Skocz do zawartości
gniewosz

Żony A Konsole

Rekomendowane odpowiedzi

Nie żebym był złośliwy KopaczK, ale widać, że nie masz żony.

Za to dobrze mówi.

Żony też mają jakieś "swoje upodobania", które nie muszą się podobać ich mężom, jednak trzeba się jakoś dogadać i nie ganić za to, ze ktoś lubi coś innego.

Od razu zaznaczę, ze ja jestem grającą Żoną swojego grającego Męża, który poza konsolą ma jeszcze kilka innych "hobby", które toleruję. Ja oglądam serial, on gra, ja gram, on jedzie na paintball. Chce porobić zdjęcia, co również lubię robić bardzo, jadę z nim na paintball i tam pstrykam foty.

Kompromisy! Trzeba je stosować, zamiast robić ze swoich Żon takie nieludzkie potwory.

Zmuszacie swoje żony do grania na konsoli lub staracie się Je przekonać do tego, ze PS3 jest źródłem "wszech-iskry szczęśliwości", po co to robicie? Nie znacie swoich żon? Nie wiecie co lubią? Nakłaniajcie Je lepiej do tego, żeby spełniały się we własnych upodobaniach lub szukały sobie własnego hobby (jeśli go nie posiadają). Nic na siłę dobrego z tego nie wyniknie Panowie, może być za to gorzej.

Nie lubię wypowiadać się w tym temacie, ponieważ czuję się jakbym "mówiła" w imieniu wszystkich kobiet tego świata, których mężowie czy partnerzy lubią grać. Takie spory i różnice zdań mogą pojawiać się przecież przy każdym innym zajęciu, które Jedno lubi a Drugie już niekoniecznie.

Granie na konsoli może zdawać się dziecinne dla tych, którzy tak naprawdę do tego nie dorośli. Takie jest moje zdanie.

Pozdrawiam.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kompromisy! Trzeba je stosować, zamiast robić ze swoich Żon takie nieludzkie potwory.

Zmuszacie swoje żony do grania na konsoli lub staracie się Je przekonać do tego, ze PS3 jest źródłem "wszech-iskry szczęśliwości", po co to robicie? Nie znacie swoich żon? Nie wiecie co lubią? Nakłaniajcie Je lepiej do tego, żeby spełniały się we własnych upodobaniach lub szukały sobie własnego hobby (jeśli go nie posiadają). Nic na siłę dobrego z tego nie wyniknie Panowie, może być za to gorzej.

Doskonale tu sie sprawdza powiedzonko: "punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia"

Latwo jest tak mowic kiedy z mezem podzielacie przynajmniej jedno hobby [granie] i drugie meza z twoim jest bardzo latwo zsynchronizowac [vide paintball + zdjecia]. W dodatku o ile sie nie myle lubisz grac w FPSy tak ? Nic dziwnego ze robienie zdjec paintballowych sprawia ci przyjemnosc bo to jak upiec 2 pieczenie na 1 ogniu. Ja w realu znam 2 dziewczyny ktore lubia grac, tyle ze ich kategoria to Singstar, Sonic, Harry Potter, buzz i finito, zaloze sie ze gdyby w ich hobby znalazla sie fotografia to wolalyby zdjecia robic wszedzie tylko nie na polu paintballowym :D

Kontynuujac jeszcze odnosnie tych kompromisow, osobiscie znam pare ktora swoimi upodobaniami rozni sie o 180 stopni, sprobuj mi znalezc kompromis w zwiazku gdzie facet jest maniakiem gier a kobieta to taka typowa kura domowa ktorej hobby jest gotowanie [powaznie], nie da sie, z ktorej strony nie spojrzysz dla niej zawsze granie to bedzie dziecinna strata czasu, i jak grochem o sciane. I kupno cooking mamy tutaj raczej nie pomoze ;). Nie raz musialem nasluchac sie jej jazgotu podczas grania na 2 w Fight Nighta czy w Fife u mojego biednego znajomego.

Za to dobrze mówi.

To ze ktos napisze iz argument "granie jest dla dzieci" jest (w skrocie) debilny, pewnie nikogo tutaj nie interesuje, bo wszyscy tutaj zgromadzeni to juz wiedza, ba, caly ten temat powstal wlasnie z tego powodu: "Temat dla mężów, którym zarzuca się dziecinność ;)...". Zgodze sie ze dobrze mowi, ale kapitan oczywisty tutaj raczej jest niepotrzebny, a zony zarzucajace swoim mezom dziecinnosc postow na ps3site nie czytaja :D wiec tez madrosci z tego typu wywodow nie wyciagna, co oznacza ze takie posty sa zbedne.

Edytowane przez AlucardMZ
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie żebym był złośliwy KopaczK, ale widać, że nie masz żony.

Tak? A po czym? BTW skąd pewność, że nie mam żony?

Jeśli przez "żonę" rozumiesz zidiociałą wariatkę tyranizującą całe otoczenie, to faktycznie takowej nie "mam" (co za idiotyczne sformułowanie).

Granie na konsoli może zdawać się dziecinne dla tych, którzy tak naprawdę do tego nie dorośli. Takie jest moje zdanie.

Dokładnie. Choć ujłąbym to inaczej: "Niektóre hobby partnera/partnerki może zdawać się dziecinne dla tych, którzy tak naprawdę nie dorośli do życia w dojrzałym związku, o którym mowy być nie może bez tolerancji.".

To ze ktos napisze iz argument "granie jest dla dzieci" jest (w skrocie) debilny, pewnie nikogo tutaj nie interesuje, bo wszyscy tutaj zgromadzeni to juz wiedza, ba, caly ten temat powstal wlasnie z tego powodu: "Temat dla mężów, którym zarzuca się dziecinność ;)...". Zgodze sie ze dobrze mowi, ale kapitan oczywisty tutaj raczej jest niepotrzebny, a zony zarzucajace swoim mezom dziecinnosc postow na ps3site nie czytaja :D wiec tez madrosci z tego typu wywodow nie wyciagna, co oznacza ze takie posty sa zbedne.

Kompromis polega na tym, że przez x godzin w tygodniu dajemy partnerowi/partnerce odetchnąć i odpocząć od siebie. Oznacza to, że nie wtryniamy się i nie zakazujemy (jakim prawem???) robić drugiej stronie tego co kocha i przy czym odpoczywa/odreagowuje zakumulowany stres.

A co miałem napisać? Walnąć to co jest oczywiste? Mogłem napisać po prostu, że się nie dobrali i skoro nie potrafią uszanować swoich zainteresowań, indywidualnych cech/zainteresowań partnera, to nie powinni byli się wiązać? Taka właśnie jest prawda. W takim związku nie da się żyć. W każdym razie nie długo. Tak się kończy wiązanie z osobą, której się nie zna. Wygląd fizyczny i wspólne zabawy na imprezach/itp. przed ślubem to za mało.

Edytowane przez KopaczK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląd fizyczny i wspólne zabawy na imprezach/itp. przed ślubem to za mało.

Zdziwilbys sie. Zgodze sie ze to nie sa idealne fundamenty na zwiazek, ale prawda jest taka ze wiekszosc zwiazkow w tych czasach sie tak zaczyna, jakis procent jest udany a jakis nie.

Kompromis polega na tym, że przez x godzin w tygodniu dajemy partnerowi/partnerce odetchnąć i odpocząć od siebie. Oznacza to, że nie wtryniamy się i nie zakazujemy (jakim prawem???) robić drugiej stronie tego co kocha i przy czym odpoczywa/odreagowuje zakumulowany stres.

Jesli przez to rozumujesz slowo kompromis to chyba pomylilo ci sie z "pojsciem na latwizne" spowodowanym swoimi egoistycznymi zachciankami. Przynajmniej ja tak uwazam.

PS. Z lonsem sie zgodze, gdybym mial obstawiac to poszedlbym va bank ze nie jestes zonaty :). A jesli juz, to w luznym zwiazku co najwyzej, dlaczego tak sadze ? Bo decydujac sie na slub postanawiasz spedzic z osoba reszte zycia [w teorii :D], skladasz przysiege, a ja widze ciebie tutaj na forum piszacego ze dajemy sobie od partnera idac na "kompromis" odpoczac X godzin w tygodniu ^^ ? Sory, dla mnie to jest definicja kogos kto obecnie jest singlem lub jest w kruchym/luznym zwiazku. Wiadomo ze kazdy czlowiek potrzebuje czasu dla siebie [a to jakis serial, a to mecz, a to spotkanie z kumplami], ale zonaty facet nigdy by tak o "kompromisach" nie mowil, a juz na pewno nie jesli traktuje swoja kobiete i przysiege ktora zlozyl powaznie ;). Przynajmniej ja tak to widze, moze mam zbyt wyidealizowane obrazy malzenstwa ale watpie ze zdanie zmienie.

Kompromis:

on jedzie na paintball. Chce porobić zdjęcia, co również lubię robić bardzo, jadę z nim na paintball i tam pstrykam foty.

To jest moim zdaniem idealny przyklad kompromisu, polaczenie swoich hobby przez co spedza sie razem czas na tym co sie lubi z druga polowa, a nie odseparowanie sie na X godzin w tygodniu zeby odetchnac ;). Jesli postanawiasz sie zwiazac z kobieta (mowie o malzenstwie) MUSISZ sie liczyc z tym ze BEDZIE sie "WTRYNIAC" w to co robisz.

Dobra, koncze te dyspute bo w sumie za wiele juz do powiedzenia nie mam, w koncu to temat dla ucisnionych mezow a nie tych ktorzy na kocia lape do 40tki lub grobowej deski planuja smigac ^_^

Edytowane przez AlucardMZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość kończy rozwodem.

Wybacz Alu, ale bzdury piszesz. Jeśli sądzisz, ze ktoś jest w stanie wytrzymać ze sobą przez cały czas, to jesteś w błędzie. Co więcej, nikt nie może nikogo do niczego zmuszać. Wyrazić zdanie, przedyskutować sprawę, tak, ale nie zabraniać na podstawie własnego nieuzasadnionego widzimisię.

To o czym piszesz, to stereotypowy model małżeństwa, który już dawno przestał się sprawdzać. Niestety nadal ludzie uważają, że kobiety w wyniku SPM i innych "fanaberii" zachowują się jak postrzelone histeryczki, a facet musi jakoś je ugłaskać. Najlepiej kupując kwiaty, słodycze, biżuterię, a najlepiej kupując nowy zestaw garów, bo wtedy dozna pełni szczęścia, jako prymitywna istota, która o niczym innym nie marzy, jak o zaspokajaniu potrzeb małżonka. W związku z tym oddaniem, on musi wybaczać jej niepochamowaną zaborczość, bo ona robi wszystko dla niego.

To co napisałeś o samym małżeństwie i jego trwałości, która ma wynikać ze złożonego podpisu na jakimś świstku, świadczy o kompletnym niezorientowaniu w temacie. Podpisik niczego nie gwarantuje. Zapewniam. ;) Co więcej, małżeństwo, konkubinat, czy życie w "luźnym związku" mają szansę być trwałe, jak i nie. Dlatego uważam, ze piszesz bzdury.

BTW dlaczego uważasz, ze Agartha lata z aparatem za mężem? On się strzela ze znajomymi, a ona w innej części lasu pstryka fotki przyrodnicze. Tak to najprawdopodobniej wygląda.Słowem, spędzają x godzin osobno.

Latanie po pubach na mecze, widywanie kumpli, oglądanie seriali, granie na konsoli, itp. to właśnie "x godzin w tygodniu".

Edytowane przez KopaczK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz Alu, ale bzdury piszesz. Jeśli sądzisz, ze ktoś jest w stanie wytrzymać ze sobą przez cały czas, to jesteś w błędzie. Co więcej, nikt nie może nikogo do niczego zmuszać. Wyrazić zdanie, przedyskutować sprawę, tak, ale nie zabraniać na podstawie własnego nieuzasadnionego widzimisię.

Nigdzie tak nie pisalem, napisalem tylko ze czlowiek zonaty nie pisalby rzeczy typu: "przerwa od siebie X godzin w tygodniu jako kompromis"

To co napisałeś o samym małżeństwie i jego trwałości, która ma wynikać ze złożonego podpisu na jakimś świstku, świadczy o kompletnym niezorientowaniu w temacie. Podpisik niczego nie gwarantuje. Zapewniam. ;) Co więcej, małżeństwo, konkubinat, czy życie w "luźnym związku" mają szansę być trwałe, jak i nie. Dlatego uważam, ze piszesz bzdury.

J/w. (nie kojarze zebym o jakis swistkach pisal)

Na pewno odpisujesz na moj post ?

Edytowane przez AlucardMZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Choć ujłąbym to inaczej: "Niektóre hobby partnera/partnerki może zdawać się dziecinne dla tych, którzy tak naprawdę nie dorośli do życia w dojrzałym związku, o którym mowy być nie może bez tolerancji.".

Kompromis polega na tym, że przez x godzin w tygodniu dajemy partnerowi/partnerce odetchnąć i odpocząć od siebie. Oznacza to, że nie wtryniamy się i nie zakazujemy (jakim prawem???) robić drugiej stronie tego co kocha i przy czym odpoczywa/odreagowuje zakumulowany stres.

A co miałem napisać? Walnąć to co jest oczywiste? Mogłem napisać po prostu, że się nie dobrali i skoro nie potrafią uszanować swoich zainteresowań, indywidualnych cech/zainteresowań partnera, to nie powinni byli się wiązać? Taka właśnie jest prawda. W takim związku nie da się żyć. W każdym razie nie długo. Tak się kończy wiązanie z osobą, której się nie zna. Wygląd fizyczny i wspólne zabawy na imprezach/itp. przed ślubem to za mało.

Właśnie to miałam na myśli!

Ja od zawsze interesowałam się grami i militariami, mój mąż grami i tańcem (breakdance), pod względem zainteresowań można powiedzieć, że do siebie pasujemy, jednak to nie jest wykładnik tego, ze tworzy się dobrany związek.

Wcale nie trzeba mieć tych samych zainteresowań, żeby spędzić razem życie. Chodzi o to, żeby poświęcać na wszystko taką ilość czasu, żeby obie strony były zadowolone. Są obowiązki domowe, które dotyczą i żony i męża i w żadnym wypadku nie można stawiać hobby na pierwszym planie, zaniedbując sprawy domowe. Jeśli tak się dzieje, to nie ma znaczenia czy oboje lubimy grać, czy jedno lubi czytać książki a drugie grać w siatkówkę, kłótnie i tak się pojawią. Oczywiście fajnie jest też "porobić coś Razem", nie musi to być przecież granie na konsoli!

Dlaczego Mężowie kobiet, które nie grają bo nie lubią, nie podoba im się to, nie potrafią grać itp, starają się jednak przekonywać je i namawiać do grania. Uważacie, że jak dasz żonie pada i włączysz jej LBP to będzie bardziej tolerancyjna w stosunku do Twojego czasu spędzanego przed konsolą? Nie sądzę!

AlucardMZ a Ty masz żonę? :tongue:

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu, nie wiem ile masz lat i mało mnie to obchodzi, ale o dorosłym życiu mało wiesz. Tak to przynajmniej wygląda. Prawie każdy facet, który jest żonaty od dłuższego czasu powie to co napisałem o odpoczynku. Gwarantuję Ci to.

Piszesz o "małżeństwo" (związek z papierkiem) kontra "luźny związek" (taki sam związek bez papierka).

Agartha>> Dokładnie tak.

Edytowane przez KopaczK
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AlucardMZ a Ty masz żonę? :tongue:

Jesli przeczytalas moj ostatni post na poprzedniej stronie (szczegolnie koncowke) jestem pewien ze tak inteligentna kobieta jak ty spokojnie mogla wywnioskowac moj aktualny status cywilny :P

Piszesz o "małżeństwo" (związek z papierkiem) kontra "luźny związek" (taki sam związek bez papierka).

Co nie zmienia faktu ze nigdzie nie pisalem o zadnych papierkach, ani nie mialem tego na mysli, moim motywem przewodnim w poscie #79 bylo slowo "przysiega" a nie swistek, czytamy uwaznie ? No chyba ze dla ciebie to jedno i to samo, co mnie tylko utwierdza w przekonaniu ze jestes sam jak palec i ... mniejsza, jak mowilem, wiecej na ten temat dyskutowac nie bede, zreszta ty tez nie powinienes, singlu :P

Edytowane przez AlucardMZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu o to mi właśnie chodziło! Taki wyszczekany mistrz riposty nie domyślił się , że moje pytanie było retoryczne?

Chodzi mi właśnie o to, ze mówisz o życiu w małżeństwie/związku, biorąc za przykład jakiegoś swojego kolegę, który lubi grac na konsoli a Jego kobieta lubi gotować. I to juz? To jest Twoje zdanie o tym jak inni mają?

Jeśli ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać i nie rozumieją, że każdy (też w małżeństwie, uwierz mi) potrzebuje czasu "dla siebie", to zawsze będzie ciężko "być razem".

kill --> smacznego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu o to mi właśnie chodziło! Taki wyszczekany mistrz riposty nie domyślił się , że moje pytanie było retoryczne?

Hmph, ktos nie wyczul nutki sarkazmu ;)

edit: propos reszty:

Kontynuujac jeszcze odnosnie tych kompromisow, osobiscie znam pare ktora swoimi upodobaniami rozni sie o 180 stopni, sprobuj mi znalezc kompromis w zwiazku gdzie facet jest maniakiem gier a kobieta to taka typowa kura domowa ktorej hobby jest gotowanie [powaznie], nie da sie, z ktorej strony nie spojrzysz dla niej zawsze granie to bedzie dziecinna strata czasu, i jak grochem o sciane. I kupno cooking mamy tutaj raczej nie pomoze ;). Nie raz musialem nasluchac sie jej jazgotu podczas grania na 2 w Fight Nighta czy w Fife u mojego biednego znajomego.

Zapewne chodzi ci o to, uzylem tylko tego jako jednorazowego przykladu, cala reszte opisywalem o swoje wyobrazenie, CZEGO nie ukrywalem i otwarcie sie do tego przyznalem, o tu:

Przynajmniej ja tak to widze, moze mam zbyt wyidealizowane obrazy malzenstwa

I potem jeszcze dosypalem sobie popiolu na glowe piszac to:

Dobra, koncze te dyspute bo w sumie za wiele juz do powiedzenia nie mam

Jesli wg ciebie to jest opieranie sie o zwiazek 1 znajomych no to z kims tu jest cos nie tak, czuje sie zawiedzony ze tego nie dostrzeglas.

Edytowane przez AlucardMZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kill & cwir - LOL! Macie ode mnie po plusiorze :)

Nie będę już zaglądać do tego tematu, to nie ma sensu.

Niech ten topic pozostanie swoistą ścianą płaczu dla wszystkich facetów, którzy nie potrafią rozmawiać ze swoimi żonami, dziewczynami itd.

Alu, poopowiadaj jeszcze Panom o innych swoich znajomych i o życiu w "idealnym związku", widać, że się na tym znasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KopaczK

Według mnie na 100% nie masz żony. Ogólnie rozbawiają mnie bardzo pseudo fachowcy od związków, a w szczególności ci, którzy ich nie mają. Gadanie o zrozumieniu etc. Ludzie każda para jest inna, każdy człowiek jest inny. Generalizowanie nie ma najmniejszego sensu. Zazwyczaj sytuacje jakie tutaj występują są jednostronne tj pisze jedna osoba w tym przypadku gracz, że żona mu nie pozwala grać i nazywa jego zachowanie dziecinnym. Szczerze wątpię w taką jednostronną złą wolę TYLKO jednej osoby. Trzeba by wysłuchać drugiej strony, a wyszły by kwiatki typu: siedzi non stop przed konsolą, wiecznie go trzeba prosić by coś zrobił w domu bo ważniejsze jest granie, zamiast iść ze mną do kina to znowu gra etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu>>> Słowem, jeśli para składa sobie nieudokumentowaną przysięgę, to jest to według Ciebie "małżeństwo", tak? Zgadzam się z takim podejściem, ale niestety tak to nie funkcjonuje.

BTW Agartha zagięła Cię na całej linii.

Kill & cwir - LOL! Macie ode mnie po plusiorze :)

Alu, poopowiadaj jeszcze Panom o innych swoich znajomych i o życiu w "idealnym związku", widać, że się na tym znasz.

Lepiej wlep im ostrzeżenie za komentarze typu "+1". :P

Dobre, dobre. :D

KopaczK

Według mnie na 100% nie masz żony. Ogólnie rozbawiają mnie bardzo pseudo fachowcy od związków, a w szczególności ci, którzy ich nie mają. Gadanie o zrozumieniu etc. Ludzie każda para jest inna, każdy człowiek jest inny. Generalizowanie nie ma najmniejszego sensu. Zazwyczaj sytuacje jakie tutaj występują są jednostronne tj pisze jedna osoba w tym przypadku gracz, że żona mu nie pozwala grać i nazywa jego zachowanie dziecinnym. Szczerze wątpię w taką jednostronną złą wolę TYLKO jednej osoby. Trzeba by wysłuchać drugiej strony, a wyszły by kwiatki typu: siedzi non stop przed konsolą, wiecznie go trzeba prosić by coś zrobił w domu bo ważniejsze jest granie, zamiast iść ze mną do kina to znowu gra etc.

Jeśli tak Ci to do szczęścia potrzebne, to napiszę, że owszem, mam od 6 lat.

Wróć do moich postów i przeczytaj je ponownie. Napisałeś dokładnie to samo, co usiłowałem przekazać. Każdy związek opiera się na zrozumieniu i poszanowaniu drugiej osoby. Do tego niezbędne są rozmowy i kompromisy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a juz mialem nadzieje ze w takim topiku bedzie inaczej niz na wszystkich forach, ale jednak nie, Polacy nawet zonaci/mezaci i dzieciaci beda po sobie wzajemnie jezdzic bo .... "sasiadka ma nowe futro"

pozdrawiam - zonaty od 8 lat, dzieciaty od 6

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się raczej rozbija o czas i priorytety. Jeżeli granie (lub co innego) zabiera partnera na dłużej niż można to tolerować, czy jest ważniejsze niż wszystko inne, to oczywiście, że będą pretensje. Moja żona też mi zwraca uwagę, że gram, ale wtedy wiem, że przeginam. Na hobby w Polsce, w dzisiejszych czasach nie ma za dużo czasu: pracuje się dużo, często do późna z dodatkowymi zleceniami, dziecko chce mieć tatę, żona męża, trzeba robić zakupy, remonty, sprzątać, organizować imprezy, chodzić na imprezy. Poza grami się czyta, ogląda filmy, chodzi na basen itp. Swoją żonę namawiałem wiele razy do grania i nic. Nie lubi. Tylko madżonga z własnej woli włączy, nawet move tego nie zmienił, chociaż się w miarę podobał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wpis oprócz fragmentu o imprezach, których nie trzeba organizować, ani w nich uczestniczyć. nie ma takiego obowiązku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się raczej rozbija o czas i priorytety. Jeżeli granie (lub co innego) zabiera partnera na dłużej niż można to tolerować, czy jest ważniejsze niż wszystko inne, to oczywiście, że będą pretensje. Moja żona też mi zwraca uwagę, że gram, ale wtedy wiem, że przeginam. Na hobby w Polsce, w dzisiejszych czasach nie ma za dużo czasu: pracuje się dużo, często do późna z dodatkowymi zleceniami, dziecko chce mieć tatę, żona męża, trzeba robić zakupy, remonty, sprzątać, organizować imprezy, chodzić na imprezy. Poza grami się czyta, ogląda filmy, chodzi na basen itp. Swoją żonę namawiałem wiele razy do grania i nic. Nie lubi. Tylko madżonga z własnej woli włączy, nawet move tego nie zmienił, chociaż się w miarę podobał.

No i posprzątane w temacie!!!! Nic dodać,nic ująć....Wyobrażacie sobie funkcjonowanie w związku z kobietą,która po 6-8 godzin dziennie szydełkuje?"Bo ja to lubię...!" Albo czyta Harleqiny?"Bo Ty nawet nie wiesz,jakie to fajne...!" Albo gada przez telefon z psiapsiółką?"Bo To mnie rozwija...!" Mnie granie sprawia dopiero wtedy przyjemność,kiedy wiem,że:

a/ moja Kobieta śpi (albo jej nie ma fizycznie w domu...

b/ wszystko,co do mnie należy- "jest zrobione"...

Acha,byłbym zapomniał! Żonaty od 26 lat,dzieci już dawno dorosłe i "na swoim"!!! Komfort,nie...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żony ale mam dziewczyne.Dobrze wie,że lubie grać bo całe zycie gram w te gierki mało i dużo.

Czasami denerwuje dziewczyna jak mam ochote sobie pograć a tu wpada i łup "proszę mi wyłączać tą głupotkę już jestem" no ale trzeba sie powstrzymac ona ma coś cenniejszego co mi konsolka nie da :) ale owszem moja lubi tez zagrac , podoba jej sie LBP i Assasin 1 :D

Dokładnie tak samo myśle i jestem w podobnej sytuacji co do Twojej tylko że moja dziewczyna lubi Kratosa xD i różne bijatyki xD więc nawet nie jest źle :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy konsolę od mniej więcej roku i zdarzały się nieporozumienia na jej tle, ale zawsze jakoś żeśmy się dogadywali. Od samego początku posiadam tylko jedną grę - CoD MW2 i jak na początku moją żona nie rozumiała, jak można ganiać się po planszy i strzelać, tak kilka miesięcy temu dołączyła do mnie, ćwiczy skill'a i niejednokrotnie ma fajne wyniki. Nie zaniedbujemy obowiązków domowych, ani dzieci, a po prostu gramy w wolnym czasie, czyli przeważnie wieczorem. Konsola nie odbiera nam życia rodzinnego, ani nie przeszkadza w funkcjonowaniu domu i chociaż ja mógłbym grać cały dzień i pół nocy, to zdaję sobie sprawę, że nie mam takich możliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×