Skocz do zawartości
erwines

Lightning Returns: Final Fantasy Xlll

Rekomendowane odpowiedzi

@MarcinX

 

Jakie te zachodnie gry AAA rządzą? Unchartedy, Uncharedo podobne Tomb Rambo Raidery, God of mashuj jeden przycisk z kwaśną miną, bo jesteś zły Wary, Assasinki, Castlevania: GoD of War, Skyrimy na jedno kopyto od piętnastu lat, Far Craje czy jakieś inne shooterki. Rządzić to se mogą, bo 99.99 graczy to debile bez gustu, którzy nie nawet nie widzą, że ich gry są tworzone w arkuszu kalkulacyjnym na jedno kopyto. Mnie nie interesuje co rządzi, ale co kto oferuje. A japoński developer oferuje ciągle wiele na ps3 i często są to najlepsze gry w swoim gatunku. A  że nie jest tego tyle jak za czasów ps2? Cóż, skoro nie ma pod kogo robić gier, to po co je robić. Przecież nie pod gawiedź, która nawet nie potrafi zauważyć, że Drake z Uncharted to tylko niewłosiona wersja wiewióry z Jak & Daxter, a sama gra to CoD w TPP doszukując się w tej serii i bohaterze piątego dna. Nie pod gawiedź, która egzaltuje się ,,dorosłą" fabułą w Bioshocku czy TLOU, a na Catherine nawet nie spojrzy określając ją ,,głupią japońską grą", bo nie ma tam strzelania (bo przemoc to niby wyznacznik dorosłości w grach - TLOU się kłania) i nie łapiąc metaforycznej charakterystyki tytułu. Dlatego też, zamiast wysypu zajebistych japońskich gierek na ps3 mamy wysyp zajebisitych japońskich gierek głównie na konsolki przenośne, gdzie japoński developer może znaleźć dla nich zbyt w postaci japońskiego gracza i grupki zapaleńców ze świata. 

 

jap_usa.jpg

Edytowane przez vann
  • Like 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kupuję kolekcjonerkę FF XIII LR i nigdy nie patrzę na opinie w sieci od najmłodszych lat Kocham serię FF nigdy mnie nie zawiodła względem fabuły i gameplayu fakt każda część miała inne swoje wady, ale to mi nie przeszkadzało zawszę czuję ten klimat i dobrze się bawię w FF XIII mam już przegrane 386 h a w FF XIII-2 287h do tej pory jak mam czas odpalam sobie którąś z tych części i pobiję troszkę bossy dla funu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

up  :shok:

 

ale no off kazdy ma prawo zagłosowac w tej kwestii i podziw dla poziomu fanatyzmu :D

 

vaan mysle nad załozeniem jakiegos tematu w ogólnych o nazwie zachód vs wschód gdyz napradę bardzo ładnie to zobrazowałeś...

Edytowane przez zdun

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vaan mysle nad załozeniem jakiegos tematu w ogólnych o nazwie zachód vs wschód gdyz napradę bardzo ładnie to zobrazowałeś...

Spoko, ale czuję że flejm w temacie będzie ostry. 

 

Edit. Obadaj PW.  

Edytowane przez vann

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zdun: Można lubić oba, ja jaram się tak samo GTA V jak nowym MGS-em czy Personą. Te dwie szkoły tworzenia wzajemnie się nie wykluczają, ja jako że graczem nie jestem za długo to więcej na pewno zachodnich tytułów ograłem. 

 

@vann: Strasznie naciągany ten obrazek, nie twierdzę że wszystkie amerykańskie gry są oryginalne, ale bez przesady. Bioshock, Journey czy The Last of Us to są gry dla bezguści? Są to gry ze świetną fabułą i gameplayem (no może Bioshock i Journey wypadają tu trochę gorzej, ale jest jeszcze parę przykładów gier mających i fabułę i gameplay, jak Deus Ex), Catherine też bardzo lubię, ale nie dziwię się że wielu ludzi odrzuca. Po prostu układanie klocków, jakby wymagające czy oryginalne w grze fabularnej nie było, nie dla każdego jest zachęcające. Mnie tam strasznie wciągneło i przeszedłem grę na normalu co jest dla mnie jednym z największych osiągnieć growych i mam zamiar ograć jeszcze raz dla innych końcówek :P. Jak uwielbiam Personę, tak rozumiem że kogoś social sim może odrzucać. No i słaba dostępność wielu japońskich gier w Polsce wcale nie pomaga w zainteresowaniu się tematem. 

 

Są jeszcze CoD'y, Battlefieldy czy inne FIFY, ale o tym chyba lepiej tu nie dyskutować :P

 

W MGS'y gram dla świetnej fabuły, w GTA dla ogromnej swobody. Każda szkoła ma co innego do zaoferowania, a na tej generacji rzeczywiście Japończykom nie wszystko wychodzi. Ktoś tam pisał o konsolach przenośnych, na PSP było dużo średnich jRPGów, obok tych przekozackich jak Persona 3 czy Crisis Core  Można lubić wschód i zachód bez hejtowania któregoś z nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@adams1001

Strasznie naciągany ten obrazek, nie twierdzę że wszystkie amerykańskie gry są oryginalne, ale bez przesady. Bioshock, Journey czy The Last of Us to są gry dla bezguści? 

Naciągany? Ja bym do niego podpiął jeszcze co najmniej kilka gierek. Co do TLOU i Bioshocka. TLOU gameplayowo do gier nie wnosi absolutnie nic, a fabularnie to kalka kilku filmów o końcu świata. Do tego cała historia jest mocno przewidywalna. Bioshock nie zmienił się gameplayowo od pierwszej części, a taka trojka to typowe ratowanie księżniczki w wysokiej wieży oblane jakże odkrywczym przesłaniem, że ideologie są złe. Ja powodów do ściągania majtek przez głowę nie widzę, jak to robiła branża i gracze, a tym bardziej nazywaniem tych gierek ,,Obywatelem Kane'em gier wideo "

Catherine też bardzo lubię, ale nie dziwię się że wielu ludzi odrzuca. Po prostu układanie klocków, jakby wymagające czy oryginalne w grze fabularnej nie było, nie dla każdego jest zachęcające.

A dlaczego odrzuca? Bo się nie nie zabija. Tu nawet nie ma nad czym się rozwodzić. 

 

Jak uwielbiam Personę, tak rozumiem że kogoś social sim odrzucać. 

Wiadomo. Lepiej sobie postrzelać czy porzucać cegłami w TLOU mając poczucie przynależności do growej awangardy niż wsłuchiwać się w historię chłopaka umierającego na raka czy samotnej staruszki. 

 

Ktoś tam pisał o konsolach przenośnych, na PSP było dużo średnich jRPGów, obok tych przekozackich jak Persona 3 czy Crisis Core

Świat konsolek przenośnych na PSP się nie kończy.

Edytowane przez vann

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez hejtowania się nie obejdzie, nawet jeśli wschód czy zachód zrobi grę "idealną" to wszystkich ona nie zadowoli.

 

Skoro firmy przyzwyczaiły "nas" do pewnego poziomu swoich produkcji(amigi atari c64 tych nie wymieniam bo to o jRPG mi chodzi) snes, psx dreamcast, n64, ps2, piszę tu o "30 letnich dziadkach" to czemu odbiorcy tych produkcji mają nie jechać po czymś co jest tylko namiastką gier z tamtych czasów.

 

Grafika kosi w dzisiejszych produkcjach, ale co z tego skoro grom brakuje "duszy", zagra się przejdzie, odsprzeda lub odłoży na półkę i do gry się nie wraca, ba nawet nie kojarzy się ostatniego boss'a co w przypadku Kefki, Lavosa, Sephiego się w pale nie mieści, ( w cholerę można wymieniać, ale podałem najoczywistsze przykłady).

 

Dodatkowe rzeczy, jak specjalnie, bronie zbroje, stroje itp: dziś się serwuje w dlc, a nie za zaangażowanie i poświęcony czas na dany tytuł, gry są liniowe tak jak były kiedyś, ale tamte produkcje iluzorycznie stwarzały poczucie jako takiej swobody.( tak do XIII piję najbardziej)

 

Żeby zdobyc Ultima Weapon w ff trzeba było się namęczyć, a nie zaciukać jednego stworka i gotowe. Jestem ciekawy ilu dzisiejszych wyjadaczy rozwaliłoby Omega Weapon z FF V bez żadnych myków z internetu i save'u w każdym momencie ( emu się kłania). 

 

O takich produkcjach jak Vagrant Story czy Xenogears dziś możemy zapomnieć, a czemu? W pewnym sensie sami do tego doprowadziliśmy, dla fana ciężko się całkowicie wypiąć na tytuły których "starszych braci i siostry" wspomina z rozrzewnieniem, sam narzekam na FF XIII-3 jakie "ono" ma być, ale pewnie i tak prędzej czy później nabędę żeby samemu sprawdzić z czym tym razem to się je i koło się zamyka, a skoro coś się sprzedaję to po cholerę strzelać sobie w stopę i wydawać tytuł który znajdzie minimalną grupę odbiorców.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naciągany w sensie, że wygląd nie ma znaczenia, zachodnie gry starają się iść bardziej w stronę realizmu, więc ciężko by było gdyby każdy główny bohater miał wymyślna fryzurę prosto z japońskiego RPG-a. Jeśli chodzi o charakter i te sprawy to postaci te się różnią, oczywiście nie mówię teraz o gościach z BF-a. Tak samo mógłbym powiedzieć że japońskie gry to głupie napieprzanki i boob physics bazując na Dead or Alive. Starajmy się więc nie generalizować.

 

Nie każda gra musi rewolucjonizować gatunek żeby świetnie się przy niej bawić, prawda że historia TLoU może wydawać trochę kalką innych, bo wyraźnie widać pewne zapożyczenia, których twórcy nawet się nie wypierają. Gra była naprawdę emocjonalna w taki sposób jaki książka czy film nie potrafią być, z tego powodu że tu mamy pewien stopień interakcji, ale o tym rozpisywałem się w odpowiednim w temacie.

 

Odrzuca dlatego że nie każdego kręci układanie klocków i tyle. Niektórzy boją się zainwestować w produkcję która trailerami czy recenzjami ich nie zachęciła i jak im się tu dziwić? Nie każdy ma tyle kasy żeby eksperymentować z grami i wolą pakować w coś sprawdzonego, co nie zawsze oznacza coś słabego. Amerykańskie gry głównie polegają na zabijaniu, tu się zgodzę i to trafia w szerokie gusta, ale jak inaczej wyobrażasz sobie opowieść o przetrwaniu jaką jest TLoU bez zabijania? Pomyśl ile wrogów ubiliśmy w Ni No Kuni (mimo że bez krwi i flaków) czy MGSie, w którym też jest krew i (czasami) rozpierdziel i jakoś nikomu to nie przeszkadza.

 

Ciężko też cały czas ogrywać ambitne gry, głównie z tego powodu że takich jest mało. Nie widzę nic złego w odmóżdżeniu się w KZ3 czy NFSie, ale jak mam ochotę na coś co chcę pamiętać po miesiącu to odpalę Personę, Deus Ex'a, RDR czy Shadow of The Colossus. Nie tylko japońskie gry mogą być ambitne, owszem, starają się być bardziej oryginalne, ale z drugiej strony nie są dla każdego. Dlatego jeśli ktoś ma inny gust i powie że nie lubi japońskich gierek nie należy od razu zakładać że pyka tylko w FIFę w multi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Naciągany w sensie, że wygląd nie ma znaczenia, zachodnie gry starają się iść bardziej w stronę realizmu, więc ciężko by było gdyby każdy główny bohater miał wymyślna fryzurę prosto z japońskiego RPG-a.

I dlatego robią z bohaterów maczo twardzieli i na jedno kopyto. Powiedz, w czym się różnią charakterologicznie bohaterowie Bioshocka jedynki i trójki? 

 

Odrzuca dlatego że nie każdego kręci układanie klocków i tyle. Niektórzy boją się zainwestować w produkcję która trailerami czy recenzjami ich nie zachęciła i jak im się tu dziwić? 

I tu wracamy do punktu wyjścia, czyli co kogo zachęca do kupna. Ludzie mają tak skrzywioną psychikę, że gra w której nie ma krwii i flaków to wielki zakupowy eksperyment. 

 

jak inaczej wyobrażasz sobie opowieść o przetrwaniu jaką jest TLoU bez zabijania?

To już problem devów. Catherine poniekąd też jest opowieścią o przetrwaniu, a zabijać nikogo nie trzeba, bo ktoś zaryzykował,  wybił się poza szablon i wykazał się kreatywnością. Poza tym ja nie krytykuję przemocy jako takiej, tylko tych, ktorzy bez niej nie mogą się obejść. 

Edytowane przez vann

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@vann

Walnąłeś hejtem jak dzieciaki z tematów o Battlefieldzie :biggrin: Ja nie twierdzę, że zachodnie gry "żondzom", bo są lepsze tylko rządzą bo lepiej się sprzedają - lepsza sprzedaż - wydawca daje więcej kasy-lepsza gra. Japońskie gry na tej generacji zawodzą, potencjalne system sellery najpierw okazały się multiplatformami, a potem grami tylko dobrymi plus, niektóre nie ukazały się do dziś (TLG). Ja PS3 kupowałem dla takich serii jak MGS, DMC, FF, Tekken. Z tych serii chyba tylko MGS trzyma poziom poprzedniczek, bo Tekken 6 też jakiś wypaśny nie był. Soul Calibur 4 to najsłabsza część serii, Dante w DMC to jakis emo kozak z MTV, FF wiadomo choć sama postać Lightning jest spoko. I jak tu nie mówić o zapaści japońskiego rynku ? Jeśli ktoś lubuje się w jakichś uber-niszowych produkcjach to dla niego będzie ok, ale tak jak pisałem - mniejsza sprzedaż-mniej kasy-słabsza gra. 

 

Z Lightning Returns chcą właśnie zrobić takie zachodniopodobne niewiadomo co. I coś mi sie wydaje, że tak samo robią z FF XV. 

 

 

sam jesteś "młodszy odbiorca" fanie laserków blasterków z ff13 :P

Uwielbiam laserki, na pewno bardziej niż pokemony :P A Ty, obrońco japońskości, wracaj farmić loot w Diablo III :laugh:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MarcinX

Ja PS3 kupowałem dla takich serii jak MGS, DMC, FF, Tekken. Z tych serii chyba tylko MGS trzyma poziom poprzedniczek, bo Tekken 6 też jakiś wypaśny nie był. Soul Calibur 4 to najsłabsza część seri, Dante w DMC to jakis emo kozak z MTV, FF wiadomo choć sama postać Lightning jest spoko. I jak tu nie mówić o zapaści japońskiego rynku ? 

Czyli do FF Toriyamy dorzuciłeś jeszcze trzy inne gierki z czego jedna jest dla Ciebie ok (MGS) i  jest to wielka zapaść japońskiego developingu (kłóciłbym się o jakość DMC4, bo slasher jest z tego mega miodny, a backtracking to już wina prezesów, a nie Teamu Little Devils). Spoko. Abstrahując od tego co pisałem o konsolkach przenośnych i japońskich grach na Wii czy X360 to na ps3 Soulsów nie ma, Dogmy nie ma, GT5 , Pesa, Yakuzy, Puppetera,  RoF'a, Bayo, Vanquisha, Siren, Street Fightera IV, Sonaty, Valkyrie Chronicles, Niera, Ni no Kuni, Dragons Crown, Risinga, Talesów nie ma itd. Jest za to zapaść. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ty z tym Bioshockiem, ja aż tak strasznie nie bronię tej serii, fabuła była świetna ale nie mam zamiaru analizować bohatera z każdej części. Przecież ciężko żeby każda gra miała świetną fabułę, skomplikowany rys psychologiczny postaci i jeszcze jakiś przekaz ideologiczny. Nie każda gra jest MGS-em :)

 

A Japońce wcale nie są skrzywieni, wyobraź sobie co musiał pomyśleć zwykły śmiertelnik oglądając trailer Catherine :). To jest też kwestia kultury, amerykańce kochają krew i flaki i mnie to wcale nie odrzuca od gry - gram pomimo tego, a czasami też takie środki pozwalają pokazać coś ważnego dla fabuły i świata gry. Catherine z tego co pamiętam też było dość brutalne, często trzeba było zabijać inne owce (czyli ludzi) żeby wspiąć się wyżej. Nie jest tak że widzę gościa ze spluwą na okładce i od razu nerdgasmu dostaję, staram się zauważyć co oferuje gra oprócz strzelania i ostatnio dostajemy wiele ambitnych gier ukrytych właśnie pod tą głupią rozwałką. Największą wadą nowego Bioshocka był właśnie gameplay i dlatego aż tak strasznie mi się gra nie podobała. Co innego Deus Ex HR czy TLoU, gdzie mamy świetny klimat, fabułę, muzykę i dość zróżnicowany gameplay - czyli możliwość (czasami też konieczność) albo skradania się, albo wybijania wszystkiego co się rusza.

 

Ja na przykład uwielbiam skradanki i cieszę się że w TLoU nie starali się być strasznie oryginalni i nie zaserwowali nam jakiegoś nextgenowego Tetrisa. Niektóre z tych emocji odczuwanych podczas gry, jak niepokój, strach czy bezsilność najlepiej pokazać właśnie w takiej formie rozgrywki jaką TLoU ma.

Edytowane przez adams1001

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ty z tym Bioshockiem, ja aż tak strasznie nie bronię tej serii, fabuła była świetna ale nie mam zamiaru analizować bohatera z każdej części. Przecież ciężko żeby każda gra miała świetną fabułę, skomplikowany rys psychologiczny postaci i jeszcze jakiś przekaz ideologiczny. Nie każda gra jest MGS-em :)

 

A Japońce wcale nie są skrzywieni, wyobraź sobie co musiał pomyśleć zwykły śmiertelnik oglądając trailer Catherine :). To jest też kwestia kultury, amerykańce kochają krew i flaki i mnie to wcale nie odrzuca od gry - gram pomimo tego, a czasami też takie środki pozwalają pokazać coś ważnego dla fabuły i świata gry. Catherine z tego co pamiętam też było dość brutalne, często trzeba było zabijać inne owce (czyli ludzi) żeby wspiąć się wyżej. Nie jest tak że widzę gościa ze spluwą na okładce i od razu nerdgasmu dostaję, staram się zauważyć co oferuje gra oprócz strzelania i ostatnio dostajemy wiele ambitnych gier ukrytych właśnie pod tą głupią rozwałką. Największą wadą nowego Bioshocka był właśnie gameplay i dlatego aż tak strasznie mi się gra nie podobała. Co innego Deus Ex HR czy TLoU, gdzie mamy świetny klimat, fabułę, muzykę i dość zróżnicowany gameplay - czyli możliwość (czasami też konieczność) albo skradania się, albo wybijania wszystkiego co się rusza.

 

Ja na przykład uwielbiam skradanki i cieszę się że w TLoU nie starali się być strasznie oryginalni i nie zaserwowali nam jakiegoś nextgenowego Tetrisa. Niektóre z tych emocji odczuwanych podczas gry, jak niepokój, strach czy bezsilność najlepiej pokazać właśnie w takiej formie rozgrywki jaką TLoU ma.

Daruj sobie, on żyje w swoim świecie i niech tak zostanie. Kompletnie poprzekręcał to co napisałem. Niech mu będzie.

To jasne, że jeśli ktoś uwielbia japońskie gry i szcza na inne to dalej będzie w 7 niebie i niech tak zostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem tylko pokazać że można lubić gry nie patrząc na to z jakiej części świata pochodzą, tylko patrząc na jakość tych gier, ale rzeczywiście widzę że kolegę ciężko przekonać :P

 

Niezły offtop nam tu się zrobił :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daruj sobie, on żyje w swoim świecie i niech tak zostanie. Kompletnie poprzekręcał to co napisałem. Niech mu będzie.

To jasne, że jeśli ktoś uwielbia japońskie gry i szcza na inne to dalej będzie w 7 niebie i niech tak zostanie.

Przekręcałem, aha. Którego fragmentu z poprzedniego postu Ci brakowało, żeby wypowiedz nie była przekręcona?

 

Oryginał:

Walnąłeś hejtem jak dzieciaki z tematów o Battlefieldzie Ja nie twierdzę, że zachodnie gry "żondzom", bo są lepsze tylko rządzą bo lepiej się sprzedają - lepsza sprzedaż - wydawca daje więcej kasy-lepsza gra. Japońskie gry na tej generacji zawodzą, potencjalne system sellery najpierw okazały się multiplatformami, a potem grami tylko dobrymi plus, niektóre nie ukazały się do dziś (TLG). Ja PS3 kupowałem dla takich serii jak MGS, DMC, FF, Tekken. Z tych serii chyba tylko MGS trzyma poziom poprzedniczek, bo Tekken 6 też jakiś wypaśny nie był. Soul Calibur 4 to najsłabsza część serii, Dante w DMC to jakis emo kozak z MTV, FF wiadomo choć sama postać Lightning jest spoko. I jak tu nie mówić o zapaści japońskiego rynku ? Jeśli ktoś lubuje się w jakichś uber-niszowych produkcjach to dla niego będzie ok, ale tak jak pisałem - mniejsza sprzedaż-mniej kasy-słabsza gra. 

 

Mój cytacik:

Ja PS3 kupowałem dla takich serii jak MGS, DMC, FF, Tekken. Z tych serii chyba tylko MGS trzyma poziom poprzedniczek, bo Tekken 6 też jakiś wypaśny nie był. Soul Calibur 4 to najsłabsza część seri, Dante w DMC to jakis emo kozak z MTV, FF wiadomo choć sama postać Lightning jest spoko. I jak tu nie mówić o zapaści japońskiego rynku ? 

Tego z dzieciakami od BFa?

 

Moja odpowiedź na twój post, która trafia w jego meritum (masz na pogrubione w twoim poście)

 

Czyli do FF Toriyamy dorzuciłeś jeszcze trzy inne gierki z czego jedna jest dla Ciebie ok (MGS) i jest to wielka zapaść japońskiego developingu (kłóciłbym się o jakość DMC4, bo slasher jest z tego mega miodny, a backtracking to już wina prezesów, a nie Teamu Little Devils). Spoko. Abstrahując od tego co pisałem o konsolkach przenośnych i japońskich grach na Wii czy X360 to na ps3 Soulsów nie ma, Dogmy nie ma, GT5 , Pesa, Yakuzy, Puppetera, RoF'a, Bayo, Vanquisha, Siren, Street Fightera IV, Sonaty, Valkyrie Chronicles, Niera, Ni no Kuni, Dragons Crown, Risinga, Talesów nie ma itd. Jest za to zapaść. 

 

Pytam co tu masz przekręcone?

 

Co do szczania na inne gry, to zerknij na moje posty na tym forum, bo to jest lepsze niż tysiac słów tłumaczenia Ci jak bardzo bredzisz. 

Edytowane przez vann

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zacytować:

"Rządzić to se mogą, bo 99.99 graczy to debile bez gustu, którzy nawet nie widzą, że ich gry są tworzone na arkuszu kalkulacyjnym na jedno kopyto."

Trzeba było od razu napisać, że twój gust jest tym jedynym słusznym. Dziękuję za uwagę, koniec dyskusji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że uciekasz od odpowiedzi, chcesz odwrócić kota ogonem podwijając równocześnie kitę. Spoko. Bye bye. 

Edytowane przez vann

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się od tego, że jedynym, porządnym japońskim developerem jest Platinum Games (potem doszło Atlus), którego gry bardzo lubię, a ty wymieniasz we wspaniałych grach Bayonettę, MGR czy Vanquish. To nie ja wymysliłem określenie "zapaść japońskich devów", ale dla jap freaka dalej wszystko jest super. Dla mnie, czyli człowieka grającego w różne gatunki gier (a nie tylko jap czy mega-kozak-macho-made in USA) japońscy developerzy dają ciała poza właśnie Platinum i Atlusem (choć w Persony grałem jeszcze na PS2), bo ani Residenty ani Finale ani DMC nie są już tak dobre jak były że chociaż wspomnę o Ninja Gaiden 3. Wielkie niegdyś serie upadły i właśnie to określam jako "Zapaść". Jeszcze Capcom robi dobre gry, ale to pazerne hieny.

 

Jeszcze raz podkreślam - MAM NA MYŚLI TYTUŁY AAA, a nie Sonaty, Niery czy inne Sireny. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozwolę sie wtracic na sekundę... na ps3: namco z tales of, suda z nmh, kid, lolipop, capcom z asura, dogma, streetami, sega z yakuzami i virtua fighterami, konami z mgsami, no nie wiem czy słabo... platinum jest spoko, atlus no w mordę jeża! o niny z zeldami, metroidami, monter hunterami, mario, kirby, donkey kong , fatal frame.... mogę tak cały dzień... dla mnie nadal japonia >>>>>>>>>>>> zachód... a jeżeli piszesz o niżu to tobie sie moim zdaniem gust zmienił... tylko square to cioty nie umiejace zrobić dobrego fajnala od czasu 9ki... ale nier im sie udał (chociaż coś)...

Edytowane przez zdun
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajcie jeszcze o From Software, Dark/Demon's to jedne z najlepszych gier tej generacji.

Mi się gust zmienił bardzo dlatego japońskie produkcje mnie nie jarają, ale serii Souls czy Dragon's Dogma ciężko nie docenić.

  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dragons crown, catherine, nnk, resonance of fate, dlaczego niby sonata nie jest aaa??, blue dragon, lost oddysey ..... 20 minut potem wymieniam dalej god damnit.... to ze ty nie kupujesz dobrych jap produkcji to nie oceniaj innych swoją miarą....

czym dla ciebie marcinie jest aaa?? strzelaneczka od nd na 8 godzin to dlaczego zajebisty jrpg na 50 godzin plus taki nie jest??

zadam ci jedno pytanie (nie odpowiadaj mi tylko sobie) gdyby tego samego dnia była premiera uncharted4 i wiedzialbys ze jest najlepszą częścią serii a np. kontunacja chrono, miałbyś pieniądze tylko na jedną i wiesz ze przez pół roku nie masz funduszy na drugą. co byś wybrał?? ja walczę ze sobą aby brać yakuze 5 jap i boje sie jedynie bariery ale gdyby premiera eu była tego samego dnia od razu bieglbym po nowy tytuł segi olewajac całkowicie nadchodzący wielki tytuł "aaa" od gwiazd rocka...

sam na półce mam około 100 pudelek samego current gena(ps3, wii, 360) z czego około 75 to tytuły from kkw i jakoś nie widzę problemu w japońskim rynku... a o 3ds i vicie nie wspomnę...

Edytowane przez zdun
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To nie ja wymysliłem określenie "zapaść japońskich devów", ale dla jap freaka dalej wszystko jest super.

Jeśli ja jestem ,,jap freak", to ty jesteś jap hysteric. Co nie zmienia faktu, że japońskie gry cenie sobie bardziej. No i co byś nie pisał głupot, że tylko w japońskie produkcje gram, to może chcesz mój psn id, żebyś sobie porównał stosunek ilości japońskich do zachodnich gier na mojej liście? (jeśli sugestia, abyś przejrzał moje posty na forum nic nie dała)

 

MAM NA MYŚLI TYTUŁY AAA

ALE JA TO WIEM, dlatego wytłumaczyłem Ci (starałem się przynajmniej), żebyś przez pryzmat ilości takich gierek w japońskim wykonaniu nie ocenial japońskiej brażny, bo to głupie, dlatego że:

1) O poziomie gry nie decyduje to, jaki gra ma budżet. 

2) O poziomie game devu nie decyduje ile ktoś stworzy gierek AAA

3) Japończykom nie opłaca się tworzyć drogich gierek, bo budżety gier na duże konsole strasznie się rozrosły (vide GTAV5 - 265 mln dolarów!) i ich na to po prostu nie stać. Capcom, Atlus, Konami, itd, nawet SE nie są tak bogate jak Sony, MS, EA (które swoją drogą przez koszty zamyka studio po studiu), czy Rockstar więc jeśli rozumujesz, że ilość gier AAA = kondycja devu, to lepiej od razu postaw krzyżyk na tym japońskim. Japończycy wolą skupiać się na nisko budżetowych grach, bo ryzyko wtopy jest mniejsze, co jest bardzo logicznym posunieciem, o czym świadczyć fakt, że na tej generacji zbankrutowało znacznie więcej zachodnich devów niż japońskich. 

4) Oceniasz jap. game dev po ,,upadku" takich serii AAA jak FF Toriyamy czy Tekken zapomnając o tym, że:

- FF Type - 0 to kawał bardzo dobrego Finala, o niebo lepszego niż trzynastka

- Realm Reborn podobnie

- świat bijatyk nie kończy się na Tekkenie, a taki Street Fighter IV czy Blublaze, inne bijatyki AAA, zbierają kapitalne oceny

- DMC4 jest lepszy od DmC, lepszy niż DMC 2 - nie przypominam sobie też żeby po premierze dwójki ktoś płakał, że japoński game dev umiera. Przypominam za to, ze później ukazała się kapitalna trójka. 

5) Zapominasz, że PS3 to nie sprzętowy hegemon jak za czasów PS2 i masa japońskich dobrych gier pojawiła się na innych dużych i małych konsolach, np. 

- Tales of Vesperia

- Lost Odyssey

- Final Fantasy IV: The After Years

- Final Fantasy Crystal Chronicles: The Crystal Bearers

- Fire Emblem: Radiant Dawn

- The Last Story

- The Legend of Zelda: Skyward Sword

- The Legend of Zelda: Twilight Princess

- Muramasa: The Demon Blade

- Pandora's Tower

- Rune Factory Frontier

- Fatal Frame IV

- Sakura Wars ~So Long, My Love~

- Shiren The Wanderer

- Super Paper Mario

- Xenoblade

- Etrian Odyssey

- Infinite Space

- Phoenix Wright

- Megaten IV

- Devil Survivor

- Devil Survivor 2

- Professor Layton 

- Rhapsody

- Shin Megami Tensei: Strange Journey

- Tales of Hearts

- The World Ends With You

- Castlevania: Order of Ecclesia

- 9 Hours, 9 Persons, 9 Doors

- Fire Emblem: Awakening

- Shin Megami Tensei: Devil Summoner: Soul Hackers

- Tales of the Abyss (3DS)

- Monster Huntery

i wiele innych.

6) Nie można pisać o upadku jap game devu przemilczając temat Soulsów, Catherine, Dogmy, Dragons Crown, Siren, Talesów, Resonance of Fate, SO4, Disgae'y, Sonaty, GT 5, Yakuzy, itd, widząc tylko Vanquisha, Bayonettę czy MGS4. Litości. 

Edytowane przez vann
  • Like 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może napiszę tak: to jest MOJA opinia o grach (seriach) na których kolejne części JA czekałem, dla których wybrałem właśnie japońską konsolę ale "zapaści japońskiego rynku" nie wymyśliłem ja, "podpiąłem się" pod nią przez to co stało się z niegdyś popularnymi na całym Świecie seriami. 

 

Podałem przykłady gier świetnych kiedyś, a słabszych na tej generacji:

Soul Calbury, Tekken 6, Residenty, Finale, DmC (DMC 4 jest świetny i do niego nic nie mam, chociaż ten nowy to nie robota japończyków), to gry na które czekałem z wywieszonym jęzorem, a które mnie zawiodły i stąd piszę o zapaści. 

 

Uwielbiam Vanquisha, Soulsy, TTT2, Gran Turismo 5, MGSy (łącznie z MGR od Platinum), pozamiatało mną Z.O.E.2: Second Runner, nawet skończyłem drugi raz Bayonettę i ten klimat zaczął do mnie trafiać, wręcz nałogowo ogrywam kolejne odsłony Armored Core od From Software, podobało mi się Nier.

 

Chciałbym zagrać w naprawdę udane odsłony Residenta, na prawdę udanego Silent Hilla (nie tylko z historią i klimatem na najwyższym poziomie, ale również grafiką i walką, której powinno być jak najmniej) nowe Chrono (największe growe marzenie, szkoda, że się nie spełni), Vagrant Story, Final Fantasy, Guilty Gear (marka wróciła do twórców, mój faworyt bijatyk 2D). 

 

Jak kiedyś w Japonii powstawała jedna perełka za drugą, tak dzisiaj ten czas się skoczył. Na tej generacji nie ma japońskiej gry na 10, na PS2 było ich kilkanaście. Kiedyś japońskie gry wyznaczały standardy, taki DMC zapoczątkował gatunek slasherów i do dziś jest jedną z najlepszych gier z tego gatunku pomimo 12 lat na karku, RE4 zapoczątkował trend na "dziwne TPP" znad ramienia, Shadow of the Collossus to synonim epickich walk z bossami i robił to bez efekciarskich skryptów, Gran Turismo na lata wyprzedzało graficznie i "ilościowo" ścigałki z zachodu. Co mamy dziś każdy widzi. 

 

Nie jestem tak zakorzeniony w japońskich grach jak Panowie Strife czy Zdun, którzy łykają wszystko jak leci z gatunku jRPG. Ogrywam masę zachodnich gier, a za czasów poprzednich generacji było zupełnie na odwrót. Jestem po prostu bardziej "zamerykanizowany" i na PS3 są gry  maksymalnie japońskie (Sonaty, Talesy itp), są gry błyszczące tylko w niektórych aspektach (Nier) i są gry które mają renomę, ale odstają od tego co było kiedyś (RE, FF). Poza Soulsami, czy Vanquish nie ma dla mnie, przeciętnego europejczyka, japońskiej gry na 9, 10, czegoś co mogłoby zostać Grą Roku.

 

@vann

Określenie Jap Freak to nic negatywnego i nie pisz o Drake'u z Uncharted, kolesiu z Bioshocka, czy Skyrim "takim samym od 15 lat" bo ja mogę napisać coś o "Chińskich bajkach dla pedofili". Dobrze wiesz, że to bzdura(i zachodnie gry i "bajki"), chyba że masz pogląd na Świat jak dzieci CoDa wypowiadające się o jap grach "gry dla pedofili". 13latek z niebieskimi włosami ratujący Świat jest tak samo idiotyczny jak koks z kwadratową szczęką z Gears of War, ale Ty bronisz jednej szkoły tworzenia gier odcinając się zupełnie od drugiej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×