatrzymają się na szybce kasku.

Pierwszy zakręt jest w prawo - zwrot nagły, jakby w tył renault wyrżnął tir. Przecinamy tralki szykany, łuki, przy czym dla Kubicy dla wyprodukowania szybkości nie ma straconego metra. Zauważam, że śmieję się, ale chyba bezgłośnie, a może nie, wibrujący wizg silnika nie pozwala tego stwierdzić. To nie jest jazda, myślę, to walka o życie. Później ktoś z zespołu mówi mi, że Kubica ze względu na mnie jechał na 60 proc. możliwości. A ja przez pełne okrążenie sto razy byłem pewny, że z tego zakrętu nie wyjdziemy w jednym kawałku.

Takich okrążeń na torze Hungaroring podczas Grand Prix Węgier Polak wykonuje 70. Wokół niego jest 21 takich samych jak on straceńców. Wyścigów jest 19 w jednym sezonie. R30, którym jeździ Kubica jest o niebo bardziej skomplikowany niż renault trophy, wymaga o wiele większego natężenia uwagi, każdy błąd kosztuje więcej.

Jak zrozumieć świat Kubicy, jak zrozumieć go, gdy pcha się w wypalającą nerwy rywalizację o natężeniu emocji zupełnie niewyobrażalnym dla zwykłego zjadacza chleba? Przecież Kubicę one spalają tak jak innych. Nieraz miałem takie wrażenie, gdy tuż po wyścigu pytałem go o wydarzenia na torze. Wystrzeliwuje wtedy kilkadziesiąt słów na minutę, jakby opisywał przyspieszony film przesuwający mu się przed rozgorączkowanymi oczami.

Nie dotykać!!!

Renault, czyli nowy zespół Polaka, właśnie te pytania miał na myśli, organizując dzień zakończony jazdą bolidem R24, czyli modelem z 2004 roku.

To poważne wyzwanie.

2004 był sezonem, w którym bolidy biły niemal wszystkie rekordy torów, ale ten pojazd, do którego fachowcy z Renault po długim przeszkoleniu wpuścili amatorów, miał ograniczone obroty do 12 tys. (w 2004 obowiązywał limit 19 tys.). Mimo to można rozpędzić go do prędkości 200 km na godz. w cztery sekundy.

Nie wszystkim udało się ruszyć, choć zastosowano bardzo uproszczone procedury wyjaśniania świata Kubicy.

Wersja przewodnika dla amatorów wygląda następująco.

Nie dotykać kilkudziesięciu przycisków i pokręteł na kierownicy - dzięki nim wyścigowy kierowca może zmienić charakter samochodu z nobliwej limuzyny do narowistej wyścigówki, rejestrując kilkadziesiąt informacji o stanie bolidu w czasie rzeczywistym i odpowiednio na nie reagując w największej gorączce wyścigowej. To wirtuozeria, ale wirtuoza Rafała Blechacza nikt nie chce zepchnąć na bariery ochronne jak Michael Schumacher Rubbensa Barrichello w ostatnim Grand Prix.

Dalej - trzeba hamować i przyspieszać na możliwie najbardziej wyprostowanych kołach. Gdy koła są skręcone i gwałtownie dodaje się gazu, 800-konny silnik natychmiast wprowadza bolid w poślizg niekontrolowany.

Przy poślizgu natychmiast wcisnąć hamulec.

Nie używać sprzęgła nożnego pod żadnym pozorem, oprócz wyjazdu i wjazdu do garażu! Zamontowano je tylko dla amatorów, aby mogli w ogóle ruszyć, bo kierowca F1 nie ma sprzęgła nożnego. Stojąc na linii startowej prawdziwego wyścigu, skrzynia biegów bolidu ustawiona jest na bieg neutralny, a gdy padnie komenda startowa, pilot po prostu klapie palcami w łopatką za kierownicą i w ten sposób włącza bieg. To moment decydujący o dobrym starcie - trzeba precyzyjnie i płynnie, a jednak w ułamku sekundy, pacnąć dłonią w łopatkę i wcisnąć gaz. Brak dokładności i koordynacji oznacza zgaśnięcie silnika, który nie ma wbudowanego rozrusznika. To koniec wyścigu.

My musieliśmy kolejno włączyć zapłon, poczekać, aż inżynierowie odpalą silnik za pomocą zewnętrznego rozrusznika, wcisnąć sprzęgło, włączyć drugi bieg za pomocą łopatki za kierownicą, podwyższyć obroty do około czterech-sześciu tysięcy. I powoli zwolnić sprzęgło.

A następnie puścić się na tor.

Wtedy właśnie można zrozumieć, co napędza Kubicę - wyjaśnieniem jest upajające doznanie szybkości. Pojazd reaguje zrywem na najmniejsze puknięcie pedału gazu, zmiana biegów była momentalna - w nowoczesnych skrzyniach biegów trwa ona mniej niż 0,05 s.

Ten samochód tego żąda

Kubicę pcha do przodu również wyjątkowo pokrętna natura świata Formuły 1.

Wskazali na tą specyfikę inżynierowie na Hungaroringu, mówiąc po zainstalowaniu mnie za kierownicą: - Nie bój się docisnąć gazu do dna. Ten samochód tego chce! On tego żąda!

Powinni przecież powiedzieć: - Nie szarżuj! Uważaj!

Ale ten świat jest inny.

Na przykład skrzynia biegów nie zmieni przełożenia, jeśli silnik nie osiągnie wystarczających obrotów, akurat mój około 7-8 tys., a najlepiej mu szło, gdy kręcił się najszybciej, czyli około 12 tys. Bolid musi więc gnać, aby gnać jeszcze szybciej, bo innego wyjścia nie ma.

Jednak najbardziej zwariowana, odwrotna zasada świata F1 to jazda na pełnej szybkości na zakręcie. W skrócie brzmi ona - im szybciej pokonujesz łuk, tym pewniej utrzymasz się na torze.

Jest bowiem taka prędkość, przy której skrzydła, skrzydełka, łopatki aerodynamiczne bolidu przyciskają go do asfaltu z gigantyczną siłą. Jak powiedzieli inżynierowie na Hungaroringu, "zakładając, że bolid rozpędza się w okrągłym tunelu, mógłby jechać po jego suficie, do góry kołami, przy prędkości co najmniej 160 km na godz.!". Siła przysysania pojazdu do asfaltu przez aerodynamiczne elementy podłogi jest tak potężna, że podczas wyścigów ulicznych żeliwne pokrywy miejskich kanałów muszą być przytwierdzone, bo inaczej samochód by je wyrwał.

Oczywiście na torze w grę wchodzą różne siły i przy przeszarżowaniu bolid wyleci z toru na pewno. Jest to jednak prędkość dla amatora nieosiągalna, ba, niewyobrażalna.

Na Hungaroringu osiągnąłem prędkość prawie 240 na godz. Przy czym nie prędkość jest tu najważniejsza, ale przyspieszenie - trwało to cztery sekundy. Kilka razy wydobyłem z silnika maksymalne obroty, kilka razy użyłem maksymalnego hamowania. Pokazały to parametry z telemetrii - kierowcy operują około 300 różnymi danymi przekazywanymi z bolidu do centralnego komputera w garażu. My mieliśmy tylko kilka.

Być może jeszcze jedno okrążenie po torze, a przeszedłbym przez drzwi i zobaczyłbym krajobraz świata Kubicy.

A tak znów Kubica na Grand Prix będzie musiał mi opowiadać o wydarzeniach na torze ze świadomością, że opisuje ślepemu Picassa albo głuchemu symfonię Góreckiego.

www.sport.pl

Cholera po przeczytaniu tego, moim marzeniem teraz jest przejażdżka takim bolidem żeby poczuć to wszystko na własnej skórze;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×