Skocz do zawartości
marcinka

The Walking Dead

Rekomendowane odpowiedzi

Co prawda ostatniego epizodu jeszcze nie ograłem, ale przecież zawsze można zmienić bohatera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież już jest.

Po wklepaniu mi wyskakiwalo tylko na ps3 :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeciego sezonu chyba nie będzie? Nie wierzę, że chciałoby im się tworzyć pięć różnych historii.

Trzeci sezon był już oficjalnie zapowiedziany. Według mnie są dwie opcje:

1. Nowi bohaterowie.

2. Typowe dla Telltale połączenie wszystkiego w jedną całość aka decyzje gracza nie mają żadnego znaczenia (Nieco inny początek zależnie od zakończenia).

Pięć różnych historii to zbyt ambitny pomysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra, to co się dzieje w drugim sezonie to kwintesencja apokalipsy zombie.

Przy tym to SE01 jest bajką dla małych dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos moze wie kiedy pojawi sie ostatni odcinek na vicie? Nie pisac, ze juz jest, bo go nie ma na vite...

Edytowane przez wili23

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeci sezon był już oficjalnie zapowiedziany. Według mnie są dwie opcje:

1. Nowi bohaterowie.

2. Typowe dla Telltale połączenie wszystkiego w jedną całość aka decyzje gracza nie mają żadnego znaczenia (Nieco inny początek zależnie od zakończenia).

Pięć różnych historii to zbyt ambitny pomysł.

Nie widzę przeciwskazań. Jeśli mogli zrobić pięć zakończeń, to mogą zrobić pięć początków

Wystarczy, że na początku postać, do której się przyłączyliśmy zostaje pożarta przez zombie. Jest też inna opcja - napisanie dwóch ścieżek w zależności od postaci - nie było czasem tak w pierwszym sezonie, że w którymś momencie mogliśmy wybrać kogo uratujemy (w aptece, czy w jakimś sklepie, jeden z ludzi chyba się nazywał Doug, a drugi to jakaś laska)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeszedłem ostatni odcinek o szczerze mówiąc, nie porwał mnie. Jeden naprawdę dobry moment

ten, kiedy Mike i Bonnie chcieli uciec samochodem

, a poza tym jakoś tak mało dramatycznie, końcówka mnie prawdę mówiąc średnio ruszyła. Aczkolwiek wpływ na moją opinię na pewno ma fakt, że ja strasznie nie lubię głównej bohaterki, a i wybory, które stawiają przed nami scenarzyści czasem są po prostu bzdurne.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drugi sezon ukończony. Ciężko mi w sumie zebrać myśli, bo chciałbym już zagrać w kolejny. :P Cholerne gnojki z Telltale Games znowu zaserwowali nam świetną historię, tym razem w skórze innego bohatera, a właściwie bohaterki. ;)

 

Kilka przemyśleń po ukończeniu całości:

Tym razem autorzy zmusili nas do wielu trudnych wyborów moralnych, zwłaszcza pod koniec piątego epizodu. Myślałem, że drugi sezon nie wyciśnie ze mnie łez, jak przy śmierci Lee z pierwszego sezonu, ale jednak znowu te gnoje kazali mi wybierać. Po zabiciu Kenny'ego i usłyszeniu jego słów... wymiękłem. Było mi jeszcze bardziej smutno, niż po finale pierwszego sezonu. No a postać Clem polubiłem jeszcze bardziej i z przyjemnością pokierowałbym nią w trzecim sezonie. Na koniec, mimo całej mojej sympatii do Jane przez całą grę, tak mnie wkur**ła celowym prowokowaniem Kenny'ego, że zostawiłem ją samą i odszedłem z dzieckiem na rękach. To jednak jego polubiłem najbardziej, choć często przejawiał zadatki na typowego psychola.

 

A co do moich wyborów:

Ep 1

# pomogłem Chriście

# zabiłem psa (mimo, że mnie zaatakował, było mi go autentycznie szkoda)

# przyjąłem przeprosiny Nicka

# dałem wodę umierającemu

# pobiegłem na ratunek Nickowi

 

Ep 2

# obwiniłem kogoś innego za zdjęcie

# usiadłem obok Luke'a

# nie powiedziałem prawdy Walterowi

# przekonałem Waltera, żeby wybaczył Nickowi

# pobiegłem do Kenny'ego po pomoc

 

Ep 3

# pomogłem Sarze

# powiedziałem Bonnie o rozmowie z Lukiem

# przyznałem się do zabrania walkie-talkie

# zostałem by zobaczyć śmierć Carvera (bardzo chciałem zobaczyć jak ten skur**** zdycha)

# odciąłem rękę Sarity

 

Ep 4

# uratowałem Sarę

# okradłem Arvo

# przeczołgałem się przez szczelinę

# wziąłem na ręce dziecko

# zastrzeliłem Rebeccę

 

Ep 5

# ochroniłem dziecko

# poszedłem na pomoc Lukowi

# nie spytałem Mike'a o możliwość ucieczki z nimi (w tym miejscu również zabrakło mi opcji strzelenia do tego młodego kacapa, co uczyniłbym bez chwili zawahania)

# strzeliłem do Kenny'ego (to był najtrudniejszy wybór w grze i cholernie żałowałem mojego czynu)

# zostawiłem Jane i odszedłem z dzieckiem

 

Nie podejmę się wystawienia oceny za całość, gdyż od strony technicznej devsi spartolili robotę. Ilość dropów animacji i kilkunastosekundowych freezów podczas całej gry woła o pomstę do nieba. Niech oni się nauczą w końcu zrobić grę bez zacinek!

 

Z drugiej jednak strony po raz kolejny zachwyciła mnie fabuła i z przyjemnością chłonąłem każdą kolejną minutę tej opowieści. Miałem to szczęście, że kupiłem Season Pass, gdy był w promocji za 17 zł, więc poznałem dalsze losy Clem za grosze i bez czekania tygodniami na kolejny odcinek. Warto było kupić. :)

 

Ciekawi mnie też sprawa z innymi zakończeniami. Aż sobie je obejrzę. :)

 

EDIT: Obejrzałem wszystkie zakończenia i okazało się, że wybrałem najgorsze.  :blink:

 

Naszły mnie też dodatkowe przemyślenia. A więc...

Kenny był jednak równym gościem i tak naprawdę to jemu najbardziej zależało na szczęściu Clementine i małego Alvina. Jane niby też tam jakieś pobudki w tym kierunku miała, ale jednak finalnie zachowała się wręcz ku**wsko, ryzykując życie malca. Nie wzięła pod uwagę tego, że każde z nich mogło zginąć w końcowej szarpaninie, lub że jakiś zabłąkany szwędacz dostałby się do auta. W efekcie czego w najlepszym wypadku AJ zamarzłby, a w najgorszym - zostałby pożarty przez zombiaka. Dlatego właśnie zamierzam rozegrać ponownie ostatnie sceny i tym razem pozwolę Kenny'emu zabić Jane, no i oczywiście nie zostawię go samego przed wejściem do Wellinghton. Chcę zmienić zakończenie, nawet jeśli nie będzie to miało żadnego wpływu na kolejny sezon. Kenny zasługuje na to, by żyć! Chcę mieć to na sejwie i już! :biggrin: Dobrze, że to tylko gra i mogę sobie dowolnie zmieniać bieg wydarzeń. Szkoda, że w prawdziwym życiu nie można robić takich rewindów.  :P

 

Druga sprawa to zachowanie Mike'a i Bonnie. Ta ich chęć ucieczki autem wydała mi się mocno naciągana. Wcześniej oboje o mało co się nie zesrali, żeby pomóc małemu, a teraz nagle chcieli nawiać? Bo ich Rusek namówił? Nie kupuję tego i moim zdaniem cała akcja z próbą ich ucieczki była bezsensowna. Scenarzyści mogli i powinni w tym miejscu wymyśleć coś lepszego. Tak czy inaczej, całość po raz kolejny wypadła znakomicie.

 

Wracając jeszcze na chwilę do Kenny'ego... Uświadomiłem sobie, że przez większość gry postępowałbym dokładnie tak samo jak on. Od początku miałem ochotę odstrzelić Carvera, potem gdy nadarzyła się okazja, sprałbym go tym łomem dokładnie tak samo, no i również tak samo lałbym tego Ruska, gdyż od początku mi się nie podobał. Cholera, chyba jestem psycholem.  :P

 

A, no i biorąc pod uwagę zakończenie, nie będzie chyba dużą przesadą jeśli porównam Kenny'ego do Joela z TLoU. Oboje kierowali się podobnymi pobudkami, a głównym ich celem była ochrona najbliższej osoby i dla tej osoby byli w stanie poświęcić wszystko. Taka mnie porównawcza refleksja naszła. :)

 

Chcę już zagrać w kolejny sezon!

Edytowane przez _Matheo_
  • Like 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łokurcze...

Skończyłem jak narazie 4 odcinek, drugiego sezonu. Końcówka tradycyjnie mocna i znów zastanawiam się czy wszystko zrobiłem dobrze, a może mogłem coś lepiej... Nieważne czy wybory mają większe lub mniejsze znaczenie.

To jest właśnie sukces pierwszego sezonu tej gry, który był czasem ogłaszany grą roku. Tu nie chodzi o to czy wybór ma znaczenie, bo choćby Wiedźmin 2 pokazał co znaczą wybory i takie Heavy Rain czy TWD się chowają jeśli chodzi o konsekwencje. Tutaj chodzi o sam fakt podejmowania decyzji, który jest niezwykle trudny. Najlepiej to jest nie przechodzić drugi raz takiej gry, bo wtedy widać, że wybory bywają iluzoryczne. Najważniejsze jednak jest to, że gra poprzez te wybory, wymusza na graczu postawienie się w sytuacji bohatera. Czasem podejmie się jakąś decyzję, a potem długo zastanawia "do czego ja byłem zdolny?". To jest sukces tej serii.

Problemy natury technicznej w tej grze jak były, tak są. Niestety.

Już nie mogę się doczekać, żeby poznać dalsze losy w piątym odcinku. :)

  • Like 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie sukces pierwszego sezonu tej gry, który był czasem ogłaszany grą roku. Tu nie chodzi o to czy wybór ma znaczenie, bo choćby Wiedźmin 2 pokazał co znaczą wybory i takie Heavy Rain czy TWD się chowają jeśli chodzi o konsekwencje. Tutaj chodzi o sam fakt podejmowania decyzji, który jest niezwykle trudny. Najlepiej to jest nie przechodzić drugi raz takiej gry, bo wtedy widać, że wybory bywają iluzoryczne. Najważniejsze jednak jest to, że gra poprzez te wybory, wymusza na graczu postawienie się w sytuacji bohatera. Czasem podejmie się jakąś decyzję, a potem długo zastanawia "do czego ja byłem zdolny?". To jest sukces tej serii.

 

Amen. Ładnie powiedziane, mam identyczne odczucia i do pierwszego sezonu TWD nie wrócę, dopóki będę pamiętał o co w nim chodziło. Inna rzecz, że nie do końca potrafię wczuć się w małą dziewczynkę i dlatego pierwszy sezon dla mnie był zdecydowanie lepszy niż drugi, zresztą reszta bohaterów też moim zdaniem bardziej wyrazista była w S1.

 

Ed: No i dobrym mechanizmem jest ograniczenie czasu na podjęcie decyzji. Parę razy było tak, że siedzę i gorączkowo myślę: X czy O, X czy O, kogo poprzeć, Jezu, co ja mam zrobić!? Serio, pierwszy sezon wywarł na mnie ogromne wrażenie.

Edytowane przez fryz
  • Like 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie sukces pierwszego sezonu tej gry, który był czasem ogłaszany grą roku. Tu nie chodzi o to czy wybór ma znaczenie, bo choćby Wiedźmin 2 pokazał co znaczą wybory i takie Heavy Rain czy TWD się chowają jeśli chodzi o konsekwencje. Tutaj chodzi o sam fakt podejmowania decyzji, który jest niezwykle trudny. Najlepiej to jest nie przechodzić drugi raz takiej gry, bo wtedy widać, że wybory bywają iluzoryczne. Najważniejsze jednak jest to, że gra poprzez te wybory, wymusza na graczu postawienie się w sytuacji bohatera. Czasem podejmie się jakąś decyzję, a potem długo zastanawia "do czego ja byłem zdolny?". To jest sukces tej serii.

Już nie mogę się doczekać, żeby poznać dalsze losy w piątym odcinku.  :)

 

Otóż właśnie to! Głównym celem tak skonstruowanej historii jest pokazanie konsekwencji swoich wyborów, które potem odciskają piętno w pamięci. Świetna sprawa i zajebisty zabieg, który poniekąd może nam pokazać, do czego bylibyśmy zdolni w obliczu podobnych sytuacji.

 

Przechodź czym prędzej piąty odcinek. Jestem ciekaw końcowej opinii. :)

 

Amen. Ładnie powiedziane, mam identyczne odczucia i do pierwszego sezonu TWD nie wrócę, dopóki będę pamiętał o co w nim chodziło. Inna rzecz, że nie do końca potrafię wczuć się w małą dziewczynkę i dlatego pierwszy sezon dla mnie był zdecydowanie lepszy niż drugi, zresztą reszta bohaterów też moim zdaniem bardziej wyrazista była w S1.

 

Ed: No i dobrym mechanizmem jest ograniczenie czasu na podjęcie decyzji. Parę razy było tak, że siedzę i gorączkowo myślę: X czy O, X czy O, kogo poprzeć, Jezu, co ja mam zrobić!? Serio, pierwszy sezon wywarł na mnie ogromne wrażenie.

 

Według mnie pierwszy sezon był o tyle lepszy, że tam dopiero poznawaliśmy cały zarys fabularny i wraz z bohaterami uczyliśmy się przetrwania w świecie zombie. W drugim sezonie bohaterowie są już doświadczeni i doskonale wiedzą, jak przeżyć w tym niegościnnym, nowym świecie. To już nie robi takiego wrażenia jak wcześniej i cała siła fabuły skupia się na relacji ludzi złych z dobrymi i na odwrót. Choć i tak każdy z nich ma inną definicję bycia złym/dobrym.

 

No i w pełni zgadzam się z tym, że ograniczenie czasu na wybór jest dobrym mechanizmem. Mimo, że to tylko gra, to i tak daje nam jakąś namiastkę realizmu. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Według mnie pierwszy sezon był o tyle lepszy, że tam dopiero poznawaliśmy cały zarys fabularny i wraz z bohaterami uczyliśmy się przetrwania w świecie zombie. W drugim sezonie bohaterowie są już doświadczeni i doskonale wiedzą, jak przeżyć w tym niegościnnym, nowym świecie. To już nie robi takiego wrażenia jak wcześniej i cała siła fabuły skupia się na relacji ludzi złych z dobrymi i na odwrót. 

 

Pewnie tak, w sumie ja pierwszy sezon ograłem jeszcze przed oglądaniem serialu, więc w ogółe nie byłem zaznajomiony z realiami, to pewnie też miało duży wpływ na odbiór gry przeze mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem świeżo po skończeniu drugiego sezonu. :)

Tak tytułem wstępu. Uważam, że ogólnie pierwszy sezon był lepszy. To nie znaczy, że drugi był zły, jedynie delikatnie mu ustępuje. Do postaci z drugiego sezonu też się przyzwyczaiłem i ogólnie je polubiłem. Kilka rzeczy mi się nie podobało w piątym odcinku, ale przedstawię je głównie w spoilerze. :) Nie podobało mi się, że często pytano o wiele rzeczy Clementine jakby to dziecko powinno być liderem grupy i podejmować najważniejsze decyzje. Oczywiście nie wiem jak wyglądały pewne fragmenty u innych osób. Opisać chcę wnioski po moich wyborach. Niemal wszystkie wybory w piątym odcinku mnie satysfakcjonują. Może jeden z nich przez chwilkę dał mi do myślenia.

Nie podobały mi się fragmenty, w których starano się czasem na siłę przedstawić Kenny'ego w złym świetle. Wiadomo przez co przeszedł w pierwszym oraz tym sezonie. Ja od razu napiszę, że ani na sekundę w niego nie zwątpiłem. Sam nie przepadałem za tym Arvio czy jakoś tak. Były fragmenty, w których czasem trzy z czterech kwestii dialogowych były przeciwko Kenny'emu. Jedna z nich w zasadzie to były trzy kropki, więc ciężko było mi powiedzieć grze "haaaalooo, ale ja chcę być za Kenny'm". Podobnie było z fragmentem podczas rozmowy z Lee. Tam też jeśli dobrze pamiętam były słowa jak to czasem ważne jest zostawić jedną osobę dla dobra grupy... a w głowie sobie pomyślałem "nie mówcie mi co mam robić".
We fragmencie gdy trzy osoby chciały ukraść auto, ani sekundy się nie zastanawiałem, aby zostawić Kenny'ego w tak okrutny sposób. Z kim? Z tą kobietą albo Arvio? Szkoda jedynie Mike'a jeśli dobrze pamiętam. Po nim nie spodziewałem się, aby coś takiego próbował zrobić.
Następnie pojechaliśmy w rejony zimowe. Coś czułem, że kobieta chce kolejny raz praktykować swoje dziwne gierki i zostawiła gdzieś dzieciaka. Chciała mi pokazać na siłę jaki to Kenny jest okropny. Miałbym z nią dalej iść przez świat... odbiłoby jej coś i nagle by zniknęła jak wcześniej - nie ma mowy. Szkoda, że ponownie nie miałem możliwości bardziej się opowiedzieć za Kenny'm. Podczas walki jeśli dobrze widziałem były dwie opcje aby przeszkodzić Kenny'emu... ani jednej by mu pomóc. Ostatecznie zdecydowałem się zostać z Kenny'm.
Końcowy fragment związany z zakończeniem. Zdecydowałem się razem z dzieckiem zostać w bezpiecznym obozie. W tym momencie Kenny pokazał swoje prawdziwe oblicze, w które ani razu nie zwątpiłem! On traktował Clementine jak swoją córkę... widać, że dla niego nie była ważna cała grupa, co ta mała dziewczynka i to dziecko. Dlaczego zdecydowałem się zostać? Chwilę nad tym myślałem, ale tylko chwilę. Kenny na pewno w głębi duszy chciał, aby AJ oraz Clementine zaznały normalnego życia. Chciał chronić swojego syna, co mu się niestety nie udało. Teraz nikogo nie zawiódł i mógł dokończyć swoje dzieło związane z byciem prawdziwym ojcem.


Chciałbym też napisać coś o samym zakończeniu, które mnie dokładnie zmiotło. Jejka, dawno się tak nie czułem. Dzięki Ci Telltale Games... ale do rzeczy:

Przyznam się, że jak niemal cały pierwszy sezon TWD mi się podobał, tak niemal przez cały piąty odcinek człowiek był przygotowany co się stanie. Dodam, że na zakończeniu pierwszego sezonu się zawiodłem, bo było mocno przewidywalne oraz na siłę wzruszające w stylu filmów amerykańskich. Oczywiście było mi smutno, ale nic więcej.
Co natomiast tyczy się zakończenia, które zobaczyłem w piątym odcinku drugiego sezonu. Tutaj kapcie mi spadły, gdyż tego się nie spodziewałem. Gra chciała, abym zwątpił w Kenny'ego, ale tego nie zrobiłem. Wydawał mi się osobą, przy której Clementine może się czuć zdecydowanie bezpieczniej. Przeżyli bardzo dużo, ale oprócz momentów załamania Kenny'ego, w których był zły na Clementine, widać że darzył ją ojcowską miłością. Tylko to mu pozostało. Bałem się, że kiedy dojdą na szczyt góry, gdzie widać było obóz, gra kolejny raz przedstawi mi jaki to Kenny jest zły i ukaże, że to właśnie inną drogę powinienem wybrać. Zamurowały mnie ostatnie słowa Kenny'ego i ta scena.
Mógłbym pisać i pisać, ale przez to, że cały czas mu ufałem jak żadnej innej postaci w tej grze, po prostu mnie zamurowało. I tak, na swój sposób się wzruszyłem przy tym zakończeniu... a to potrafiła spodować jeszcze tylko jedna gra... MGS4.
Może był to specjalny zamysł, aby starać się nakierować gracza jaki to Kenny jest okropny, nie wiem... Zakończenie, które ja zobaczyłem pod koniec tej gry jest po prostu świetne.


Oczywiście jest to moja subiektywna opinia. Dla jednego dane zakończenie może być słabe, ale dla innej osoby już nie. Ja widziałem pewne różne czynniki i być może widziałem to trochę inaczej, niż sami twórcy chcieli. Ciężko mi ocenić cały sezon, bo to zakończenie psuje mi całkowicie ocenę i byłaby ona nieuczciwa.

 

W piątym odcinku dokonałem wyborów, których byłem pewien i ich nie żałuję. Nie czuję potrzeby by je "naprawiać" i zrobić coś lepiej. To była historia, którą doświadczyłem, zapamiętałem i długo nie zapomnę.

Przepraszam jeśli gdzieś tu składnia nawala lub przekręcam imiona postaci, ale piszę to zaraz po zakończeniu gry i nadal mi się ręce trzesą. Miło jeśli to ktoś przeczyta. :)

Jeszcze dwa słowa do wypowiedzi _Matheo_ z 31 sierpnia. Podpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękoma, ale nie, nie jesteś psycholem. :biggrin: Dlatego to zakończenie tak mi się spodobało, gdyż ja te wybory, które chciałeś poprawić w piątym odcinku, dokonałem bez namysłu i od razu. :)

Edytowane przez KoRnick90
  • Like 5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KoRnick90:

 

Przeciez bylo mozna pomoc w malym stopniu kenn... 

Pytanko:

Da rade zabic tego malego pasozyta czy nie bardzo?

Moj wybor:

  Pozwolilem zatluc ta suke a na koncu zastrzelilem psychola

Osobiscie nie chce kierowac znowu tym gnojem :P

Edytowane przez wili23

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@wili23

W małym stopniu? Być może, ja tam tego nie zauważyłem. Jedynie słownie opowiadałem się za Kenny'm wtedy. Chodzi Ci o tego Arvio? Z tego co zauważyłem chyba nie. Co do nazwania Kenny'ego "psycholem" to się zdecydowanie nie zgadzam, co pokazało zakończenie gry, którego doświadczyłem oraz moja ocena sytuacji. :)

Korzystając z okazji, że już napisałem posta z odpowiedzią do Wiliego, chciałbym jeszcze coś dodać odnośnie zakończenia TWD S1 oraz S2:

W pierwszym odcinku pierwszego sezonu można było się domyśleć co się stanie z jej rodzicami. W czwartym odcinku pierwszego sezonu można było się domyśleć co się stanie z Lee. Zakończenie oczywiście było fajne, smutne, ale na pewno nie szokujące, ani wzruszające. Oczywiście moim zdaniem. Uważam je za zbyt przewidywalne. W drugim sezonie sprawa ma się troszeczkę inaczej. Przyznam, że ja do niemal końcówki piątego odcinka drugiego sezonu, nie wiedziałem wokół czego będą się toczyć wydarzenia w ostatnich minutach gry. Byłem nawet w stanie przez chwilę uwierzyć, że to wszystko się jej śniło w aucie podczas pierwszego sezonu. :biggrin: :biggrin: Jednak po chwili uznałem, że to głupie, bo by musiała chyba 30 godzin spać, aby tyle wyśnić. :biggrin:

Zobaczyłem też drugie zakończenie. Słabe jak barszcz i nie dziwię się, że mogło się nie podobać. Wytłumaczenie jest jedno:

Twórcy chcieli aby uważać Kenny'ego za złą osobę. Jednak zakończenie gdy się go ocali jest zdecydowanie lepsze! To pokazuje, że za wiarę w niego, jesteśmy nagrodzeni.

Edytowane przez KoRnick90
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że nasze decyzje i to jak grą pokierujemy determinuje odbiór całości to ogromny atut TWD. Jak Kornick zauważył, nie dziwota, że jedno z zakończeń może się nie podobać - i tak niestety było w moim przypadku.

Co do...

...Kenny'ego: Dla mnie był psychopatą i wielokrotnie potwierdzał to swoim zachowaniem. Mówisz, że darzy Clem ojcowską miłością - jeśli nawet to ma na temat miłości jakieś mocno wypaczone wyobrażenie. Sposób w jaki traktował główną bohaterkę wołał o pomstę do nieba, zwłaszcza po śmierci tej jego nowej dupy. Mówisz, że Twoja końcówka pokazuje prawdziwe jego oblicze. Tego nie wiesz, bo niewykluczone, że mu w nowym sezonie odczadzi (jeśli nie uśmiercą go szybko i będzie w ogóle występować, to bankowo tak się stanie). Nie miałem żadnych skrupułów żeby dziada się pozbyć i zrobiłem to bez zawahania.

Jane też jest dość specyficzna, ale mimo to jej postać darzyłem zaufaniem, podobnie jak tego gościa co utopił się w jeziorze.

 

Szkoda tylko, że TTG nie wpadło na to, że jeśli pierwszy sezon zakończył się niemal dwa lata temu, to gracze mogą nie pamiętać co się w nim wydarzyło. Dla osób, które pchają swoje pieniądze do ich kieszeni na premierę odcinków/sezonów równie dobrze żadnych nawiązań do 1. sezonu mogłoby nie być. Jak pojawił się Kenny to pamiętałem jedynie, że wydawało mi się, że go zeżarły trupy, miał żonę i zacofanego syna, którzy umarli i... to tyle. Dopiero jak mu pierwszy raz się pod beretem poprzestawiało, to sobie przypomniałem, że wcześniej też tak bywało.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa interpretacja i to jest atut tychże decyzji w grze. Ja jednak mam tego inny obraz. :)

Według mnie to była taka chęć ukazania Kenny'ego jako psychopaty, aby po zaufaniu mu, zakończenie było odpowiednio lepsze. Gra tak jakby kusiła Cie łatwym wyborem - osądź go, a nie tędy droga. Kilka razy nakrzyczał na Clem, ale nigdy nie uważałem, aby miał jej zrobić krzywdę. Ja zauważyłem, że to inni bohaterowie nakręcali Clem przeciwko Kenny'emu tekstami na zasadzie: "lepiej na niego uważaj", "broń może Ci się przydać" itd. To miało miejsce już nie tylko w piątym odcinku sezonu. Kenny jeśli się go zastrzeli, nie ma Clementine tego za złe. Po prostu uznała to za słuszne. Mówi jej jeśli dobrze pamiętam, że byli blisko celu, prawie im się udało. Widać, że jej nigdy by nie skrzywdził fizycznie. Słownie może i tak, ale miał kilka razy powody, aby być złym na wszystko wokoło. On jako jedyny bohater nie przebierał w słowach i czynach. Wiedział czym jest otaczający świat i trzeba się dostosować. Niekiedy trzeba na kogoś nakrzyczeć, niekiedy kogoś musiał ostro pobić. Co z tego, że Arvo był dzieckiem? To w takim świecie nie ma znaczenia, a jak już wspomniałem, twórcy widocznie celowo poprzez te wydarzenia oraz mniejszą opcję wyborów popierających działania Kenny'ego, chcieli wystawić zaufanie gracza do bohatera na próbę. Było to na zasadzie "Ok, prawdopodobnie lubianą wcześniej postać, którą (chyba) w drugim odcinku sezonu drugiego ponownie gracz spotyka, spróbujmy graczowi znienawidzić poprzez jednostronne przedstawianie jego reakcji przez innych bohaterów". Ile razy Jade albo inne postaci gadały Clem jak to są przerażone czynnościami Kenny'ego. Ja podobnie jak _Matheo_ (tak zrozumiałem, jeśli się mylę to mnie popraw), nie widziałem specjalnie przesady w działaniach tego faceta biorąc pod uwagę otaczającą ich rzeczywistość. To jest post apo, inne realia.

 

Co do zakończenia kiedy zostaje się z Jane. Naprawdę jest ono słabe. :biggrin: Wracają ponownie do siedziby gdzie byli u Carvera, a potem przychodzi rodzinka. :biggrin: Jak zobaczyłem te zakończenie to pomyślałem "eeee..., serio? już? co dalej? co z tego?".

 

Jeśli chodzi o zakończenie, które mi udało się zdobyć. Duży chłopak, a się wzruszył. :biggrin: Szacun. :)

 

Oni specjalnie robili to nawiązanie do Kenny'ego, bo w końcu zakończenie się wokół tego kręci. Postać, która była lubiana i pewnie wielu się ucieszyło ponownie ją spotykając - podobno zmienia swoje oblicze. W piątym odcinku kiedy Clementine próbuje porozmawiać z Kenny'm, on nie widząc kto wchodzi do auta, krzyczy na nią, aby się wynosiła. Widząc, jednak że to Clementine, natychmiast ją przeprasza. Stracił żonę, dziecko, dziewczynę - ma prawo być zły jak nikt inny w tej serii. Dlatego poczuł się jak prawdziwy ojciec trzymając na rękach dzieciaka. Wtedy być może postanowił, aby zapewnić im bezpieczeństwo ponad wszystko. Nie był w stanie ponownie pogodzić się ze stratą dziecka, więc był bardzo wściekły na Jade. Ona była tego świadoma i ponownie chciała przez ten pokaz nakręcić Clementine przeciwko Kenny'emu. Nie bez powodu _Matheo_ widzi tu pewnie porównania do TLoU. Kiedy stracił dziewczynę, a potem prawdopodobnie młodego dzieciaka, mówił coś na zasadzie "nie... tylko nie znowu to...". Był wściekły, bo wiedział, że w pierwszym sezonie zawiódł swoją żonę i syna. Nie zapewnił bezpieczeństwa. W drugim sezonie przez podobne powody stracił dziewczynę. Tutaj sytuacja mogła być analogiczna, a jego najbliższymi była Clem, którą długo znał i to młode dziecko, którym postanowił się za wszelką cenę zaopiekować.

Edytowane przez KoRnick90
  • Like 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy czasem już w pierwszym sezonie było jakichś mocnych zgrzytów na linii Lee (Clem) - Kenny? Szczerze, nie pamiętam, ale coś mi tam świta, nie było czasem nawet rękoczynów? Z tym, że wszyscy nakręcali nas przeciwko niemu się zgodzę, ale w trakcie gry w pełni rozumiałem dlaczego tak mówią. Oprócz przemocy fizycznej i psychicznej najbardziej w nim przeszkadzała mi postawa "moja racja jest mojsza". Jak Kenny zadecydował (5. odcinek - gdzie jechać), tak musiało być - i gadaj z dupą to Cię osra ;)

Samo jego pojawienie się w tym sezonie jakoś niespecjalnie mnie ucieszyło - moją sympatię kierowałem ku temu co się w jeziorze utopił i w momencie jak zostałem postawiony przed pierwszym wyborem - usiąść z Kennym czy nie, nie chciałem z nim siadać do obiadu.

Do czego Kenny jest zdolny idealnie pokazała Jane swoją chamską prowokacją. Dlatego właśnie nie chciałem kontynuować swojej tułaczki u jego boku - dla mnie był nieobliczalnym wariatem i nie miałbym gwarancji, że gdybym to ja (Clem) doprowadził do przypadkowej śmierci dzieciaka, to bym nie wychapał w tytę od niego.

Jutro aż z ciekawości muszę zobaczyć to drugie zakończenie i zdam relację, co o nim sądzę.

 

Po raz kolejny podkreślę, możliwość prowadzenia tego typu dyskusji to chyba największy atut tej gry. Nawet jeśli w mojej ocenie drugi sezon był kiepściejszy od pierwszego, to i tak pozwolił się zidentyfikować z główną bohaterką i, mniej lub bardziej, zżyć z innymi postaciami. W Wolf Among Us tego nie doświadczyłem w najmniejszym stopniu. Do tego wydaje mi się, że Wilk był dużo bardziej liniowy - co by się nie działo, efekt i końcówka były takie same. Nawet jeśli w TWD większość wyborów jest iluzoryczna, to wolę żyć w nieświadomości - jak ktoś wyżej pisał, ogram ewentualnie jeszcze raz dopiero jak będę miał czysty umysł i nic nie będę pamiętać z wydarzeń.

  • Like 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to w tej serii jest fajne, że każdy może sobie różnie to interpretować. Faktycznie, były różne zgrzyty w pierwszym sezonie. Ja jednak o Kenny'm miałem takie zdanie, że jest to wieśniak, ale dobrego serca. Nie potrafił tego okazać od razu, podobnie jak swoich prawdziwych uczuć. Dlatego końcówka z Kennym tak mnie rozbroiła, gdy powiedział on kilka słów od serca oraz zrobił to co uważał za słusze, aby uratować dzieciaków. :) Nie wiemy czy byłby wściekły kiedyś na Clem, gdyby to ona dopuściła się jakiegoś strasznego czynu. Tego nie wie nikt, jakby dany bohater zareagował po tak wielkim i traumatycznym wydarzeniu. Jak narazie nie miał powodów, aby Clem zrobić krzywdę. :)
Jak już wyżej napisałem, w TWD konsekwencje wyborów nie są najważniejsze i zawsze będę to potwarzał. Tutaj chodzi o sam fakt podejmowania trudnych decyzji w krótkim czasie. Zadań, które sprawdzają naturę człowieka lub jego poglądy w różnych kwestiach. Człowiek potem ma się zastanawiać czy coś zrobił dobrze lub źle. Potem też długo może dyskutować na forach jak teraz to robisz Sushi. :) Taki to sukces tej serii. :)

Edytowane przez KoRnick90
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@KoRnick90 - Dokładnie tak samo zinterpretowałem działania Kenny'ego. Nie widziałem w jego zachowaniu przesady, no może poza upieraniem się gdzie jechać, co również wskazał Sushi. Choć finalnie nawet ta jego upartość jest usprawiedliwiona - on po prostu chciał ochronić dzieci, zapewnić im bezpieczeństwo, nawet swoim kosztem. Dlatego właśnie to jego obdarzyłem największą sympatią na koniec. Jane i Luke podczas całej historii również zyskali moją sympatię i szkoda, że Luke został skazany przez twórców na utonięcie. Wolałbym go zobaczyć w finale tej historii.

 

@Sushi - Natomiast sama Jane, o ile przez całą grę to ją uważałem za najlogiczniej myślącą osobę, tak jej ostatni czyn wku**ił mnie niemiłosiernie i dlatego cały szacunek, na jaki wcześniej pracowała, uleciał w jednej chwili. Jej wiecznie chłodne kalkulacje mogły zwiastować, że jest zdolna zaryzykować życie dziecka, byle tylko osiągnąć własne cele... że też się tego wcześniej nie domyśliłem. Na koniec, w przypadku gdy chcemy ją zostawić samą, nie stwierdza, że trzeba chronić dziecko, tylko jasno oznajmia, że potrzebuje Clementine, bo bez niej nie da rady przeżyć. Po raz kolejny dowiodła tym, że od początku troszczyła się tylko o własne dupsko. Nawet wcześniej, podczas afery ze skradzionym walkie-talkie, to Kenny wstawił się za Clem, ryzykując tak naprawdę śmiertelne pobicie przez Carvera. Gdzie w tym momencie była panna Jane? No właśnie. ;) Dlatego według mnie Kenny miał w sobie więcej człowieczeństwa i dlatego właśnie chciałem poprawić zakończenie, by pozwolić mu żyć i być może kontynuować wędrówkę z nim w trzecim sezonie (o ile twórcy na to pozwolą).

 

@KoRnick90 - Możesz mieć rację, że zmuszanie nas do znielubienia Kenny'ego mogło być celowym zabiegiem twórców, by na koniec w przypadku wiary w niego, wynagrodzić nasz trud pokazaniem, jaki Kenny był naprawdę. Podoba mi się ta teoria, bo tak w istocie mogło być. :)

 

PS. Najlepsze w tej historii jest to, że można ją różnie zinterpretować w zależności od osiągniętego zakończenia. :)

Edytowane przez _Matheo_
  • Like 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem z rana zakończenie, w którym zostajemy z Kennym i to, w którym on nas zostawia w tym mieście. Muszę przyznać, że oba (a zwłaszcza, to jak Kenny odchodzi a my zostajemy) zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Dużo lepszy niż finał, który ja osiągnąłem i rzeczywiście mocno emocjonalny. Wyszło na wierzch prawdziwe dobro Kenny'ego i o ile dotychczas nie byłem do końca pewien jego osoby, to widać, że intencje miał w 100% szczere i dobre.

Dodatkowo, finał, w którym zostajemy w mieście bez K zdecydowanie bardziej mnie zaintrygował niż pozostałe opcje. Mam wrażenie, że zostając z Jane wracamy do punktu wyjścia, podobnie odchodząc z K w las. Natomiast to miasteczko może być czymś nowym. Mając w pamięci jak skończył się ostatni sezon serialu [uwaga, spoiler dot. serialu!] zastanawiam się czy ktoś nie będzie probował Clem zeżreć albo inaczej skrzywdzić.[koniec spoilera serialowego]

 

Nie myślałem też, że zakończenia są tak odmienne. Szczerze mówiąc nie mam pomysłu jak twórcy zamierzają do rozegrać na początku kolejnego sezonu. Liczę tylko gorąco na to, że nie pożegnamy się z dotychczasowymi bohaterami (Clem) i historia zostanie dalej pociągnięta, choćby z perspektywy innego bohatera.

  • Like 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że zobaczyłeś to zakończenie i też doceniasz jego moc. :biggrin: Widać, że Kenny to dobra postać. :) Co do przypuszczeń, że mieszkańcy Wellington mogliby być głodni to raczej nie... wtedy wzięliby Kenny'ego także. :) Szukając różnych zakończeń, trafiłem na filmik pewdiepie'a. Akurat przy tej końcówce także widać, że się wzruszył. Normalna reakcja. :)

 

Świetny ending. :)

Edytowane przez KoRnick90
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ending z odchodzącym Kennym jest zdecydowanie najlepszy i wywołujący największe emocje. Małe fabularne mistrzostwo. :)

 

Mi za pierwszym razem przytrafiło się zakończenie z samotną Clem niosącą na rękach Alvina. Samo zakończenie nie jest może jakieś złe, a ma nawet ciekawy motyw z naznaczeniem twarzy małego Alvina krwią zombiaka, by móc przemieścić się przez stado innych walkerów. Natomiast jest to zakończenie nieco urwane, coś na wzór endingu z The Last of Us, który u mnie pozostawił ogromny niedosyt.

 

Natomiast zakończenie z Jane jest totalnie z dupy i w tym miejscu scenarzystom chyba zabrakło pomysłu, jak to sensownie rozegrać. Już sam fakt, że w obozie do którego wrócili nie ma żywej duszy, jest totalnie bez sensu. Nagle wszyscy stamtąd uciekli? Cała armia dobrze uzbrojonych ludzi spieprzyła w panice przed powolnymi zombiakami, które nie potrafią wdrapać się na byle murek? Ta, jasne... No i ten daremny motyw z rodzinką szukającą pomocy.

 

Z tej naszej wymiany poglądów najważniejsza konkluzja, jaka mi się nasuwa, to że warto zapoznać się ze wszystkimi zakończeniami. Pozwala to nieco szerzej spojrzeć na całe spektrum fabularne, jakie zafundowali nam twórcy w tej opowieści. :)

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto, ale tylko z ciekawości. Ja doświadczyłem w tej grze historii, która jest jedyna w swoim rodzaju i jest to "moja" historia. Drugi raz grać nie zamierzam. :) Mnie satysfakcjonuje to konkretne zakończenie, które określiłeś jako "małe fabularne mistrzostwo". :) Je zobaczyłem przechodząc grę, innych nie traktuję już poważnie. Jest jedna historia, staram się nie myśleć "co by było gdyby". :) Za niedługo zabieram się za The Wolf Among Us i ciekaw jestem czy choć trochę utrzymają poziom.

 

Tak jak wielu sobie myślę, że lepiej jest poczekać na cały sezon i nie kupować pojedynczych odcinków. Wielu z fanów TWD wie, że to czcze gadanie. :biggrin: Ciężko wytrzymać, a po zakończeniu sezonu drugiego, tym bardziej chciałbym już zobaczyć trzeci sezon.

Ok tyle ode mnie, bo można pisać i pisać, a chyba już wszystko co chciałem napisać o geniuszu zakończenia, przedstawiłem. Dla mnie jedno z najlepszych zakończeń gier, ever.

Dzięki za dyskusję. :)

Edytowane przez KoRnick90
  • Like 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×