Skocz do zawartości
INKOGNITO

Batman: Arkham Origins

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem po etapie z komisariatem i jest naprawdę dobrze,klimat świetny.Panowie pytam: skąd takie oceny??????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po etapie z komisariatem i jest naprawdę dobrze,klimat świetny.Panowie pytam: skąd takie oceny??????

Absurdalne błędy techniczne przede wszystkim, do tego kilka dziwnych zagrywek w scenariuszu i mechanice, amatorski skrypt.

 

Kiedy ostatecznie obcykałem AO na wylot, właśnie te dwa ostatnie przyszły również mi na myśl i zaliczam to do minusów, choć mojej oceny 9/10 nie zmieniam. Przede wszystkim, zgadzam się z zarzutami recki Sterlinga, że ciężko uwierzyć, że Batman spotyka tych wszystkich złoczyńców naraz w ciągu tych kilkunastu godzin. Mi też to się nie podoba, bo za tym jakość poleciała na łeb. Wolałbym mniejszą liczbę opcjonalnych złoczyńców, ale z ciekawszymi zadaniami i bardziej skomplikowanymi relacjami. A nie tak jak np. z Mad Hatterem - super sekwencja, ale raptem jedna  - chwila moment  i koniec. Niezbyt podobały mi się też sceny zbrodni, klikanie na czerwone trójkąciki, wszystko na tacy. Dalej dialogi, widać, że gry nie robiła doświadczona ekipa, skrypt jest naprawdę płytki (poza Jokerem), zalatuje z deczka amatorszczyzną. Tak samo konstrukcja gry i olbrzymia ilość rzeczy, które można ominąć. Tak się po prostu nie robi gier z otwartym światem. Z tym ostatnim wiążę się też również słabo rozwiązany system Dark Knight - który w ogóle całkowicie zaprzecza postawom mechanicznym gry i samemu sobie jednocześnie. Wykonywanie wyzwań w kolejności, w której są podane - co z tego, że jakieś wymaganie z wyższej rangi wykonamy wcześniej dziesiątki razy, zaliczy dopiero wtedy, gdy wykonamy wszystkie niższe. Najgłupsza akcja z wymaganiem nt. interwencji w przestępstwie w każdej dzielnicy - kiedy w jednej z nich jest tylko takie jedno oskryptowane wydarzenie na samym początku gry, więc nie można tego użyć w wyzwaniu i żeby to później zaliczyć, trzeba zacząć interwencję w sąsiedniej dzielnicy i zwabić przeciwników w granice tej problematycznej, aby tam zaliczyło. Do tego te ciągłe wymagania typu "ukończ spotkanie tak", "ukończ spotkanie siak", "ukończ spotkanie korzystając z tego i tamtego", "ukończ spotkanie bez korzystania z tego i tamtego" - w grze o kreatywności w likwidowaniu przeciwników, z mnóstwem możliwości polowania i terroryzowania bandytów - gra ciągle każe robić tak jak sama chce, zabierając pole do popisu. A jedno z wymagań w ścieżce predatora można zaliczyć tyko na dwóch mapach. Głupie rozwiązania, choć to wszystko opcjonalne na szczęście.

 

A tak już poza tematem, to stwierdzam, że walka jest trudniejsza w kampanii, ale tryb wyzwań jest 1000% łatwiejszy w porównaniu do City. Wszystko dzięki magicznym rękawiczkom. W poprzedniej części jak zrobiłem choć jeden medal na jakiejś mapie, to byłem hepi i dumny z siebie, takim byłem noobem w kręceniu kombosów. A w Origins kombosy po 200 oczek to u mnie normalka, aktywacja rękawiczek i do przodu, z łatwością zrobiłem wszystkie 351 medali Batmanem i na mapach z walką dostawałem się do światowego Top 50 w rankingach.

Edytowane przez Siriondel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siriondel przeraziles mnie:D wczesniej nie zwrocilbym na to wszystko uwagi...

Poki co gra mi sie swietnie,klimat bardzo mi pasuje i jestem ciekaw dalszych przygod.

Mam nadzieje ze z biegiem czasu bedzie jeszcze lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tego że to naciągane że Batman spotyka tych wszystkich złoczyńców po raz pierwszy  ciągu jednej nocy to uważam że uzasadnienie fabularne jest jak najbardziej na miejscu - zauważ że wszyscy oprócz Kapelusznika zostali zwabieni obietnicą nagrody. Natomiast co do scenariusza to moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie - jest o niebo lepszy od tego z AC i AA i jedyne w czym im ustępuje to dialogi Jokera(tylko dialogi, bo samo przestawienie jego pierwszego spotkania z Batmanem i w pewnym sensie źródła obsesji jest rewelacyjne)

 

Zgadzam się natomiast w 100% co do wyzwań - wymuszanie robienia ich w kolejności jest bardzo ch@$#ym rozwiązaniem. Nieprawdą natomiast jest to co napisałeć o wyzwaniu z zatrzymaniem "crime in progress" w każdej dzielnicy - przestępstwa się powtarzają w różnych miejscach i nie ma żadnego problemu ze zrobieniem tego na dowolnym etapie gry. Wiem bo sam je zrobiłem już po akcji w Gotham Royal.

 

Moje zarzuty to głównie niewykorzystany potencjał finałowej potyczki -

jest zwyczajnie zbyt łatwa i widać że chcieli tutaj dopilnować żeby broń boże nikt się nie frustrował na ostatniej prostej i zamiast dającej w kość walki mamy kaszkę z mleczkiem, a szkoda. Zwłaszcza ostatnia walka z Banem została strywializowana tym że można dowolnie powtarzać te same takedowny, a powinno być jak z Freezem z AC - bardziej rozbudowana arena i możliwość wykorzystania każdego ruchu tylko raz.

Edytowane przez Danny Boy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Do tego te ciągłe wymagania typu "ukończ spotkanie tak", "ukończ spotkanie siak", "ukończ spotkanie korzystając z tego i tamtego", "ukończ spotkanie bez korzystania z tego i tamtego" - w grze o kreatywności w likwidowaniu przeciwników, z mnóstwem możliwości polowania i terroryzowania bandytów - gra ciągle każe robić tak jak sama chce, zabierając pole do popisu.

Identycznie jest w ostatnich częściach AC gdzie trzeba zdobyć 100% synchronizacji.

Mi się AO cholernie podoba. Nie jest lepszy od AA, to już nie ten efekt zaskoczenia. Ale jest zdecydowanie lepiej niż w AC.

Edytowane przez malpka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tego że to naciągane że Batman spotyka tych wszystkich złoczyńców po raz pierwszy  ciągu jednej nocy to uważam że uzasadnienie fabularne jest jak najbardziej na miejscu - zauważ że wszyscy oprócz Kapelusznika zostali zwabieni obietnicą nagrody.

Ja tam nie lubię usprawiedliwiać sobie różnych rzeczy w ten sposób. Owszem, nie twierdzę, że to było jakimś fabularnym bezsensem, ale jakość > ilość. Chodzi mi o to, że można było umieścić mniej złoczyńców w Gotham, a spotkania z nimi uczynić bardziej złożonymi, wielowymiarowymi, a nie jedna krótka sekwencja. To było zajebiście zrobione w AC, bo Batman wykorzystywał słabe punkty i paranoje tych gości, by ich złapać. Być może teraz nie dało się tego zastosować na szerszą skalę, bo Batman jest jeszcze niedoświadczony i nie zna swoich przeciwników, ale to nie usprawiedliwia czasem wręcz prostackich konstrukcji misji.

 

jest o niebo lepszy od tego z AC i AA

Dla mnie był na pewno dobry, ale AA i AC nie przebija, o nie. Każdy element w poprzedniczkach odrobinę lepszy od samego zawiązania, przez rozwój, ciekawsze tajemnice i ich stopniowe odkrywanie, aż do zakończenia i przesłania. Konwencje bardziej oryginalne i w komiksowym stylu, lepsze efekty wow. Tutaj wszystko jest zbyt oczywiste, by przebić gry od Rocksteady.

 

 

Nieprawdą natomiast jest to co napisałeć o wyzwaniu z zatrzymaniem "crime in progress" w każdej dzielnicy - przestępstwa się powtarzają w różnych miejscach i nie ma żadnego problemu ze zrobieniem tego na dowolnym etapie gry. Wiem bo sam je zrobiłem już po akcji w Gotham Royal.

Nie do końca. Aktywowanie crime in progress na moście jest możliwe tylko w bardzo specjalnych momentach w grze, a dla bardzo wielu osób przestaje pojawiać się w ogóle (nie wspominając o tym, że po zakończeniu fabuły nie ma tam tych spotkań w ogóle, z oczywistych względów). Najczęściej trzeba posunąć się do sztuczki z aktywacją w Sheldon Park i zwabieniem ostatniego wroga w granice mostu. Jeżeli to zaliczyłeś bez kombinowania, to gratuluję szczęścia. Nie wspominając w ogóle o tym, że na potrzeby mostu czasem zalicza zupełnie inną dzielnicę, np. Burnley czy Park Row.

Zresztą, sam fakt zrobienia z tego wyzwania jest idiotyczny, kiedy gracz prawdopodobnie wcześniej wykona ze 25 takich spotkań, zanim dotrze do tej 15 rangi.

 

Identycznie jest w ostatnich częściach AC gdzie trzeba zdobyć 100% synchronizacji.

Wiem. I tak, tam też jest to głupie. Dlaczego twórcy nie mogą po prostu zostawić kreatywnego systemu w spokoju, dać graczom spotkanie i powiedzieć "masz, baw się, rób jak chcesz, głośno czy cicho, tak czy siak"? A nie, gdzieś tam, pomiędzy wierszami próbują szeptać "ale wiesz, lepiej jak zrobisz tak i tak, to dostaniesz nagrodę". Bezsens.

Edytowane przez Siriondel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się kłócił co do tych "crime in progress" bo wiem tyle że mi udało się to zrobić bez najmniejszego problemu. Zgadzam się natomiast co do tego że implementacja całego systemu jest do kitu - sam fakt że po ukończeniu fabuły nie da się dokończyć wyzwań "Worst Nightmare" bo nie respawnują się pokoje predatora woła o pomstę do nieba.

 

 

 

Ja tam nie lubię usprawiedliwiać sobie różnych rzeczy w ten sposób. Owszem, nie twierdzę, że to było jakimś fabularnym bezsensem, ale jakość > ilość. Chodzi mi o to, że można było umieścić mniej złoczyńców w Gotham, a spotkania z nimi uczynić bardziej złożonymi, wielowymiarowymi, a nie jedna krótka sekwencja. To było zajebiście zrobione w AC, bo Batman wykorzystywał słabe punkty i paranoje tych gości, by ich złapać. Być może teraz nie dało się tego zastosować na szerszą skalę, bo Batman jest jeszcze niedoświadczony i nie zna swoich przeciwników, ale to nie usprawiedliwia czasem wręcz prostackich konstrukcji misji.

 

No to w takim razie co powiesz o fabule AC która, niemalże cała składa się ze szczęśliwych(lub nie) zbiegów okoliczności(o lazarus pit szczęśliwie znajdującym się na terenie więzienia nie wspominam) I gdzie niby Batman wykorzystywał jakieś ich paranoje? Nie wspominam nawet o konstrukcji misji pobocznych - te w AO nie są może rewelacyjne, ale to co mieliśmy w AC to jakaś kpina(randomowe ratowanie więźniów politycznych czy "walka" z Deadshotem)

 

 

 

Dla mnie był na pewno dobry, ale AA i AC nie przebija, o nie. Każdy element w poprzedniczkach odrobinę lepszy od samego zawiązania, przez rozwój, ciekawsze tajemnice i ich stopniowe odkrywanie, aż do zakończenia i przesłania. Konwencje bardziej oryginalne i w komiksowym stylu, lepsze efekty wow. Tutaj wszystko jest zbyt oczywiste, by przebić gry od Rocksteady.

Tutaj to oczywiście kwestia gustu, ale moim zdaniem pod kątem fabuły i charakteryzacji postaci WB Montreal przeskoczyło Rocksteady o całe mile - tu mamy wreszcie postacie które znamy z komiksów a nie ich wypaczone odpowiedniki (Joker zmieniający się w potwora? WTF?! to chyba najbardziej nie-Jokerowa akcja jaką mogę sobie wyobrazić) -  chociażby Bane jest tu Banem a nie bezmózgim ogrem - dla mnie, jako wieloletniego fana uniwersum Batmana to bardzo dużo.  

 

A co do wyzwań które rzekomo coś na graczach wymuszają - taki jest chyba ich cel i istota, prawda? Co więcej są w sumie opcjonalne więc o co chodzi? Tak kogoś boli że raz musiał zbutować zbira z liny zamiast z gargulca? Absurdalne jest jedynie to że trzeba je robić w narzuconej odgórnie kolejności.

 

Nie wspominałem o tym jeszcze ale kolejną przewagą Origins nad AC są lepiej rozwiązane apgrejdy - w AC mogło ich równie dobrze nie być(w sensie wyboru) bo każdy kto się choć trochę w grze wyznawał to najpierw brał najmocniejszą kombinację czyli krytyki + takedowny od x5 po czym resztę jak leciało, tutaj gra sprawia że na te najmocniejsze sposoby obijania wrogom mord trzeba zapracować.

Edytowane przez Danny Boy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to w takim razie co powiesz o fabule AC która, niemalże cała składa się ze szczęśliwych(lub nie) zbiegów okoliczności(o lazarus pit szczęśliwie znajdującym się na terenie więzienia nie wspominam)

 

Powiem tyle, że odrobinę bardziej podobał mi się misternie uknuty eksperyment Strange'a z Arkham City niż plan Jokera One night to kill the Bat, a cała opowieść  - w przeciwieństwie do wielowątkowego City, którym różne czarne charaktery odgrywają niezbędne fabularne role - ma w zasadzie dwa punkty zaczepienia, protagonista i antagonista, a reszta złoczyńców to pachołki do stłuczenia.

Zaś co do Lazarus Pit, to chyba zapomniałeś, że to nie Lazarus Pit "szczęśliwie" znalazło się na terenie więzienia, tylko to więzienie zostało zbudowane tam, gdzie jest Lazarus Pit, a sam Ra's al Ghul przecież zapłacił za jego budowę.

 

 

gdzie niby Batman wykorzystywał jakieś ich paranoje?

tu mamy wreszcie postacie które znamy z komiksów a nie ich wypaczone odpowiedniki (Joker zmieniający się w potwora? WTF?! to chyba najbardziej nie-Jokerowa akcja jaką mogę sobie wyobrazić) -  chociażby Bane jest tu Banem a nie bezmózgim ogrem - dla mnie, jako wieloletniego fana uniwersum Batmana to bardzo dużo.

 

No coś Ty? A Zsasz i jego spowiadanie się przez budki telefoniczne, co pozwoliło go namierzyć? A Riddler, owładnięty obsesją poznania tożsamości Batmana, co ostatecznie go pogrążyło? A Mr. Freeze i udobruchanie go obietnicą uratowania jego żony, jedynej wartości w jego podłym życiu? A Poison Ivy, z łap której Selina uwolniła się, składając obietnicę uratowania jej rośliny? Albo scena z Mad Hatterem, dużo bardziej wyrazista niż w Origins? A komiczne pojmanie Cobblepota, które pokazało, że gość jest nikim, kiedy nie jest otoczony swoimi zasobami i nie ma kim i czym "rządzić"? Nawet Ra's al Ghul, który mógł wreszcie złamać Batmana, ale nie zrobił tego, bo chciał go przekonać, by ten został jego następcą - co sam zainteresowany jedynie wykorzystał? To są akcje mniejsze lub większe, mniej subtelne lub bardziej, ale w ogóle są i to jest to, co najbardziej mi się podobało w prezentacji złoczyńców w Arkham City.

 

A nawet jak Batman nie grał na paranojach tych gości, były one zajebiście zarysowane - czy to Hush ze swoimi chirurgicznymi zabawami czy to Harley Quinn - pozytywny test ciążowy, kołyska dziecięca z wizerunkiem Scarface'a przemalowanym na małego Jokerka, piosenka na napisach końcowych. A co w Origins? Nic. Chłopcy do obicia pysków.

 

Co do Bane'a i Jokera to się jednak zgadzam z Tobą. Widać, że z Jokerem w Asylum to Rocksteady dopiero uczyło się, jak takie sprawy przedstawiać. Chcieli za wszelką cenę mieć walkę Batmana z Jokerem i trochę na siłę szukali sposobu, by zrobić z Jokera fizyczne zagrożenie. Wyszło jak wyszło. Jeśli chodzi o Bane'a, to w Origins ten sam problem co z resztą - za mało go trochę, by np. osoba nie znająca komiksów mogła poznać jego osobowość, ale wizerunek ma przynajmniej normalny.

 

 

A co do wyzwań które rzekomo coś na graczach wymuszają - taki jest chyba ich cel i istota, prawda? Co więcej są w sumie opcjonalne więc o co chodzi?

Wiem, jaka jest ich istota i cel - bo właśnie sam cel ich implementacji krytykuję. Nie lubię, kiedy twórcy gier z otwartym światem, w których do starć można podchodzić na kilka (a w przypadku Batmana - na dziesiątki) sposobów próbują narzucać jakieś konkretne metody wykonywania tych starć, obiecując nagrody - w tym przypadku ulepszenia, skórki, pucharki. I tak, wiem że są opcjonalne, napisałem o tym wyżej wcześniej, wspomniałem też, że właśnie dlatego moja opinia i ocena nt. gry nie ulega pogorszeniu.

 

 

Nie wspominałem o tym jeszcze ale kolejną przewagą Origins nad AC są lepiej rozwiązane apgrejdy - w AC mogło ich równie dobrze nie być(w sensie wyboru) bo każdy kto się choć trochę w grze wyznawał to najpierw brał najmocniejszą kombinację czyli krytyki + takedowny od x5 po czym resztę jak leciało, tutaj gra sprawia że na te najmocniejsze sposoby obijania wrogom mord trzeba zapracować.

Zgodzę się, że system ulepszeń jest znacznie lepszy, ale nie zgodzę się, że trzeba coś zapracować. Niby w jaki sposób? Multi Takedown można odblokować już na 4 poziomie, legendarny Bat Swarm na 6, a jak z fabułą dostaniemy magiczne rękawiczki (wbudowane criticale), to nawet przez tarcze i te elektryczne pałki przechodzimy, wobec tego nawet Batman w AC był bezradny, trzeba było robić Redirect albo Aerial Attack. Combo x5 + Beatdown x2 = aktywacja rękawic i jedziesz. Zapracować trzeba jedynie na normalne Criticale, bo walka z Shivą jest opcjonalna i nie należy do najłatwiejszych. Walka w AO jest trudniejsza względem AC tylko dlatego, że w przeciwieństwie do poprzedniczki, absolutnie nie wybacza zaburzania rytmu we wciskaniu przycisków (i to jest w niej zajebiste szczerze mówiąc, sam byłem zdziwiony gdy to odkryłem, kiedy nagle Batman przestał dostawać w łeb w środku combo i robił dokładnie to co chciałem), a nie dlatego, że trzeba zapracować na ulepszenia.

Edytowane przez Siriondel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że w AC było więcej nawiązań do bat-uniwersum i puszczania oka do fana to się zgodzę, ale co z tego skoro przedstawienie wielu postaci jest totalnie wypaczone (choćby sprowadzenie Husha do gościa pragnącego podszyć się pod Bruce'a, nie mająca ŻADNEGO fabularnego uzasadnienia walka z Freezem, Bane-bezmózgie-yeti, wciśnięta na siłę Talia) choć zgodzę się że jedyna godna tego miana misja poboczna to ta z Zaszem. W AO podoba mi się właśnie pewna prostota - gra nie próbuje na siłę serwować zwrotów i twistów(lazarus pit dokładnie pod "Monarch Theater"? come on! ja wiem że można to tłumaczyć tym że Ras nakazał budowę w tym konkretnym miejscu, ale lazarus pit praktycznie w tym samym miejscu gdzie zgineli rodzice Batmana? nie kupuję tego) jak AC i wychodzi jej to tylko na dobre. Mega podoba mi się właśnie to że cała obława na Nietoperza była wyjściowo tylko zasłoną dymną Jokera i dopiero w trakcie całego zamieszania widzimy u Jokera początek obsesji. A co do Bane'a to tak naprawdę w AO wiemy o nim praktycznie tyle samo ile wiedzieli czytelnicy komiksów w 93 roku - że wychował się w Pena Duro, że jest niesamowicie sprawny i na tyle bystry by od razu przejrzeć sekretną tożsamość Gacka i że ma obsesję na punkcie jego pokonania. No podsumowując to uważam że siła scenariusza AO tkwi właśnie w jego prostocie - nie robi zbędnych wypadów na boki i trzyma się mocno głównej osi fabularnej, w przeciwieństwie do tego z AC który skacze po dwóch głównych wątkach z których każdy tylko by zyskał gdyby mógł spokojnie grać pierwsze skrzypce.

 

A co do drzewka unlocków i systemu walki to podtrzymuje to co powiedziałem - Bat Swarm czy Multi Ground Takedown bez krytyków i 5x nie są niczym szczególnym a na te trzeba trochę porobić - przypominam że 5x można wziąć dopiero po otrzymaniu rękawic, a te dostajemy dopiero w Gotham Royal czyli na przedostatniej prostej. Co do samych rękawic to mam mieszane uczucia - z jednej strony pomysł mi się podoba(rękawice z wbudowanym tazerem to dokładnie taki bat-gadżet jaki kupuję) ale zgadzam się że są zbyt potężne. Gdyby ograniczyć je do np 2-3 hitów, które trzebaby mądrze wykorzystać to nie widziałbym problemu, bo tak jak jest to faktycznie są takim win-button. Ale z drugiej strony jest nim też np. kombo focus+żel+multi ground które potrafi K.O. wać jedną salwą nawet kilkunastu wrogów.

Edytowane przez Danny Boy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

, nie mająca ŻADNEGO fabularnego uzasadnienia walka z Freezem, Bane-bezmózgie-yeti, wciśnięta na siłę Talia) choć zgodzę się że jedyna godna tego miana misja poboczna to ta z Zaszem. 

Niestety nie zgodzę się z tym, że walka z Freezem, nie ma tutaj żadnego znaczenia. Uważam, że walka z nim, nie jest bezsensowana, ponieważw tej części działalność Batmana jest znana wszystkim od jakiegoś czasu i stąd możemy wnioskować po ich reacji, że mieli ze sobą już do czynienia, a jak wiemy, w świecie Batmana wystarczy, że raz zajdzie komuś za skórę i wrogowie nie będą potrzebowali wielkich motywacji do walki z nim :)

 

Co do nowej części, stwierdzam, że ma dobrą fabułę mimo prostocie. Z początku wydaje się, że to niby zwykłe zlecenia co może być dla niektórych nudne, jednak kiedy pojawia się Joker i rozwija się z nim wątek, to trzeba przyznać, że fabuła robi się na prawdę ciekawa :) Może cześć nie jest najlepsza, jednak bardzo dobra i oferuje tyle samo zabawy co jej poprzedniczki. Jeszcze nie przeszedłem całej gry i mam do was pytanie. Czy podążając tylko główną fabułą bez misji fabularnych, stacza się pojedynki ze wszystkimi wrogrami z listy 8 zabójców czy trzeba śledzić też misje poboczne ? Ostatnio pokonałem Deatshota, z którym walka była od misji z helikopterem i stąd takie moje pytanko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, lokacje w hotelu są miodne a walka z Bane'em brutalna i epicka.

Nadal odnoszę wrażenie że gra jest łatwa. Walki w zwarciu są na poziomie poprzednich części czyli czasem delikatnie trzeba się spocić. Natomiast chwile gdy trzeba łotrów ściągać bezszelestnie nie sprawiają żadnego problemu. Wystarczy popylać po gargulcach, chwila moment i po sprawie. W AA i AC nie było tak łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy podążając tylko główną fabułą bez misji fabularnych, stacza się pojedynki ze wszystkimi wrogrami z listy 8 zabójców czy trzeba śledzić też misje poboczne ? Ostatnio pokonałem Deatshota, z którym walka była od misji z helikopterem i stąd takie moje pytanko :)

 

Oprócz Deadshota jeszcze Shiva jest opcjonalna.

 

Co do Twojego uzasadnienia walki Freezem, to sorry, ale w ten sposób możemy wrzucić do gry dowolną postać i wywalić fabułę, bo przecież kiedyś tam na pewno Gacek zalazł jej za skórę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bądźmy obiektywni Panowie - walka z Freezem jest tak z dupy wyciągnięta że bardziej się nie da(absurdalny ciąg nieprzyczynowo-nieskutkowy: Batman uwalnia Freeza, Freez tworzy lekarstwo i oznajmia "Nietoperzu, tera BOS FAJT!",dostaje w trąbe, po czym chłopaki podają sobie ręce, okazuje się że HQ zakosiła lekarstwo i wciąż chory Gacek leci ratować jego żonę" - naprawdę nikt oprócz mnie nie widzi tutaj niepasującego elementu?) można sobie na siłę tłumaczyć że J. szantażuje Freeza i zmusza do walki grożąc jego żonie, ale Freez charakteryzowany jest jako postać zbyt mądra żeby nie postawić na właściwego konia - to raz. O szantażu w kwestii walki z Batmanem nie ma mowy - to dwa.

 

Co do poziomu trudności to się nie zgodzę - walka na gołe pięści jest(przynajmniej na hardzie) zauważalnie trudniejsza - wrogowie mają zdecydowanie powiększony zasięg i porpawiony czas reakcji natomiast predatory są imo. na zbliżonym poziomie - w poprzednich częściach też można było pójść na łatwizne i powywieszać wszystkich niczym mokre pranie więc tu nic nowego.

Edytowane przez Danny Boy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bądźmy obiektywni Panowie - walka z Freezem jest tak z dupy wyciągnięta że bardziej się nie da(absurdalny ciąg nieprzyczynowo-nieskutkowy: Batman uwalnia Freeza, Freez tworzy lekarstwo i oznajmia "Nietoperzu, tera BOS FAJT!",dostaje w trąbe, po czym chłopaki podają sobie ręce, okazuje się że HQ zakosiła lekarstwo i wciąż chory Gacek leci ratować jego żonę" - naprawdę nikt oprócz mnie nie widzi tutaj niepasującego elementu?) można sobie na siłę tłumaczyć że J. szantażuje Freeza i zmusza do walki grożąc jego żonie, ale Freez charakteryzowany jest jako postać zbyt mądra żeby nie postawić na właściwego konia - to raz. O szantażu w kwestii walki z Batmanem nie ma mowy - to dwa.

 

Co do poziomu trudności to się nie zgodzę - walka na gołe pięści jest(przynajmniej na hardzie) zauważalnie trudniejsza - wrogowie mają zdecydowanie powiększony zasięg i porpawiony czas reakcji natomiast predatory są imo. na zbliżonym poziomie - w poprzednich częściach też można było pójść na łatwizne i powywieszać wszystkich niczym mokre pranie więc tu nic nowego.

No tak, co do tego z Freezem, można się zgodzić. Trochę logiki po głębszym zastanowieniu zaczyna brakować.

 

Jednak co do poziomu walki w AO myślę, że został on bardo zaniżony. Przed przystąpieniem do gry, przeczytałem, że walki na normalu są tak proste jak na easy, dlatego od razu wybrałem poziom hard. Szczerze mówiąc, walki na hardzie wcale nie sa trudne. Przyznaje, że walcząc z większa ilością przecinków, szczególnie jeśli jest 2 z nożami to sprawia to problem. Jednak nie oszukujmy się, walki z bossami są za proste nawet na hardzie... Każdego bossa do tej pory pokonałem bez problemu. Nowością i ekstra bossem miał być Deathstroke, jednak walka z nim jest też za prosta.. Trzeba posiadać dobre wyczucie kontrataków, jednak większość bez problemu pokona go przynajmniej za drugim razem (tak jak ja). Do tej pory jedynie sprawił mi problem Deathshoot, z którym przyznaje, walkę zajęła mi trochę czasu, przez jego podwładnych z pukawkami, którzy sprawiali tutaj problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobra gra - jestem w połowie około... rozpisze sie po ukończeniu tytułu...

dla mnie trylogia batmana i bioshock >>>>>>>> wszystkie inne takowe tej generacji (uncharterdy, mass effecty, dead spacey i inne gearsy oraz assasiny....) po tych 10 godzinach z grą bugow nie ma, fabula póki co trosze gorsza od poprzedniczek a gameplay to blizniak poprzedników... tyle od mua...

ps. nagła akcja z pewnym kapelusznikiem popozytywnie zryla mi banie...

Edytowane przez zdun

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Danny Boy, nie chcę się wpieprzać między Wasze dysputy, ja już wcześniej pisałem w temacie, że AC pod względem fabuły, jak i sposobu jej prowadzenia, totalnie mnie rozczarowało. Niemal nic tam się dla mnie kupy nie trzyma. Po mega klimatycznych trailerach i mini serii komiksów liczyłem na wątek skoncentrowany wokół Strange'a i możliwości rozgrywki jakie ta obietnica rodziła. Dostałem plaskacza w twarz i tyle. Ale to jest uniwersum komiksowe, więc obecność każdej postaci każdy fan może sobie na swój sposób uzasadnić jak chce. Jedni byli happy, ja byłem sappy.

 

Każda z części Arkham wniosła coś odrębnego. Każdą doceniam i przy każdej dobrze się bawiłem. Z jednej strony nie chcę stawiać przed Rocksteady wygórowanych oczekiwań odnośnie kolejnej części, aby znowu się nie przeliczyć, z drugiej jednak, ta formuła rozgrywki już się dla mnie wyczerpała.

W chwili obecnej chcę czegoś więcej niż śmiesznie krótkich i powtarzalnych sub-questów - to się tyczy w sumie obu poprzednich części - i niedopracowanego wątku głównego (to uwaga do gości z Londynu). O ile pamiętam, to Paul Dini przy rozstaniu uzasadniał właśnie, że wyobrażał sobie formułęgry o Usztym właśnie w pełnoprawnym i krwistym sandboxie, najeżonym łotrami, którzy wnosiliby konkretną historię do rozgrywki, a nie pół-produkcie jaki powstał. Czy to by się sprawdziło/sprawdzi? Nie mam pojęcia (bo czy przy założeniu jeszcze większego, bogatszego świata gry, widzicie akcje dziejącą się w trakcie więcej niż jednej nocy?). Ale chętnie sięgne po nowe.

Fabularnie w tym uniwersum można zdziałać cuda, tego jestem pewien. I nie mam tutaj na myśli mega zawiłych historii i twistów fabularnych. Niech wyciągną to co było dobre w poprzedniczkach - lekkie uczucie niepokoju towarzyszące mi, kiedy po raz pierwszy przechodziłem korytarzami między wariatami w skafandrach przez Penitentiary w Asylum, czy sekwencje które doprowadzały nas do Stracha - tego zabrakłko mi w City i Origins (Wonder Tower i uśpione roboty miały niewykorzystany potencjał, co później Rocksteady potwierdziło, i sknociło zarazem, w DLC). Do tego ciekawe, nie-powtarzalne zadania poboczne.

Marzy mi się dodatkowy, otwarty świat w kanałach na wzór loszków do eksploracji i wprowadzenie walk w powietrzu (man-bat). Lecisz sobie nad miastem i nagle to ty stajesz się zwierzyną i musisz się odnaleźć w nowej sytuacji - wątek główny lub poboczny, biorę w ciemno!

Fajnie, że walki z bossami różniły się od siebie, ale jeszcze lepiej jak pójdą o krok dalej i zrobią - fanboy mode on: walkę z kilkoma skubańcami naraz: fanboy mode off.

Edytowane przez kovacs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps. nagła akcja z pewnym kapelusznikiem popozytywnie zryla mi banie...

Zgadzam się, akcja z Kapelusznikiem to niezły kocioł, nie wiem co oni musieli brać tworząc ten wątek :D Wie ktoś w którym komiksie pojawił się kapelusznik ? Nigdy nie natrafiłem na niego w komiksach, dlatego dziwiła mnie tutaj jego obecność ;p 

 

Fajnie, że walki z bossami różniły się od siebie, ale jeszcze lepiej jak pójdą o krok dalej i zrobią - fanboy mode on: walkę z kilkoma skubańcami naraz: fanboy mode off.

Z kilkoma skubańcami na raz ? Przez całą grę przecież to masz ;] Ciągle jest iluś przeciwników na raz, nawet z Bossami. Jedynie 1 vs 1 był z Deathstroke oraz z tym gościem elektrycznym, jesli można nazwać to walką

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moro56, dnia 19 List 2013 - 08:29, napisał:

Zgadzam się, akcja z Kapelusznikiem to niezły kocioł, nie wiem co oni musieli brać tworząc ten wątek :biggrin: Wie ktoś w którym komiksie pojawił się kapelusznik ? Nigdy nie natrafiłem na niego w komiksach, dlatego dziwiła mnie tutaj jego obecność ;p 

 

250px-MadHatter_-_Batman49.JPG

 

#49 z 1948

 

Z tym, że gościu pojawił się już w City, więc choć epizod sam w sobie fajny, to w nie wniósł powiewu świeżości i do Stracha z Asylum się nie umywa.

 

Moro56, dnia 19 List 2013 - 08:29, napisał:

Z kilkoma skubańcami na raz ? Przez całą grę przecież to masz ;] Ciągle jest iluś przeciwników na raz, nawet z Bossami. Jedynie 1 vs 1 był z Deathstroke oraz z tym gościem elektrycznym, jesli można nazwać to walką

 

Nie chodzi mi o zwykłych zbirów a o bossów (różnych, nie sklonowanych), charakteryzujących się odmiennymi umiejętnościami, co tym samym zdefiniowało by podejście do walki na nowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wie ktoś w którym komiksie pojawił się kapelusznik ? Nigdy nie natrafiłem na niego w komiksach, dlatego dziwiła mnie tutaj jego obecność ;p 

W Polsce najlepsza (zarówno pod względem scenariusza jak i kreski) historia z nim wydana została w ramach łabędziego śpiewu TM-Semic, czyli jako Top Komiks w mini zbiorze "Batman: Halloween" (nie mylić z "Długim Halloween", te historie wiele łączy <min. duet twórców> ale zostały napisanei wydane jako tzw. "Halloween special-e" podczas gdy "Long Halloween" to napisana już w późniejszym czasie 12-numerowa seria) a ostatnio w zrewidowanym wydaniu przez Egmont jako "Nawiedzony Rycerz"

okladka-640.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie bawiło jedno w postaci Freeza...stara się ratować kobietę która jest zahibernowana a która nawet nie jest jego żoną...

 

 Tak czy siak wg. mnie cała seria Arkham jest super trylogią, mimo że każda gra ma swoje plusy i minusy to razem tworzą fajną całość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Kovacs i Danny Boy za pomoc ! Na pewno będę musiał zapoznać się z tymi numerami bo już od dawna chodziło mi to po głowie ale nie mogłem nigdzie na niego trafić ;D

 

 

Zawsze mnie bawiło jedno w postaci Freeza...stara się ratować kobietę która jest zahibernowana a która nawet nie jest jego żoną...

 

 Tak czy siak wg. mnie cała seria Arkham jest super trylogią, mimo że każda gra ma swoje plusy i minusy to razem tworzą fajną całość.

Jako trylogia jest świetna i chyba każdy może się zgodzić z tym, że seria Arkham jest najlepsza serią gier o superbohaterze komiksowym jaka powstała do tej pory. Spider-man, Deadpool, Wolverine i inne miały potencjał jednak nie były w stanie sprostać wymaganią a Batman jak najbardziej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gra pękła z 3 dni temu czas naskrobac parę zdań o moich wrażeniach z niej płynących... należy zaznaczyć już na wstępie że dostalismy aż lub tylko batmana 2.5 gdzie nie mamy juz rewiolucji ani przełomu (przełom do AA natomiast rewolucja nastała w AC które zmieniło swoja konstrukcje na "otwarty świat")... Gra sama w sobie jest bardzo klimatyczna, przypomina mi Burtonowy powrót batmana przez wszędobylski Art Deco oraz zimowy klimat w 90% gry... Sam nietoperek jest koksem jak w poprzednich 2 częściach, wydaje mi się że ma ściśnięte poślady jeszzce mocniej aniżeli w poprzednikach... Sama fabuł;a gdyz to dla mnie jest motorek napędowy dla serii nie jest juz tak innowacyjna jak w AA ani tak zaskakująca jak AC (zakończenie które do dziś wspominam jako jedno z najlepszych w generacji)... Sam główny wątek był "jedynie" dobry ale juz nie śledziłem losównietoperka jak za starych czasów poprzedników.. Po prostu robiąc prequel wszystkiego należało się z tym liczyc że tytuł tak nie zaskoczy jak poprzednicy... Cóż szkoda gdyz parę kwestii zostało lekko olanych (1 scenka odnośnie młodego Bruce'a to stanowczo za mało..) Ale miło zobaczyć w jakich okolicznościach batek poznaje najklimatyczniejszego badassa komiksowego ever (Jokera) oraz jak ten śmiechowy gość poznaje swoją fanatyczną wyznawczynię (jedne z nielicznych ciekawych dla mnie momentów wm wątku głównym), niestety samo zakończenie mi się nie podobało niczym w AA (nagłe urwanie i finish) wydawało mi się oglądając napisy koncowe że zostało zrobione na doczepke, prędkości i nawet na siłę ;)... 

 

Oprawowo dostałem mam wrażenie identyczną grę jak poprzednik... Miasto i owszem jest z 2x większe ale co z tego skoro troszkę brakuje mu do klimatu jakie oferowało Asylum czy "city"... Nie miałem baboli i bugów na które narzekali gracze.. Jedyny jaki uswiadczyłem to brak głosu w trakcie scenki gdy nietoprek wchodzi do swej latającej maszyny aby gdzieś szybko podróżować (przez całą grę tą wstawkę miałem niemą - nie wiem w sumie może ona taka jest??). Muzycznie jak w całej serii bywało jest epicko/pompatycznie i generalnie bardzo dobrze więc nie mogę sie tu absolutnie do czegokolwiek dowalić. W samym gameplayu podobały mi się wątki poboczne oraz znajdźki - jakos przyjemnie mi sie jes zbierało i o całe długości lepiej anizeli w poprzednikach a same wątki złoczyńców bardzo wciągały z kapelusznikiem na czele...

 

Niestety dostaliśmy troszkę zachowawczy tytuł... Mi to nie do konca przeszkadza - przeciez jest to jeden z nielicznych snadboxów które koncze i na domiar wszystkie z wielką przyjemnością... Na spokojnie oceniłbym go w skali 10 punktowej na 7+/10 gdzie jedynka miała 2 oczka wyżej natomiast city zasługiwało dla mnie na mocną 8+... Grę polecam wszystkim i zaparszam do zapoznania się z początkiem historii walki miedzy usztakiem a smieszkiem ;) . Jest to seria która trzyma od 3 części ten sam p[oziom - a jezeli cos się nie rozwija to stoi w miejscu moim zdaniem stąd to lekkie niezadowolenie. Ale jak najbardziej gra warta ukonczenia i spędzenia z nim te plus minu 15 godzin potrzebnych na ukonczenie wątku głównego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety dostaliśmy troszkę zachowawczy tytuł... Mi to nie do konca przeszkadza - przeciez jest to jeden z nielicznych snadboxów które koncze i na domiar wszystkie z wielką przyjemnością... Na spokojnie oceniłbym go w skali 10 punktowej na 7+/10 gdzie jedynka miała 2 oczka wyżej natomiast city zasługiwało dla mnie na mocną 8+... Grę polecam wszystkim i zaparszam do zapoznania się z początkiem historii walki miedzy usztakiem a smieszkiem ;) . Jest to seria która trzyma od 3 części ten sam p[oziom - a jezeli cos się nie rozwija to stoi w miejscu moim zdaniem stąd to lekkie niezadowolenie. Ale jak najbardziej gra warta ukonczenia i spędzenia z nim te plus minu 15 godzin potrzebnych na ukonczenie wątku głównego. 

Zachowywawcza musiała być ta część, ze względu, że całość toczya się przed wydarzeniami z 1 części, a więc twórcy mieli prawo wszystko zrobić tak jak zrobili :) Wczoraj przeszedłem grę i powiem, że podobało mi się. 8/10 spokojnie mogę wystawić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×