Skocz do zawartości
Palpatine_79

Motocyklicznie

Rekomendowane odpowiedzi

Różnicas pomiędzy sportem a turystykiem w kwestii ergonomii czy też samego komfortu podróżującego są kolosalne. W zeszły sezon ze znajomymi robiliśmy dłuższą trasę ponad 1500 km w 3 dni i kolega na GSXR1000 bardzo ciężko przeżył tą przygodę. Cała reszta na turystykach patrzała się na niego dość dziwnie, bo w końcu co to jest 6-7h w siodełku, a on błagał żeby dzisiejszy odcinek już się skończył :)

Sporty są fajne, ale na krótkie dystanse, ew. do miasta. Nie wspominając o tym, że bardzo często nie mają żadnych uchwytów aby podpiąć kufry, co powoduje konieczność kombinacji często jeszcze pogarszając sobie warunki do jazdy.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z transportem pod dom górna granica, którą podałeś.

Na dniach będę miał przetłumaczone FV z ASO, sam jestem ciekaw co było robione w czerwcu, bo po francusku nie ogarniam ;) a sporo pozycji tam wypisali na łączną kwotę 1600 ojro.

Już się zderzyłem z polskim ASO Triumpha. Już sam czas odpowiedzi na maile od nich to jest jakiś dramat :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, sam zrezygnowałeś z Suzuki :P

Ja z ASO Suzi mam dobre wspomnienia, a to co mi tam majster naopowiadał stawia ich w jeszcze lepszym świetle.

Pewnie widziałeś, że Inglot teraz zajmuje się również Kawą i właśnie majster mówił, że Suzi jest 100 lat świetlnych przed Kawą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wspominając o tym, że bardzo często nie mają żadnych uchwytów aby podpiąć kufry, co powoduje konieczność kombinacji często jeszcze pogarszając sobie warunki do jazdy.

 

I to jest największy ból sporta, a nie nadgarstki ściskających kierownicę jak dusiciel z Bostonu swoje ofiary :D Nawet małej głupiej butelki z napojem nie ma gdzie wsadzić :/ w 95% wszystkie dłuższe przejażdżki robimy z kumplem we dwóch i u niego w ZZR przynajmniej dwie puszki coli wchodzą w pseudoschowek, a u mnie kompletnie 0 miejsca gdziekolwiek. A co do ergonomii i komfortu przy dłuższych trasach, to po ostatniej dłuższej przejażdżce pod Warszawę (~400km łącznie w obie strony) kręgosłup był najbardziej dającą o sobie znać częścią ciała ale to też znośnie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci, że jakoś nie :) Może dlatego, że jako palacz co jakiś czas zatrzymuję się na fajkę i 4 litery łapią "oddech" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, wypłacili 13k, za 6k chcę go zrobić na wiosnę(od razu z przeglądem pozimowym).

Swoją drogą musiałbym chyba już się umówić bo później może nie mieć czasu jak wszyscy się rzucą na raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak może być. Ja jutro ST zawożę do ASO Triumpha na cały biuletyn serwisowy plus przegląd. Ciekawe co jest do zrobienia w moto i za ile ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawiozłem, chociaż warunki dzisiaj takie, że z chęcią pojechałbym tam do nich na moto, tylko nie miałbym jak wrócić z tego zadupia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jeszcze. Prosiłem o dokładny przegląd z wyszczególnieniem co trzeba zrobić na gwałt a o czym myśleć w przyszłości. Aż boje się rezultatów. Jak znam ASO to tak wypunktują że pójdzie w tysiące.

Ciekawe też jak długo będą czekać na części z biuletyny reklamacyjnego. Znając Triumpha jest tylko cień szansy, ze na wiosnę się wyrobią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam o tym Triumfie i myślę, czy nie kupiłeś jakiegoś szrota za 3000 funtów (to odpowiednik ceny twojego motocykla w moim kraju). W tej cenie kupuje się świetny, używany motorek. Zdjęcia ukazują mi nowiutki sprzęt, jakby prosto z linii montażowej, a kolega osrany jest przed serwisem jakby na szafot szedł.

Ja swoją kupiłem za około 3000 PLN (600 funtów), bo zdarta była z obu stron i po znajomości sprzedana. 3 lata minęły i nawet się nie obejrzałem.

Ludziska, nie wiem jak nowoczesne motory stoją z bezawaryjnością, ale te starsze to są nie do zarżnięcia.
Mój thundercat rocznik 99, nidgy się nie popsuł. Prawie 30 tysięcy na liczniku. Serwisowany co roku regularnie i standardowo: olej, płyny, filter. Wymiana elemntów typu klocki, kapcie, łańcuch, zębatki - jak się zjadą to trza kupić nowe. Świece od 3 lat (od tylu mam bike) te same.
Kicia ma 15 lat i żadne wymiany łożysk na widłach i ingerencja w silnik nie zaszły. Elektronika nie rdzewieje, pryskam na zimę antykorozyjnym a motor zimuje na ulicy.

Ha, ostatnio zagadałem do kolesia na Kawa Zephyr rocznik '91, czy jakieś problemy ma z motorem. On na to, że dziesięć lat nim jeździ i żadnej części zamiennej jeszcze nie kupił.
Kumpel z pracy ma CBR 600 z '98 i około 70 tysiącami przebiegu (dużo jeździ między miastami). Silnika nigdy nie tykał, motor stoi na zewnątrz i chyba nigdy nie był myty :)

Edytowane przez Alpaczino
  • Like 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alpaczino bardzo ciekawy post, sam zalajkowałem :P

Ale do rzeczy...motocyklami interesuje się dopiero od jakiś 14 lat więc niewiele wiem. Jedno co wiem na pewno to fakt, że to zawsze "japończyki" zawsze uchodziły za sprzęty bezawaryjne oraz nie do zdarcia. Mój kilkunatoletni bandit to potwierdza wszystkimi "tłokami ;)" a zjechał ze mną wiele kilometrów nie tylko w Polsce. Moje obawy są spowodowane wieloma czynnikami:

1. Triumph podobnie jak inne mniejsze marki nie mają opinii motocykli jak wyżej. Ducati, MG czy Triumph znane są ze swoich "małych" kaprysów, a jak wiemy dostępność części jest inna niż japońców i ceny też. Co prawda Sprint ST w rankingach niezawodności wyprzedza Honde VFR i tylko dlatego się na niego zdecydowałem.

2. Nigdy nie kupowałem motocykla zimą, więc do końca nie mam pewności czy wszystko w nim działa jak powinno. Przejechałem się na tyle na ile pozwoliły warunki dnia 28 grudnia obejrzałem moto z zewnątrz i tyle. Sam przyznasz, że to niewiele.

3. Moto pojechało do ASO a chyba wszyscy wiemy jaką politykę mają autoryzowane serwisy. Ceny są kosmiczne (jak dla mnie), a wyszukują takich pierdółek, oby jak najwięcej zarobić. I daje CI gwarancję, że pomimo, że Twoje moto nie sprawia CI żadnych problemów (i oby jak najdłużej) to jakbyś pojechał Nim do Yamahy to koszt serwisu byłby kilkukrotnie większy niż wartość motocykla. Ja w tych kwestiach jestm dość pedantyczny i muszę mieć wszystko na tip-top. Tysiące km po Europie przedemną i wolę mieć jasność teraz a nie dziwne przygody np. gdzieś gdzie nie będę mógł liczyć na niczyją pomoc w środku Europy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie fakt z tymi japońcami. Też pamiętam, że kumpel, który przed laty miał 996, wpominał, że moto królewskie ale za drogie i coś tam się sypało.

 

Rozumiem, że mówisz o serwisie z kompletną rozbiórką silnika i oględzinami komponentów. Zgadza się, wtedy kosztuje to od cholery.

 

Nie mam tak długiego doświadczenia z dwoma kółkami jak ty, ale na twoim mjejscu bym wyluzował deczko, wymienił płyny i wszystko co przetarte i heja. A jak się maszynka gdzieś rozkraczy, to znak że Angole po prostu tandete wypuścili. Świetnie wygądajacą, ale tandetę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×